9.11.2014

{7} "Przepraszam"

3rd Person Of View

Alex przeciągnęła się raz jeszcze w ciepłym łóżku, kiedy promienie słoneczne wpadły do pokoju poprzez brak jakichkolwiek zasłon. Otworzyła powolnie swoje oczy, a jej uwagę przykuły silne ramiona obejmujące ją w pasie. Zamrugała dwukrotnie, aby przyzwyczaić się do światła i odwracając się dostrzegła leżącego obok Justina.

Ku jej zdziwieniu nie znajdowała się w piwnicy, a w sypialni chłopaka. Przypomniała sobie, że poprzedniego wieczora musiała zasnąć na kanapie, ale nadal zastanawiał ją fakt, dlaczego zabrał ją do swojego łóżka. Bojąc się reakcji chłopaka, gdyby go obudziła, delikatnie przekręciła się na drugą stronę, aby móc przyjrzeć mu się z bliska.

Westchnęła głęboko, kiedy oczy chłopaka otworzyły się. Na jego twarzy wymalował się wielki uśmiech spowodowany obecnością dziewczyny. Był pewien, że gdy tylko się obudzi ucieknie, a ona mimo wszystko leżała i przyglądała mu się. Cichy jęk opuścił jego usta, kiedy przeciągał się na łóżku.
- Dzień dobry - wymamrotał w kierunku dziewczyny, która automatycznie wyskoczyła z łóżka. Podniósł się zdziwiony jej zachowaniem i oparł o zagłówek łóżka. - Coś się stało?

Alex zaczęła ciężko oddychać, będąc przerażoną. Jak mogła być na tyle bezmyślna, że po tym co jej zrobił, ona po prostu spała w jego łóżku. Jakim cudem nie obudziła się, kiedy ją przenosił? Justin wypuścił głośno powietrze i spojrzał się w kierunku dziewczyny.
- Alex? - spytał ponownie nie otrzymując uprzednio odpowiedzi. Pokręcił głową, kiedy dziewczyna w dalszym ciągu nie odzywała się, a jedynie wpatrywała się w niego z lekko otworzonymi ustami.

- Zaczynasz mnie przerażać - zaśmiał się, a Alex przewróciła teatralnie oczami. Grymas wymalował się na jego twarzy, kiedy nadal nie dawała za wygraną i nie odpowiadała na jego pytania.
- Co to miało kurwa znaczyć? - powiedziała delikatnym głosem, ujmując swoją twarz dłońmi i siadając na podłodze. Justin popatrzył na nią zdezorientowany.
- Miało znaczyć co? - spytał.

Alex otworzyła szerzej oczy spoglądając na niego. Według niego spanie z nią w jednym łóżku nie było niczym, co mogłoby ją zdziwić. Cichy jęk opuścił jej usta.
- Dlaczego spałam z tobą w jednym łóżku?! - wrzasnęła na niego wstając z podłogi. Justin zaśmiał się pod nosem na jej reakcję.
- To nic, czego byśmy wcześniej nie robili, nie licząc spania całą noc - zadrwił z niej, przypominając sytuację sprzed paru dni. Dziewczyna popatrzyła niego z obrzydzeniem.

- Ty dupku! - wrzasnęła podchodząc bliżej. Justin otworzył szerzej oczy na jej reakcję.
- Nic ci do cholery nie zrobiłem - podniósł ręce w geście obronnym, jak gdyby miało ją to udobruchać.
- Podaj mi jeden powód, dla którego mam ci wierzyć - wysyczała nadal będąc wściekła.
- Nie lubię na śpiocha - ponownie z jej zadrwił.

Twarz dziewczyny przybrała kolor czerwony, a delikatne dłonie zwinęły się teraz w pięści.
- Jesteś obrzydliwy! Jesteś chory! Jesteś psychiczny! - zaczęła krzyczeć, na co chłopak wstał z łóżka podchodząc bliżej.
- Powiedz to raz jeszcze - powiedział zmniejszając między nimi odległość. - Powiedz to raz jeszcze - powtórzył.

Serce Alex zaczęło bić szybciej, kiedy chłopak znajdował się od niej parę centymetrów dalej. Oddychając głośniej zacisnęła zęby.
- Jesteś. Chory - powiedziała akcentując każde słowo.


Nie pytając o pozwolenie, ujął twarz dziewczyny i złączył ich usta razem. Alex rozszerzyła swoje zielone oczy w dezorientowaniu nie odwzajemniając pocałunku. Starała się odepchnąć chłopaka, na co on w rezultacie chwycił ją mocniej. Po kilku sekundach puścił ją, po czym wrócił na łóżko. Alex wytarła dłonią swoje usta czując się brudną.
- Ty naprawdę jesteś chory! - wrzasnęła, a Justin zachichotał. - Co cię śmieszy idioto? - spytała krzyżując ręce.
- Twoje zachowanie - wzruszył ramionami, jak gdyby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Alex podniosła brwi.

- Nie wiem kogo zachowanie jest tu popieprzone. W końcu to nie ja porwałam bezbronną dziewczyną - zadrwiła, na co chłopak zdenerwował się i wypuścił głośno powietrze.
- Jest coś co mi się w tobie nie podoba, Alex - powiedział wstając na nowo i podchodząc do niej.
- Co? - spytała.
- Twoje włosy.

Alex otworzyła usta nie wiedząc co chłopak ma na myśli. Co mogło mu nie podobać się w jej włosach? Dbała o nie jak mogła, były grube, a do tego długie.
- Moje co? - wyjąkała, a chłopak chwycił ją za ramię i pociągnął w kierunku łazienki.
Alex starała się wyrwać z jego uścisku, lecz na próżno. Weszli do pomieszczenia, po czym pchnął nią, a sam zamknął drzwi.
- Siadaj - warknął w jej stronę i wskazał krzesło.
Chłopak odwrócił się i szybkim ruchem otworzył szafkę, z której wyjął nożyczki. Alex już teraz wiedziała co ma zamiar zrobić, więc czym prędzej podniosła się i zaczęła biec do drzwi.
- Nie zrobisz tego! - krzyczała, a łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Chłopak na nowo zadrwił z niej i pociągnął w kierunku krzesła.

Nie tracąc czasu, chwycił za jej włosy i skrócił je do połowy. Burza kosmyków upadła na ziemię, na co dziewczyna wybuchnęła jeszcze większym płaczem. Zapuszczała je parę lat, a on zniszczył to w sekundę. Jej blond włosy sięgające prawie do bioder, sięgały teraz do jej ramion. Pociągnęła nosem, kiedy odszedł rozstawiając ją samą.

Podnosząc się delikatnie z krzesła, skierowała się w stronę lusterka. Dłonią zasłoniła swoją twarz, kiedy ujrzała swoje odbicie. Spoliczkowała się mentalnie, kiedy myślała, że Justin się zmienił. Wczoraj zachowywał się niczym jej przyjaciel, a dzisiaj zranił ją na nowo.

Zsunęła się po ścianie i chowając twarz w kolanach kontynuowała swój płacz. Jej drobne ciało drżało, a oddech przestał być regularny. Jej serce podskoczyło, kiedy usłyszała odgłos tłuczonego szkła. Ciekawość wzięła przewagę nad jej ciałem i delikatnie wychyliła głowę przez framugę drzwi.

Jej oczy zatrzymały się na Justinie, który stał z rozkrwawiona dłonią. Przed nim leżały szklane części, które kiedyś służyły prawdopodobnie za jakieś naczynie. Zaskoczona jego wybuchem przełknęła głośno ślinę i skierowała się w jego stronę.

Chłopak popatrzył na nią, po czym oblizał usta. Jego ciało przeszedł dreszcz, kiedy ujęła jego zakrwawioną dłoń i podniosła, by złożyć na niej pocałunek. Jej zachowanie go szokowało. Czemu ona była dla niego tak miła, kiedy on rani ją w każdy możliwy sposób? Wyrwał swoją dłoń i zmarszczył brwi.
- Pobrudzisz się - wymamrotał delikatnie, na co Alex uśmiechnęła się.
- Nie boję się krwi - powiedziała. - Chodź, trzeba to przemyć.
Nie czekając na jego odpowiedź, chwyciła go za dłoń i poprowadziła do łazienki. Raz jeszcze głośno westchnęła, kiedy ujrzała swoje ścięte włosy na ziemi.

Umieściła chłopaka na tym samym krześle, na którym siedziała parę minut wcześniej. Pytając go o potrzebne przybory, szybkim ruchem sięgnęła wodę utlenioną i waciki. Justin nadal patrzył na nią dziwnym z dziwnym wyrazem twarzy. Dlaczego to robi?

- Mogę się o coś spytać? - wypalił, kiedy schyliła się, aby przemyć jego zranioną dłoń. Skinęła delikatnie głową. Jęknął cicho, kiedy woda trafiła do jego otwartych ran.
- Czemu to robisz?
- Czemu ci pomagam? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, po czym skierowała swoje oczy do góry.
- Tak - jęknął ponownie, kiedy znowu dotknęła jego ręki.

- Nie wiem - wzruszyła ramionami. - Po prostu nie umiem być obojętna na ludzką krzywdę - przyznała, na co chłopak zmarszczył brwi. - Zawsze staram się wszystkim pomóc nie martwiąc się o samą siebie - przyznała histerycznie. Justin przełknął głośno ślinę.

- Przepraszam - powiedział spuszczając głowę w dół. Alex przymrużyła oczy i uśmiechnęła się.
- Nie szkodzi. To tylko włosy, odrosną - przetarła rękawem policzek, po którym spadła jedna, niekontrolowana łza.
- Nie, Alex. Nie powinienem ci ich obcinać, ale tak bardzo mnie wkurzyłaś...
- Wszystko dobrze, nie martw się - powiedziała, kiedy wstała. Odwróciła się i wyrzuciła zakrwawiony wacik do kosza.
- Jesteś głodna? - spytał zmieniając temat, na co Alex skinęła głową.

***

Justin's POV

- Mogę ci zaufać? - spytałem po raz setny od godziny, kiedy zakładałem buty. Bałem zostawić się ją samą w moim domu nie zamykając w piwnicy. Miałem pewne obawy, że zrobi coś, co sprawi, że będzie w stanie stąd uciec. Wypuściłem głośno powietrze, kiedy skinęła głową. 
- Tak, możesz - uśmiechnęła się. Odwzajemniłem jej uśmiech i wyszedłem, uprzednio zamykając drzwi. Raz jeszcze rozmyślałem o tym, czy wszystkie okna były pozamykane, a wszelkie rzeczy typu telefon były schowane.

Nie chciałem zamykać jej na kolejny dzień w piwnicy, a na pewno nie po tym, co dla mnie zrobiła. Zawdzięczałem jej życie, do cholery. Przejechałem dłonią po swojej koszulce i wsiadłem do samochodu.

Czekała mnie dzisiaj kolejna wizyta u pani Dobson. Z ręką na sercu jestem w stanie przyznać, że od ostatniej wizyty bałem się tam iść. Zachowałem się jak totalny kretyn, kiedy wyszedłem robiąc poprzednio awanturę.

Stukałem nerwowo palcami po kierownicy, kiedy zatrzymało mnie czerwone światło. Dochodziła godzina 15:00, więc teraz ruch był największy, co denerwowało mnie jeszcze bardziej. Do wizyty miałem jeszcze parę minut, a korek nie zmniejszał się. Oparłem łokieć o szybę i wyjrzałem przez nią.

Moje oczy rozszerzyły się, kiedy ujrzałem tego człowieka. Czułem jak żyła na mojej szyi zaczyna pulsować. Ilustrowałem go wzrokiem, kiedy siedział za kierownicą i podobnie jak ja stał w korku. Mój żołądek zaczął opadać, kiedy nasze spojrzenia spotkały się.

Wydawał się być zszokowany tym spotkaniem tak samo jak ja. Nie chcąc na niego dłużej patrzeć odkręciłem się i ruszyłem, kiedy korek nieszczęsny korek ustąpił. Nacisnąłem na pedał gazu i po paru minutach dojechałem na miejsce.

Trzasnąłem drzwiczkami od mojego samochodu i wyciągnąłem paczkę papierosów. Zrelaksowałem się lekko, kiedy nikotyna zaczynała docierać do moich płuc. Cholera, jak ja nienawidziłem ich smrodu. Rzuciłem petem po skończeniu i przeglądając się w bocznym lusterku wszedłem do budynku.

Zapukałem do drzwi i po usłyszeniu cichego "proszę" pociągnąłem w dół za klamkę wchodząc. Moja ukochana pani doktor siedziała przy stole wypełniając jakąś kartę. Kątek oka dostrzegłem swoje imię, co mnie zszokowało.
- Co to? - spytałem wskazując na kawałek kartki.
- Twoja karta - odpowiedziała i kontynuowała jej wypełnianie. Zmarszczyłem brwi, kiedy widziałem jak jej drobna dłoń pisze "brak poprawy".

- Usiądź - wskazała na fotel, po czym wstała i wyprostowała swoją sukienkę. Cholera, ona chyba zakłada je celowo na nasze wizyty. Uśmiechnąłem się do niej w jednoznaczny sposób, na co przewróciła oczami.
- Co się do mnie sprowadza? - spytała idąc po notes.
- Jak to co? Mam wizyty dwa razy w tygodniu - odpowiedziałem, będąc zdziwiony jej pytaniem.

Pani Dobson złączyła usta w cienką linię i zmrużyła swoje powieki.
- Twoja ostatnia wizyta nie należała do najprzyjemniejszych - wzruszyła ramionami. - Myślałam, że zrezygnowałeś ze swojego leczenia.
Pokręciłem przecząco głową, na co uśmiechnęła się i usiadła obok.
- Dużo myślałam o tym co powiedziałeś ostatnio - powiedziała spoglądając na mnie. - Przepiszę ci te silniejsze leki, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim? - spytałem uradowany.
- Nie możesz brać większej dawki, niż ci zalecę. Twoje serce jest zbyt młode, ale przyjąć ich większą dawkę. Mogłoby wystąpić poważne powikłania jeślibyś wiesz... przedawkował - powiedziała spokojnym głosem.
- Takie jak... śmierć? - spytałem unosząc brwi.

W mojej głowie zapaliła się lampka, która sygnalizowała nowy pomysł. Wyszczerzyłem zęby w jej kierunku, kiedy ona położyła nogę na nogę.
- A więc Justin. Zmieniło się coś od przed wczoraj? - spytała. - Miałeś atak agresji? Rzuciłeś czymś? Pobiłeś kogoś?
Przełknąłem głośno ślinę i skinąłem głową. Nie mogłem jej okłamywać jeśli ma mi pomóc.
- Znowu wyładowałem agresję na szkle. - powiedziałem nieśmiało.
- Zauważyłam, dlatego spytałam - wskazała brodą na moją zabandażowaną dłoń. - Nie znasz innego sposobu na pozbycie się tej złej energii, która się w tobie kumuluje?
Pokręciłem przecząco głową, na co ona zapisała to w swoim notesie.

- Czemu napisałaś "brak zmian" w mojej karcie? - spytałem zmieniając temat.
- A widzisz jakieś zmiany? - odpowiedziała z dziwnym wyrazem twarzy.
- Będą tego jakieś konsekwencje?
- Masz silniejsze leki, które mam nadzieję ci pomogą. 

***

Odetchnąłem z ulgą, kiedy wszedłem do domu i zastałem Alex siedzącą na kanapie. Odwróciła energicznie swoją głowę, kiedy niechcący zbyt mocno zamknąłem drzwi. Uśmiechnąłem się do niej, co po chwili odwzajemniła. 

Zdziwiłem się jak zdałem sobie sprawę, że dom był posprzątany. Cholera, co jest z nią nie tak? Popatrzyłem na nią, a ona wstała i podeszła do mnie. 
- Dooobra - powiedziałem przeciągając "o" - czemu ten dom jest tak czysty? 
- Nie wiem jak mogłeś żyć w takim chlewie - położyła dłonie na biodra. - Kiedy ty tu ostatnio sprzątałeś? 
- Nie pamiętam - zaśmiałem się, po czym wszedłem do kuchni. No po prostu nie wierzę.

- Alex? - zawołałem.
- Tak? - usłyszałem cichy głos za sobą. 
- Co ty kombinujesz? - spytałem. Nie wspomnę o tym, że kuchnia wręcz lśniła, ale bardziej zaskoczył mnie fakt, że Alex ugotowała obiad. Boże, co jest nie tak.
Uśmiechnęła się delikatnie, po czym wlała sobie szklankę soku. 

- Nudziłam się - wzruszyła ramionami. - Myślałam, że cię to ucieszy.
Przejechałem nerwowo dłonią po włosach i wypuściłem głośno powietrze.
- Ale wiesz dobrze, że... - wyjąkałem, ale mi przerwała.
- Tak. 
- To dobrze - uśmiechnąłem się i usiadłem.

Po chwili zastanowienia zdałem sobie sprawę, że robi to celowo. Stara się być miła, mając nadzieję, że dam jej odejść. Zachichotałem pod nosem i obserwowałem jak zwinnym ruchem zapełnia puste miejsce przede mną.
- Będziesz dobrą żoną - wyrzuciłem, kiedy usiadła obok. Uśmiechnąłem się, kiedy na jej twarzy pojawił się delikatny rumieniec. 
- Nie w tym wieku - odpowiedziała. - Mogę o coś spytać? - skinąłem głową.

- Czemu nikogo nie masz? - sprawiła, że zadławiłem się kawałkiem mięsa, który właśnie przeżuwałem. Co?
- Nie potrzebuję - wzruszyłem ramionami, a widelcem zacząłem grzebać w jedzeniu. Straciłem apetyt. 
Alex nie odpowiedziała dalej kontynuując obiad, który swoją drogą wychodził jej dużo lepiej niż mnie. 

Po skończeniu, wstałem od stołu i zaniosłem naczynia do zmywarki. Zachowanie Alex szokowało mnie w dalszym ciągu. Jak można być tak miłym dla kogoś, kto rani cię w każdy możliwy sposób. Nie chcąc o tym myśleć, wyjąłem z kieszeni nowe leki, które przepisała mi pani Dobson. 

Wysypując po dwie tabletki z trzech opakować szybko je połknąłem i popiłem wodą. Kątek dostrzegłem Alex opierającą się o framugę drzwi. Zmieszałem się lekko na fakt, że widziała jak biorę swoje leki.
- Boli cię coś? - spytała ze zmartwieniem w głosie.
- Mam tego dość - warknąłem na co dziewczyna lekko podskoczyła. - W co ty grasz? - wyrzuciłem ręce w powietrze.

- N-nie wiem o czym mówisz - powiedziała drżącym głosem.
- Jeśli dla mnie miła, kiedy powinnaś mnie nienawidzić. O co ci kurwa chodzi? - powiedziałem zbliżając się do niej, na co ona lekko podskoczyła.
- Skąd wiesz, że cię nie nienawidzę? - spytała.

- Gdybyś faktycznie mnie nienawidziła, to nie robiłabyś tego, co robisz do tej pory - warknąłem.
- Przepraszam, że jestem miła - powiedziała oburzona, kiedy chciała wyjść. Złapałem ją za nadgarstki i ponownie dzisiejszego dnia złączyłem nasze usta razem.

Uśmiechnąłem się delikatnie, kiedy wyczułem zdziwienie w jej oczach. Ponownie jak rano starała się ode mnie uciec, lecz ponownie jej to uniemożliwiłem.
- C-czemu to robisz? - powiedziała cienkim głosem, kiedy oderwałem swoje usta od jej.
- Masz słodkie usta - mruknąłem do jej ucha.

Odsunęła się ode mnie i rzuciła dziwne spojrzenie. Kochałem ją denerwować. Obserwowałem jak szybko odwraca się i idzie z powrotem na kanapkę.
- Nie za bardzo się tu zadomowiłaś? - spytałem, kiedy usiadłem obok. Wyraz jej twarzy na nowo się zmienił.
- Och, a czy nie o to tu chodzi? - wstała będąc wyraźnie zdenerwowana tym, co powiedziałem. - Skoro już mnie tu przetrzymujesz to chyba powinnam polubić ten dom, nie uważasz? - powiedziała sarkastycznie.

- Po co ten sarkazm, kochanie? - spytałem włączając telewizor. Boże, znowu ten pieprzony X Factor.
- Nie nazywaj mnie tak! - wrzasnęła, na co zaśmiałem się.
- Masz okres? Jesteś strasznie nerwowa - zaśmiałem się głośno, na co ona przewróciła oczami.
- Nie twój pieprzony interes!
- Oj zamknij się - rzuciłem, po czym pociągnąłem ją za rękę, aby usiadła.

- Znowu pozwolisz żebym tu usnęła, a potem położysz mnie z sobą do łóżka?
- A chcesz tego? - spytałem odrywając wzrok od telewizora, by na nią spojrzeć.
- Do twojego łóżka nic nie mam - uśmiechnęła się lekko. - Jednak wolę nie spać tam nigdy z tobą.
- Czemu?
Alex pokręciła oczami i wlepiła swój wzrok w telewizor. Wiedząc, że na nowo ją zdenerwowałem wstałem i skierowałem się do łazienki. Usłyszałem jej głos, który pytał gdzie idę.

- Umyć się, chcesz mi pomóc? - na nowo z niej zadrwiłem, przez co oberwałem poduszką. - Tak myślałem - rzuciłem, po czym zamknąłem się w łazience.

Wyszedłem po paru minutach, a mój wzrok zatrzymał się na śpiącej Alex. Uśmiechnąłem się pod nosem podchodząc do niej.
- Alex? - poruszyłem lekko jej ciałem, na co mruknęła coś pod nosem. Na nowo zaśmiałem się. - Masz zamiar spać na kanapie?
Wymamrotała delikatne "cokolwiek" i odkręciła się do mnie tyłem.

Pokręciłem głową i uniosłem jej drobne ciało.
- Puść mnie - powiedziała markotnie, kiedy wydawała się rozbudzać.
- Nie będziesz spać na kanapie.
- Tam też nie chce - odpowiedziała.
- Zajmę się tobą - uśmiechnąłem się, po czym położyłem ją u siebie, a sam wróciłem na kanapę.



Chyba muszę przestać pisać te rozdziały codziennie, haha. Tak czy inaczej następny nie pojawi się już tak szybko. Ten dodaje głównie tylko dlatego, że w końcu doczekałam się gotowego zwiastunu! :D Poniżej możecie obejrzeć krótką zapowiedź mojego opowiadania, która mam nadzieję przypadnie wam do gustu ;). Dajcie znać co myślicie.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


20 komentarzy:

  1. Berry po raz kolejny pokazałaś klasę! Wciąż utwierdzasz mnie w fakcie, że jesteś niesamowita, a to opowiadanie idealnie to ukazuje. I nie, proszę Cię nie przestawaj dodawać rozdziałów codziennie, bo co kolejny to jeszcze lepszy, jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem <3
    Co do zapowiedzi opowiadania równie genialne, oby tak dalej kochana! :* Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział ma w sobie takie coś że stał się chyba moim ulubionym, błagam cię dodaj następny jutro, bo chyba padnę z ciekawości! I świetny zwiastun :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. haha mi wcale a wcale nie przeszkadzają te codzienne rozdziały, wręcz przeciwnie ;> a najlepsze jest to, że mimo, iż piszesz je z dnia na dzień, nie tracą na jakości i są tak samo fenomenalne jak pozostałe <3 moja absolutnie ulubiona część rozdziału to zakończenie, cudne. czuję, że przez ten rozdział nieco przekonałam się do Justina, no może gdyby zapomnieć o tych włosach, ugh. tylko coś mi mówi, że ta dobra strona nie potrwa długo ;) x

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja kocham te codzienne rozdziały hahaha <3
    Nie mogę się doczekać następnego ♥ *-*
    / @osnapitzcatt (ask)

    OdpowiedzUsuń
  5. UWIELBIAAM KJDFKLGJFKLG

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham to po prostu. Rozdział jest tak cudowny, że czyta się z otwartą buzią. Uwielbiam cię, to jest moje kolejne ulubione ff a z twoim są tylko dwa. Strasznie podoba mi się ta ich relacja. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, na serio brak słów na twój ogromny talent. Love you - @iskrax3 ♡

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział, jeju! Nie wiem czy już ci to pisałam, ale masz talent, haha :D I wcale nie przeszkadzają nam (przynajmniej mi) te codzienne rozdziały :)

    Miłego pisania x @roszkka

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaale nieprzewidywalnie! Jaaaki świr...a ona...dobra jest;) Radzi sobie jakoś. Fajnie go tak ''oswaja''. Zwiastun zajebisty i tylko szkoda, że z nextem musimy tyyyle czekać...ale mam nadzieję, że może zmiękniesz;P

    OdpowiedzUsuń
  9. Mania,stal sie cud ! przeczytałam/ twoja suka

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajne opowiadanie :D w jeden dzień je pochłonęłam ^^ Wbijaj do mnie: http://pain-is-my-middle-name.blogspot.com/ w tym opowiadaniu Justin ma zły charakter...

    OdpowiedzUsuń
  11. jak ja kocham to opowiadaniee:))))
    juz sie nie moge doczekac nastepnego rozdzialu
    i szkoda mi alex, ze scial jej dlugie wlosy;c
    /vienna

    OdpowiedzUsuń
  12. Dopiero zaczelam czytac ale jak tylko zobaczylam adres bloga to go pokochalam 14czerwca moje urodziny!!! Ogolnie super akcjia

    OdpowiedzUsuń
  13. najlepsze ff jejku nie dodawaj ciągle haha

    OdpowiedzUsuń

Followers