4.11.2014

{4} " Dobra dziewczynka"

Justin's POV

Wiedziałem, że to co jej zrobiłem było złe. Nie, to nie było złe. To było dużo bardziej złe niż mogłoby się wydawać. Nie miałem zamiaru jej uderzyć, ale dała mi do tego powód. Dobrze wiedziała, że nie lubię kiedy robi się coś wbrew mojej woli. Mimo wszystko ona postanowiła uciec myśląc, że ma jakąkolwiek szansę. Zaśmiałem się pod nosem na jej naiwność. 

Wszedłem do kuchni, aby zrobić sobie herbatę. Dochodziła trzynasta. Wiem, że nie jadła nic od wczorajszego dnia i mimo tego, że byłem na nią wściekły, nie mogłem pozwolić na to, aby czuła się głodna. Wyjąłem z lodówki potrzebne składniki, aby przyrządzić jej obiad. Wstawiłem wodę i zająłem się przyrządzeniem spaghetti. Doskonale wiedziałem, że to jej ulubionej danie. Ba, wiedziałem o niej praktycznie wszystko.

Moje porwanie nie było pod wpływem impulsu. Obserwowałem ją od kilku miesięcy. Wiedziałem z kim się przyjaźni, którędy najczęściej chodzi, wiedziałem wszystko, co było mi niezbędne do jej uprowadzenia. 

*Flashback*

Dzień przed moim planem nie mogłem spać. W mojej głowie roiło się od setki powodów za i przeciw, ale przewagę wzięły głosy, które mówiły iż robię dobrze. Cały dzień był dla mnie stresujący. Nie wiedziałem czy mi się uda. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał, że już czas. Równo o godzinie piętnastej chwyciłem kluczyki i wyszedłem z domu. Wsiadłem do swojego vana i czym prędzej ruszyłem we wskazanym kierunku.

Przebierałem nerwowo palcami po kierownicy jadąc ulicą, na której mieszka. Zachowywałem odpowiednią odległość, abym mógł ją dostrzec. Wyszła z domu z wymalowanym uśmiechem na twarzy, a ja głośno przełknąłem ślinę. Wypuściłem głośno powietrze i podążałem za nią. W jej uszach były słuchawki, co było dla mnie ułatwieniem. Weszła do sklepu, a ja nadal obserwowałem każdy jej ruch. Była taka bezbronna i niczego nieświadoma.

Po niecałych pięciu minutach opuściła sklep bez żadnego wyrazu emocji na twarzy. W prawej dłoni trzymała torebkę z zakupami, a w drugiej swój telefon. Dziwiło mnie, że dzisiejsza młodzież nie jest w stanie wyjść na parę minut nie mając przy sobie komórki. Cholera, byłem od niej starszy zaledwie dwa lata, a nie czułem tej potrzeby.

Rozejrzała się po ulicy i przeszła na drugą stronę. Nie widziała mnie na co uśmiechnąłem się pod nosem. Odpaliłem ponownie swój samochód i jechałem za dziewczyną. Po dwuminutowej podróży podjechałem na odpowiednią odległość. Nadal mnie nie widząc, zatrzymałem vana i wyskoczyłem z samochodu. Ona w tym samym czasie ustała, aby przełożyć zakupy z jednej ręki do drugiej. Wiedziałem, że to najlepszy moment.

* Koniec*

Usłyszałem dźwięk gotującej się wody i zalałam filiżankę, w której leżał woreczek herbaty. Mój obiad dla niej był pewnego rodzaju rekompensatą za to, co zrobiłem jej wcześniej. Nigdy nie umiałem gotować, a powodem było to, że nigdy nie miałem powodu, by się tego uczyć. Mieszkałem sam od roku, a od sześciu miesięcy chodziłem regularnie na wizyty do pani Dobson. 

Ta kobieta jest moim psychiatrą. Nie bawił mnie fakt, że jestem popierdolony. Ale człowiek z takim umysłem jak mój potrzebował pomocy. Spotykaliśmy się w jej gabinecie dwa razy w tygodniu. Muszę się pochwalić, że jest dużo lepiej. Kiedy zaczynałem leczenie, byłem na silnych prochach, a moje wizyty były co drugi dzień. Nie chodzi o to, że ich nie lubiłem. Po prostu czułem pewien dyskomfort mówiąc obcej osobie o tym co czuję. 

Wiedziałem, że to tylko jej praca i kiedy wyjdę ona będzie mieć mnie w dupie. Mimo wszystko nie jest miło dzielić się swoją historią z kimś kogo nie znasz. Nienawidziłem tego, kiedy siadałem na tym pierdolonym fotelu, a ona kazała się zrelaksować. Czułem, że zataczałem koło. Każda nasza rozmowa rozpoczynała się pytaniem co u mnie i czy była sytuacja, która mnie zestresowała.

Gdyby nie fakt, że była seksowną laską, o której miałem fantazje, już dawno zrezygnowałbym z jej pomocy. Myśl, że mogę tam siedzieć i patrzeć w jej głęboki dekolt, albo zbyt krótką spódniczkę doprowadzał mnie do obłędu. Lubiłem rzucać sprośne uwagi w jej stronę, imponowało jej to. Doskonale wiedziałem, że miała na mnie ochotę, ale zwyczajnie nie miała odwagi by się do tego przyznać. 

Przygotowałem talerz i nałożyłem dużą porcję makaronu. Moja nozdrza wypełnił zapach sosu, na co oblizałem usta. Rozejrzałem się po kuchni, jak gdybym miał kogoś zostać. Otworzyłem szafkę i sięgnąłem po tabletki. Rozdrobniłem okrągły lek w proszek i posypałem nim jedzenie. Raz jeszcze powąchałem posiłek po czym skierowałem się do schodów. 

Przystawiłem ucho do drzwi, aby usłyszeć jej jakikolwiek płacz, krzyki, monolog lub cokolwiek, ale było cicho. Pomyślałem, że była zmęczona tym co się stało, więc zwyczajnie wszedłem do środka. Moje oczy gwałtownie rozszerzyły się, kiedy dostrzegłem smukłe ciało leżące na ziemi. Moje serce przyśpieszyło w momencie, gdy jej oczy spotkały się z moimi. Przełknąłem głośno ślinę. Kurwa. 

Podbiegłem do niej i podniosłem jej ciało tak, aby opadała na moich kolanach. Była blada, a jej usta były suche. Potrząsnąłem jej ciałem, ale nie reagowała. Przejechałem nerwowo po końcach swoich włosów. Dobrze wiedziałem, że nie mogę jej zabrać do szpitala. Od razu prawda wyszłaby na jaw, a ja zapewne poszedłbym siedzieć. W tej sprawie nie pomogłoby nawet moje zaświadczenie o tym, że regularnie się leczę.

Potrząsałem jej ciałem mocniej, ale nadal nie otwierała swoich oczu. Zaciągnąłem ją na materac ponownie powtarzając czynności i krzycząc na nią. Słowo zszokowany nie opisywało mojego stanu. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji i nie wiedziałem co mam robić. Nie znałem nikogo, kto mógłby mi pomóc. Raz jeszcze pociągnąłem za końce swoich włosów. 

Chwyciłem za szklankę, która stała obok i pobiegłem napełnić ją wodą. Prawie potykając się o własne nogi, ukucnąłem nad nią i oblałem jej twarz wodą. Jej usta wygięły się w lekkim grymasie, dając mi nadzieję, że się ocknie. Raz jeszcze potrząsnąłem jej ciałem, ale nadal nie otwierała oczu.

To była chwila. Silny impuls przejął kontrolę nad moim ciałem i wymierzyłem jej cios z pięści w lewy policzek. Jej delikatne ciało odleciało w drugą stronę. Powtórzyłem swoją czynność ponownie, aż jej oczy otworzyły się. Popatrzyła na mnie delikatnie spod swoich grubych rzęs. Jej wzrok był pusty, jak gdyby nie była obecna. Nie mogłem wyczytać nic z wyrazu jej twarzy.

Cichy jęk wydostał się z jej ust, kiedy dłonią przejechała po zaczerwienionym policzku. Wypuściłem głośno oddech i uśmiechnąłem się w jej kierunku. Kamień spadł mi z serca, kiedy nie musiałem się nią martwić. Położyłem ją na łóżku i wstałem po talerz z jedzeniem. Moje oczy zatrzymały się na jej ciele. Przez cały ten szok nie zauważyłem, że dziewczyna była w samej bieliźnie.

Powstrzymywałem się od tego, aby do niej nie podejść. Miałem ochotę ją pieprzyć tu i teraz. Jej organizm był osłabiony, więc nie miałaby siły się sprzeciwiać. Oblizałem usta i ponownie schyliłem się jej stronę. Otworzyła delikatnie swoje oczy, a moje usta zaczęły składać mokre pocałunki na jej szyi.

Alex nie protestowała. To był dobry moment, abym mógł zrobić z nią to, o czym marzyłem od dłuższego czasu. Kontynuowałem składanie pocałunków na jej ciele, a ciche jęki wydostawały się z jej ust. Nie musiałem pieprzyć się z obiadem i tabletką. W tej chwili była dla mnie łatwym celem. 

Delikatnie masowałem wewnętrzną stronę jej ud, a moje usta bawiły się zapięciem od stanika. Uśmiechnąłem się na myśl, że nosi go z zapięciem od przodu. Przełknąłem głośno ślinę i delikatnie zębami zrzuciłem górne okrycie z jej ciała. Jej wzrok nadal był błędny. 

Dyszałem w jej skórę czując rosnące podniecenie. Jej obecny stan cholernie ułatwił moje zadanie. Rysowałem nic nieznaczące kształty po jej nagich piersiach. Każdy detal jego ciała był kurewsko idealny. Nie mogłem się powstrzymać, aż zacznę ją pieprzyć. 

Delikatnie zsunąłem swoją dłoń do jej kobiecości. Uśmiechnąłem się pod nosem, kiedy poczułem jak robi się mokra. Doskonale czułem, jak mój przyjaciel na dole prosi się o wypuszczenie. Raz jeszcze ścisnąłem jej piersi przez co ponownie jęknęła.
- Jesteś taka piękna, Alex. - powiedziałem głaszcząc ją po włosach. - Ale powiedziałem ci, że z tobą nie skończyłem.
Zwinnym ruchem wyjąłem z tylnej kieszeni prezerwatywę i otworzyłem opakowanie. Drugą ręką szybko rozpiąłem swoje spodnie, a następnie ściągnąłem swoje majtki, w którym zamknięty był mój kutas. Patrzyłem na nią i na jej policzek, który zaczynał robić się siny od mojego uderzenia.
- Nie będzie bolało, obiecuję. - powiedziałem delikatnie gładząc ją po obolałym policzku. Spojrzała na mnie bez wyrazu emocji, a jej głowa ponownie odleciała do tyłu.

- Będzie szybko. - mówiłem czując coraz większe podniecenie. Raz jeszcze przejechałem po jej kobiecości i zrzuciłem przeszkadzający mi materiał. Moje oczy rozszerzyły się kiedy ujrzałem jej piękno, które było dostępne tylko dla mnie. Wiedziałem, że jestem jej pierwszym i ten fakt podobał mi się najbardziej.
- Jestem twoim pierwszym. - wychrypiałem wchodząc w jej ciasną cipkę. Jej ciało delikatnie wygięło się w łuk, a ja uśmiechnąłem się. - A ty będziesz moją ostatnią, Alex. 

Obiecałem był delikatnym, więc odczekałem parę sekund, aż jej ścianki przyzwyczają się do wielkości mojego przyjaciela. Oblizałem usta i wyszedłem z niej, by zaraz ponownie w nią wejść.
- Boże. - wyjąkała cicho dając znak, że się ocknęła. Moje serce lekko przyśpieszyło, ale postanowiłem skończyć to, co zacząłem. Nie reagując na jej słowa, zacząłem wchodzić w nią szybciej i głębiej. - Błagam, nie. - zaczęła łkać wciąż mając zamknięte oczy.
- Zasłużyłaś na karę, Alex. - jęknąłem w jej usta, po czym złączyłem je razem. Domagałem się o dostęp, a ona ugryzła mnie w dolną wargę. Przekląłem ją pod nosem wycierając ściekającą krew. 
- Głupia suko! - warknąłem w jej kierunku i ponownie uderzyłem jak parę minut wcześniej. Usłyszałem odgłos z jej ust, który mówił mi, że ją zabolało. Miało boleć. Zasłużyła, czyż nie?

- Justin, błagam cię! - krzyczała coraz głośniej starając się zepchnąć mnie z siebie. Mocniej zaparłem się dłońmi obok jej głowy i ponownie w nią wchodziłem. Płakała na tyle głośno, że jej jęki zaczęły mnie irytować. Zatkałem jedną dłonią jej twarz, a ona ponownie mnie ugryzła.
- Pogarszasz swoją sprawę! - splunąłem i wyszedłem z niej całkowicie.

Alex automatycznie podniosła się i chwyciła koc, którym przykryła się. Popatrzyłem na nią i sięgnąłem swoje majtki po czym założyłem je. Jej oczy drżały, kiedy zbliżyłem się i uderzyłem ją ze zdwojoną siłą. Głośne jęki wydostały się z jej ust dając mi pełną satysfakcję. Chwyciłem ją za włosy i przysunąłem bliżej twarzy.
- Kazałem współpracować, mała dziwko. - powiedziałem i rzuciłem jej ciałem o ścianę. Ponownie jęknęła i złapała się dłońmi za głowę. 
- Nienawidzę cię! - wysyczała w moim kierunku, a po jej twarzy spływały kolejne łzy. 
- Słuchaj mnie. - podszedłem i złapałem za jej podbródek. - Jakbyś nie zauważyła ja stawiam warunki nie, ty. Ja ci mówię co masz robić, a ty to robisz. Mówię skacz, a ty pytasz jak wysoko. Rozumiesz? - potrząsnąłem nią ponownie, aż w końcu kiwnęła, że rozumie. - Dobra dziewczynka. - uśmiechnąłem się i wstałem.

Podszedłem do miejsca, w którym zostawiłem wcześniej przygotowany obiad. Podniosłem talerz i postawiłem na szafce obok niej. Jej oczy rozszerzyły się na widok jedzenia i od razu zaczynała je pochłaniać.
- Spójrz na siebie. - powiedziałem z grymasem. - Chcesz być cwana i się głodzisz, a teraz wyglądasz jak bezdomny, który nie widział jedzenia od miesięcy. - pokiwałem głową z dezaprobatą. - Jesteś żałosna! - uderzyłem ją ponownie, a ona wyjąkała donośny jęk. 

- Masz to zjeść. - wskazałem palcem na talerz. - Innym razem pozwolę ci umrzeć, a potem martwą będę cię pieprzył tak długo, aż twoje ciało nie zacznie śmierdzieć. - rzuciłem chytry uśmiech w jej stronę. Posłała mi gniewne spojrzenie na nowo wybuchając płaczem. Przewróciłem teatralnie oczami mając dość tego, jak słaba była. Mogłem wybrać lepiej, to nie. Mój los chciał, że mam dziewczynę, która płacze o byle gówno.

- Śpij dobrze, "kochanie" - rzuciłem nacisk na słowo kochanie wiedząc, że nie chciała, abym ją tak nazywać. Popatrzyła na mnie, a następnie skierowała swój wzrok na talerz, z którego jedzenie prawie zniknęło. - Umyj się, jesteś brudna. - zaśmiałem się i ironicznie pokazałem miejsce przy ustach. Kochałem jak płacze i cierpi. To dawało mi satysfakcję, wiedziałem, że mój plan działa.

Raz jeszcze moje oczy powędrowały na nią, a następnie wyszedłem i zamknąłem drzwi. Usłyszałem ciche "nienawidzę się", na co uśmiechnąłem się. 
- Do czasu! - krzyknąłem przez drzwi przekręcając klucz. 
To było ciężki dzień, zasłużyłem na relaks.


Na wstępie powiem jedno i głośne PRZEPRASZAM.
Przepraszam, ale nie umiem pisać tak "intymnych" rozdziałów,
więc wybaczcie, że nie jest to jakoś szczegółowo opisane czy coś.
W dalszych rozdziałach postaram się to poprawić, a póki co zostawiam was z tym czymś.

Nie jestem zadowolona, chciałam coś dłuższego, ale pomyślałam,
że w następnym dowiecie się jak Justin "zrelaksuje" się po tym co zrobił Alex. ;)

Ponownie chce wam podziękować za wejścia i komentarze. To takie słodkie,
że nie zdajecie sobie z tego sprawy, serio ♥

Nadal proszę, aby każdy kto przeczytał ten rozdział skomentował go.
Nie chcę wymuszać tych komentarzy, ale nie wiem czy jest sens,
abym dalej to pisała.

Tak czy inaczej chcę wiedzieć co myślicie na temat tego rozdziału,
bo starałam się, ale dla mnie wyszło gówno.
No cóż, do następnego.
Buziaki, Bers.


CZYTASZ=KOMENTUJESZ


16 komentarzy:

  1. You are my art,
    You are my inspiration,
    You are my drugs,
    You are my addiction,
    You are my journey,
    You are my destination,

    I <3 you baby
    You are my life,
    And it't perfect definition...

    OdpowiedzUsuń
  2. O mój Boże, co za skurwiel. Myślałam, że nie wytrzymam. Zabiła bym go na miejscu normalnie. Przez ciebie będę się męczyć o co mu chodzi. No normalnie nie wytrzymam do następnego rozdziału. Cudownie piszesz i nie przestawaj ♡
    Powodzenia i do następnego - @iskrax3 ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy rozdział. Ugh jak Justin mógł jej to zrobić. Jestem zaciekawiona jego przeszłością, dlaczego chodzi do psychologa, jakiego powodu jest chory etc. Nie mogę się doczekać kiedy dasz wytłumaczenia na moje pytania w kolejnych rozdziałach. Pewnie jeszcze troche poczekam. Swoją drogą cieszę się, że tak szybko dodałaś kolejny. Uwielbiam jeśli autorki dodają tak jak ty często rozdziały. Współczuje Alex. Życzę weny i czekam na kolejny. kocham cię xx

    OdpowiedzUsuń
  4. W jakich fandomach jest autorka?

    OdpowiedzUsuń
  5. o jeju :O zacznę od tego, że nie rozumiem, jak możesz być niezadowolona z tego rozdziału, jest co najmniej tak samo genialny jak pozostałe. mnie na pewno nie zawiodłaś, powtórzę po raz setny, jak strasznie uwielbiam twój sposób pisania i to, jak prowadzisz nas przez całą akcję.
    justin to jedna wielka zagadka, cieszę się że chociaż trochę nam go przybliżyłaś i nie mogę się doczekać, aż zdradzisz więcej :>
    masz talent, uwierz w to w końcu i nie każ nam czekać zbyt długo na kolejny post, pozdrawiam ♥♥ x

    OdpowiedzUsuń
  6. O jezu, super rozdział i nie wiem czemu ci się nie podoba, bo świetnie ci wyszedł i wgl, jeju berry masz talent :)) Justin to skurwiel, i bardzo szkoda mi Alex. Tak czy inaczej mam nadzieję, że kolejny post już niedługo, haha.
    Miłego pisania x

    OdpowiedzUsuń
  7. Super czekam na następny ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. To ona wreszcie zna Justina imie czy nie? .........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba ktoś nie czytał uważnie wszystkich rozdziałów :)

      Usuń
  9. Taki mi zal Alex..:( na telefonie jestem to sie nie rozpisze. Uwielbiaaam to opowiadanie i czekam na nn 💕 /vienna

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja pieprzę, to jest tak...woah...przerażające...ale cholernie dobre! Berry, masakra! Takie emocje...straszne...pisz dalej, masz mega talent i tą Justinową psychopatyczność opisujesz genialnie! To wszystko jest takie mega...aż nie mam słów. Can't waint na next!:*
    P.S. Sorry, ale Alex wyobrażam sobie jako Selenę:P

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy next ? xD
    świetnie piszesz ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. jezu jak ja go nienawidzę hahah sdjsnjkcmsxnm,saxsxmns,dmxnsm,cx,andisadnmekwjjfcnjsdk berry jezu jak ty świetnie piszesz >

    OdpowiedzUsuń
  13. swietne , czytam dalej

    OdpowiedzUsuń

Followers