4.04.2015

{27} "Drzwi są zamknięte"

Justin's POV

- Słucham? - odezwała się Alex po dłuższej chwili milczenia. Cholera, czy moje słowa aż tak bardzo ją zszokowały? - Nie lubię, kiedy robisz coś wbrew mojej własnej woli. Sama pewnie to zauważyłaś - zmrużyła oczy, jak gdyby nadal starała się zrozumieć to, o czym mówię. Przewróciłem oczami na jej powolne myślenie. - Nie zrobię ci krzywdy, spokojnie. Jednak boli mnie to, że przez chwilę o tym myślałaś.
Jej policzki zarumieniły się lekko, co jedynie utwierdziło mnie w przekonaniu, że nadal w jakiś sposób się mnie boi.
- Nieprawda - starała się skłamać, ale jej oczy zdradzały prawdę. Zachichotałem lekko i wyciągnąłem swoje ramiona, abym mógł ją przytulić. Niepewnym krokiem ruszyła w moim kierunku, lecz niepewność szybko opuściła jej ciało, gdy po dłuższej chwili wtuliła się w mój kark.
- Alex, Alex - zacząłem, masując jej kark. - Czemu mam wrażenie, że ty nadal nie ufasz mi całkowicie?
- Może tak jest - zaśmiała się delikatnie i uniosła głowę, by na mnie spojrzeć. - Ale jestem na dobrej drodze, by zaufać ci bezgranicznie.
- Mm, brzmi ciekawie - odwzajemniłem jej uśmiech i delikatnie pocałowałem jej czoło. - Co do twojej kary...
- Justin - usłyszałem ciche westchnięcie. - Żadnej kary.
- Czy ty mi rozkazujesz? - uniosłem brew, nie będąc pewnym czy dobrze zrozumiałem.
- Tak.
- Nawet nie wiesz o jakiej karze myślałem! - zacząłem się tłumaczyć, ale ona jedynie zlekceważyła moje słowa i ruszyła w kierunku drzwi.
- Alex - zawołałem za nią. - Nie skończyłem.
- Dobrze - westchnęła i wróciła tam, gdzie stała parę sekund wcześniej. - Jeśli w jakiś sposób ma ci to pomóc, to proszę. Daj mi karę jak małemu dziecku.
- Jesteś pewna tego, co mówisz? - uniosłem brew, a ona jedynie wzruszyła swoimi drobnymi ramionami.
Podszedłem do niej i położyłem dłonie na jej biodra. Alex uniosła swoją głową i spojrzała w moje oczy. Bała się. Mogła starać się mnie okłamać, ale znałem ją na tyle, że wiem kiedy kłamała, a kiedy nie.
- Pytam po raz  ostatni. Boisz się mnie?
- Nie - oblizała swoje usta. - Powiedziałeś, że mnie nie skrzywdzisz. Chcę ci wierzyć.
- W takim razie rozbierz się - usiadłem na brzegu łóżka, zostawiając ją z rozszerzonymi źrenicami.
- To żart, prawda? - położyła dłoń na swoje biodro i przeniosła ciężar ciała na jedną stronę.
- No dalej - ponagliłem ją. - Nie mamy na to całej nocy.
Podniosłem się z łóżka i ruszyłem w kierunku drzwi, aby móc przekręcić w nich kluczyk.
- Drzwi są zamknięte. Jesteś tu tylko ty i ja. Powiedziałaś, że się mnie nie boisz, więc na co czekasz? Wstydzisz się rozebrać czy oczekujesz mojej pomocy?
- Miałeś mnie ukarać, a nie prosić o darmowy striptiz - zaśmiała się histerycznie.
- To część twojej kary. Rozbierz się do cholery.
Patrzyła na mnie przez parę sekund, ale po chwili zaczęła wypełniać moje zadanie. Zdjęła szpilki ze swoich stóp, a sukienka delikatnie zsunęła się z jej smukłego ciała. Stała przede mną jedynie w swojej bieliźnie, której po chwili zaczęła pozbywać się tak, jak reszty swoich ubrań.
- Nie - przerwałem jej, gdy starała się rozpiąć swój biustonosz. - On ma zostać.
Ponownie spojrzała na mnie dziwnym wyrazem twarzy, ale zrobiła to, o co prosiłem.
- W takim razie już - westchnęła. - Czy to była moja kara? Stanie przed tobą nago, mając na sobie jedynie bieliznę?
- Nie skończyłaś - uśmiechnąłem się i zbliżyłem do niej. - Miałaś zatrzymać jedynie to - przejechałem dłonią po jej piersi. - Tego miałaś się pozbyć.
Nim zdążyła zareagować na moje słowa, zacząłem zsuwać z niej majtki. Wypuściła nerwowo powietrze, gdy skończyłem ją rozbierać. Raz jeszcze przejechałem dłonią po jej nagim ciele, po czym wróciłem na łóżko. Wpatrywałem się w nią przez parę sekund. Jej wzrok był pusty, a głowa spuszczona. Wstydziła się mnie. Nie miałem jakichkolwiek wątpliwość, ale dlaczego? To nie pierwszy raz, kiedy widzę ją nagą, bez jakichkolwiek ubrań na sobie.
- Czy moja kara dobiegła końca? - odezwała się, wyrywając mnie z zamysłów. - Tego chciałeś? Miałam stać przed tobą jak ta idiotka, a ty miałeś się na mnie gapić jak jakiś pedofil?
- Nie, kochanie - posłałem jej delikatny uśmiech. - Czemu mam wrażenie, że jesteś zawstydzona?
- Nie wiem - wzruszyła ramionami. - Nie jestem tobą, nie wiem co siedzi w twojej głowie.
- Podejdź - wyciągnąłem w jej kierunku dłoń, którą chwyciła. - I przestań być tak nieśmiała.
Niepewnie usadowiła się na moich kolanach i wtuliła w moją klatkę piersiową. Jej zachowanie przez chwilę zszokowało mnie, ale odwzajemniłem jej uścisk, chociaż nie taki był mój zamiar.
- Zejdź, Alex - przewróciłem oczami. - Kazałem ci podejść, a ty usiadłaś.
- Naprawdę nie wiem do czego zmierzasz, Justin. Nie możesz wydać mi jasnego polecenia?
- Brzmi to bardzo jednoznacznie, nie uważasz? - zaśmiałem się, a na jej policzki wdarł się delikatny rumieniec. - Uklęknij na łóżku. Niech twój tyłek będzie usadowiony po mojej prawej stronie.
- Słucham? - jej wyraz twarzy zdradzał, że jest zniesmaczona. - Nie masz chyba zamiaru...
- Nie, Alex - przerwałem jej. - Nauczysz się w końcu tego, aby robić to, o co proszę? Po drugie jak dobrze pamiętam, to chwilę temu mówiłaś, że mogę dać ci karę. Jakąkolwiek.
- Ach - westchnęła, widocznie zmęczona tym wszystkim. - Miejmy to już za sobą.
Zrobiła to, o co poprosiłem. Usadowiła się na łóżku, a jej tyłek był w tym miejscu, w którym go chciałem.
- Zrobisz teraz to, o czym myślę? - odezwała się, gdy poczuła ciężar mojego ciała pod sobą.
- Nie wiem o czym myślisz, Alex - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. - Jest wiele rzeczy, które mógłbym teraz zrobić, ale wolę trzymać się swojego planu. Jeśli będziesz ze mną współpracować to zrobię tak, aby bolało jak najmniej.
- Powiedziałeś, że nie zrobisz mi krzywdy.
- Bo nie zrobię. Nawet nie wiesz co chcę zrobić, dlaczego od razu zakładasz, że cię skrzywdzę?
- Dobrze, pośpiesz się - jej głos był obojętny. Była zmęczona tym wszystkim.
Uklęknąłem centralnie za jej tyłkiem. Dużo mnie kosztowało, aby nie zrobić tego, o czym myślała Alex. Nie chciałem jej także krzywdzić. Chciałem dać jej porządną nauczkę za to, co zrobiła. Musi w końcu zrozumieć, że to co zrobiła było złe i wymagało tego, bym ją ukarał.
- Zamknij oczy - poprosiłem. - I nie pytaj po co, po prostu zrób to. I nie odzywaj się.
Po raz setny tej nocy usłyszałem jej westchnięcie. Przewróciłem teatralnie oczami na jej zachowanie i z całej siły uderzyłem ją w prawy pośladek.
- Boże - pisnęła, kiedy na jej ciele malował się czerwony odcisk.
- Miałaś milczeć - uniosłem lekko głos, łapiąc za jej włosy i przyciągając bliżej siebie. - Zrób to, o co proszę.
Skinęła delikatnie swoją głową i pociągnęła nosem. Uderzałem ją miarowo, starając się, aby każdy kolejny klaps bolał ją jak najmniej. Jej pupa była cała czerwona, ale chciała tego. Powiedziała, że mam ukarać ją niczym małe dziecko. Dostała dokładnie to, czego chciała.
- Dość, Justin! - wrzasnęła, gdy wymierzyłem jej piątego klapsa. - To mnie boli.
- Miało cię boleć! - zlekceważyłem jej słowa i uderzyłem ponownie. - Miało cię boleć tak bardzo jak mnie bolał twój pocałunek. Prosiłem, abyś przestała, zrobiłaś to? - pociągnąłem za jej włosy, dostając od niej kolejne pociągnięcie nosem. - Pytam czy przestałaś?
- Nie - załkała. - Do cholery ile mam cię przepraszać?
- Mówiłem już, że twoje przeprosiny w tej sprawie to za mało.
- Czy to sprawia ci aż taką przyjemność? - odwróciła się w moją stronę, kiedy nieświadomie puściłem jej włosy. - Czy naprawdę lubisz oglądać to, jak cierpię? Czy nie skrzywdziłeś mnie już wystarczająco? Chcesz mnie do cholery zabić?
- Przestań pieprzyć takie głupoty! - prychnąłem, schodząc z łóżka. - I ubierz się.
- To nie jest tego warte, Justin - powiedziała cichym głosem, gdy zaczęła zbierać z ziemi swoje ubrania. - Nie chcę być z kimś, kto sprawia mi tyle bólu i rani za każdym razem.
Oblizałem swoje usta i w ciszy patrzyłem na nią, gdy zaczynała się ubierać. Jej słowa w jakimś stopniu zabolały mnie. Czy ona dała mi do zrozumienia, że chce zakończy to, co stworzyliśmy parę dni temu?
- Będę na balkonie - odchrząknąłem, kiedy mój głos lekko wydał się załamywać. - Jak będziesz już gotowa stąd iść, przyjść.
Nie odpowiedziała mi, a jedynie powoli zaczęła wsuwać na swoje nogi rajstopy. Zimne, grudniowe powietrze wyszło na spotkanie z moją twarzą, gdy tylko drzwi balkonowe zostały otworzone. Wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów, po czym jednego z nich wsunąłem między swoje wargi. Nie przeszkadzało mi to, że na dworze jest minusowa temperatura, a ja sam stoję w cienkiej bluzce. W dalszym ciągu starałem się zinterpretować słowa Alex. Faktycznie chce się ze mną rozstać?
- Chcę wracać do domu - jej cichy głos dobiegł do moich uszu, gdy dołączyła do mnie na balkonie. - Możemy już wracać?
Nie krzyczała na mnie. Jej twarz była spokojna, a oczy zaczerwienione. Ponownie ją skrzywdziłem.
- Weź to i załóż - zębami przytrzymałem papierosa, a z ramion zsunąłem swój czarny sweter i podałem jej, gdy widziałem jak marznie. Posłała mi słaby uśmiech, po czym włożyła go na siebie.
- Przepraszam - odezwała się, gdy kończyłem palić. - Nie powinnam go całować. Też byłabym na ciebie tak zła, jak ty jesteś na mnie. Przepraszam raz jeszcze.
- Alex - zacząłem. - Przestań mnie przepraszać, gdy powinienem teraz zrobić to ja.
- Nie jestem zła, szczerze na to zasłużyłam - wzruszyła ramionami.
- Nie zasłużyłaś na to, aby cierpieć. Obiecałem już nigdy cię nie skrzywdzić, a mimo wszystko to robię. Nie na tym polega związek czy też to, co jest między nami. Nie tak zachowuje się dwójka ludzi, która się kocha.
- Może żadne z nas nie umie być w związku? - spytała. - Może za bardzo się pośpieszyliśmy?
- Może - westchnąłem. - Ale mimo wszystko nie chcę tego kończyć.
- A czego chcesz?
- Być z tobą. Być z tobą mimo tego całego gówna w moim życiu. Nauczyć się kochać cię tak, jak na to zasługujesz.
- Chcę wracać - powtórzyła swoje słowa, zmieniając temat.
- Dobrze, będzie tak jak chcesz.
- Chociaż raz - zaśmiała się i wróciliśmy do środka.


Okej, a więc zacznę od tego, że w sumie nie wiem jak zacząć (jakkolwiek idiotycznie to brzmi).
Nie było rozdziału ponad miesiąc, a ja przychodzę teraz z takim gównem, w którym nawet nic ciekawego się nie dzieje. Mimo wszystko chciałam to dodać, bo czekacie tak długo i uważam, że trochę zaniedbałam to opowiadanie. Przepraszam, ale obiecuję się poprawić! Jak pisałam, rozdział krótki, ale za parę dni OBIECUJĘ dodać nowy i sporo dłuższy. Mam nadzieję, że nie będziecie na mnie źli i nie przestaniecie czytać mojego opowiadania:( 

+ ZA NIEDŁUGO 14TH JUNE WBIJE 100K WYŚWIETLEŃ! 




25 komentarzy:

  1. Ugh co ten Justin wyprawia już myślałam że na serio skończą ten związek ale na szczęście nie :) świetny czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny! <3 Czekam na więcej :* Kc Berry :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny czekam na nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Prosze next. Moze Justin sie w koncu opamieta

    OdpowiedzUsuń
  5. hmm zaskoczyłaś mnie tym, że ona mu wybaczyła to, że ja zbił. Tyle wycierpiała przy nim i teraz jeszcze to, a ona mu tak poprostu wybacza... ehhh. No ale to tylko moje zdanie, życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie ! Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże.. to co zrobił Justin było okropne. Niczym jak w "Grey'u"
    Mam nadzieję, że się opamięta, bo Alex przez niego ciągle cierpi.
    Czekam na next! :* x

    OdpowiedzUsuń
  8. Podobnie jak moja poprzedniczka zauważyłam tu DUŻO podobieństwa z filmem 50 twarzy Greya. Nawet zdania wydawały mi się niczym wyjęte z tego. Ale no mniejsza z tym. Na miejscu Alex nie wybaczałabym mu czegoś takiego tak szybko. Nie wiem co ta dziewczyna ma w głowie w sumie... Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjęte? Hmmm, w sumie te klapsy były wzorowane książką, no ale zdania pisałam sama, więc jak są podobne to już przypadek ;)

      Usuń
  9. Ja też widziałam tu dużo Greya haha (co z tego, że tego nie oglądałam i tak mi się skojarzyło) ;)
    Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  10. cudowny czekam na naxt

    OdpowiedzUsuń
  11. Bers my nigdy nie przestaniemy czytac takiego cudnego opowiadania! Mi sie rozdzial bardzo podobal i zycze weny i czasu, zebys nie musiala pisac na sile:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pojebane, ale urocze w sumie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mimo,że rozdział krótki to i tak mi się podobał :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czekam na następny! Już myślałam, że zapomniałaś o tym ff ugh:/

    OdpowiedzUsuń
  15. już myślałam że zerwą rozdział fantastyczny jak zawsze czekam na kolejny życzę miłej weny

    OdpowiedzUsuń
  16. Słodkie, ale chore.

    OdpowiedzUsuń
  17. Chce więcej błagam

    OdpowiedzUsuń
  18. Witam.
    Twój szablon jest już gotowy. Link do pobrania: http://nathlynch.deviantart.com/art/Template-for-Bers-528278382 :)
    W razie jakichkolwiek zastrzeżeń napisz do mnie.
    Pozdrawiam,
    Nath. xx
    [remindmelove]

    OdpowiedzUsuń

Followers