12.11.2014

{8} "Nadal cię to bawi?"

[Rozdział zawiera sceny +18, czytacie na własną odpowiedzialność. Ta. Wiem, że macie to w dupie i przeczytacie tak czy tak]

*Tydzień później*

Alex's POV

Pozwoliłam, aby strumienie letniej wody obmyły moje zmęczone ciało. Wychodząc spod gorącego prysznica, owinęłam się suchym ręcznikiem, a ręką przetarłam zaparowane lustro.

W dalszym ciągu ubolewam nad stratą swoich włosów, ale wiem, że prędzej czy później odrosną. Błądząc po szafkach w łazience Justina, w końcu natrafiłam na balsam do ciała. Zdziwił mnie fakt, że samotnie mieszkający mężczyzna ma w swoim domu damskie kosmetyki.

Odkręcając delikatnie buteleczkę, wylałam na swoją dłoń gęstą substancję i zaczęłam okrężnym ruchem wcierać ją w swoją nagą skórę. Moje nozdrza wypełnił cudowny zapach kokosu, którym zaciągnęłam się zamykając oczy z rozkoszy.

Justina obecnie nie było w domu. Wyszedł parę godzin temu mówiąc, że ma coś ważnego do załatwienia. Rozczesałam swoje włosy, a następnie złapałam za suszarkę. Ciepłe powietrze uderzyło w moją skórę wywołując u mnie lekki dreszcz.

Po skończonym zabiegu z włosami i ciałem, ubrałam się w jeden z kompletów bielizny od Victorii Secrects. Muszę przyznać, że jak na chłopaka, Justin miał całkiem dobry gust. Założyłam swoją piżamę, która swoją drogą była zwykłą podkoszulką i krótkimi spodenkami, a następnie pokierowałam się na kanapę.

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 21:54. Dziwił mnie fakt, że Justina nie było w dalszym ciągu. Przełknęłam głośno ślinę, po czym wyciągnęłam nogi na stół i chwyciłam na pilota. Przerzucałam z kanału na kanał, aż w końcu trafiłam na MTV.

Zmieniając pozycję na leżącą, oparłam swoją głowę o poduszki i wlepiłam wzrok w telewizor. Wzięłam dużego łyka wody, którą moje oczy dostrzegły niedaleko kanapy. Ubolewając nad moim malutkim pęcherzem, bo paru minutach zerwałam się z potrzebą skorzystania z łazienki.

Moja lewa ręka chwytała delikatnie za klamkę, kiedy o moje uszy odbił się dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach. Spodziewając się Justina, nie zważałam na jego powrót i zamknęłam się w łazience. Odetchnęłam z ulgą, kiedy mój pęcherz na nowo stał się pusty.

Wystarczyło, że przekroczyłam prób framugi drzwi, a mój czujny nos wyczuł swąd alkoholowy. Dokładnie ten sam zapach, który towarzyszył Justinowi tego dnia, co zasnął u mojego boku w piwnicy. Skrzywiłam lekko brwi na jego bezmyślność i zrobiłam kilka kroków w kierunku wyraźnie pijanego chłopaka.

- Witaj piękna - powiedział, a mój nos ponownie wyczuł od niego zapach wódki zmieszanej z dymem tytoniowym jak parę dni temu. Nic nie odpowiadając, wróciłam na poprzednie miejsce i zaczęłam udawać zainteresowanie jakimś durnym programem, który MTV akurat emitował.

Szatyn wyraźnie zdziwił się na moją obojętność. Chwiejnym ruchem ściągnął z nóg swoje buty, przy czym z wiadomych przyczyn upadł na podłogę. Zaśmiałam się pod nosem na jego bezradność, po czym ponownie wyciągnęłam nogi na stół.
- Alex, pomogłabyś mi? - usłyszałam głos, na który moja głowa automatycznie odwróciła się. Parsknęłam głośnym śmiechem, kiedy moje oczy dostrzegły ciało leżące w poprzek, które ma problemy ze zdjęciem wierzchniego ubrania.

Kręcąc głową z niedowierzania, wstałam powolnym ruchem i  skierowałam się w stronę drzwi. Ukucnęłam nad Justinem i dogłębnie popatrzyłam w jego oczy. Brązowooki zmierzył mnie od góry do dołu, po czym jego głowa ponownie upadła.
- Nie - rzuciłam oschle, wstając i idąc do kuchni po szklankę wody. Cichy jęk opuścił usta chłopaka, kiedy został sam ze swoim problemem.

- Alex, proszę - moje uszy dobiegło skomlenie chłopaka na co przewróciłam oczami. Biorąc ze sobą szklankę, na nowo pofatygowałam się w stronę drzwi.
- Czego chcesz? - warknęłam, będąc jeszcze bardziej zdenerwowana jego zachowaniem.
- Twojej pomocy? - rzucił w moją stronę tak samo oschle jak ja. Nie myśląc nad konsekwencjami, wylałam całą zawartość swojej szklanki na twarz chłopaka.

Jego ciało przeszedł dreszcz połączony z szokiem i zimną wodą, która automatycznie sprawiła, że chłopak wstał na nogi. Wzrok szatyna uległ zmianie, kiedy spojrzał na koszulkę przylegająca do swojej klatki.
- Widzisz? Od razu podziałało - uśmiechnęłam się, na co chłopak złapał mój nadgarstek i pchnął w kierunku ściany.
- Puść mnie, to boli! - krzyknęłam, kiedy jego uścisk zacieśnił się na mojej drobnej ręce. W rezultacie moich słów, Justin jeszcze raz odchylił mnie od ściany, by ponownie na nią pchnąć. - Co się opętało? - spytałam, będąc w szoku na jego naglą zmianą zachowania.

Ponownie nie odpowiadając na moje pytanie, przerzucił mnie przez swoje ramię i skierował do łazienki. Uderzałam swoimi drobnymi pięściami o jego plecy, krzycząc przy tym na tyle głośno, na ile mogłam. Nie minęła dosłownie minuta, kiedy poczułam, że moje ciało zostaje rzucone pod prysznic. Jęknęłam głośno z bólu czując, jak moja kość ogonowa uderza z ogromną siłą w zimne płytki.

- Nadal cię to bawi? - spytał, będąc wyraźnie zirytowany moim zachowaniem. Rozszerzając swoje oczy do granic możliwości, wstałam i skierowałam się do drzwi kabiny. Szatyn widząc moją próbę ucieczki raz jeszcze pchnął moim drobnym ciałem, powodując kolejny upadek spowodowany mokrymi kafelkami, które nadal nie wyschły od mojego prysznica.

- Odpowiedz na moje pytanie! - wrzasnął kucając i ponownie miażdżąc mój nadgarstek. Jęknęłam z bólu, próbując w jakikolwiek sposób uwolnić się z jego uścisku. Poczułam jak moje ciało staje się mokre pod wpływem lodowatej wody. Otworzyłam swoją buzię w szoku i ponownie zaczęłam krzyczeć. Próbując jakkolwiek uciec, poślizgnęłam się na nowo, na co chłopak rzucił w moją stronę szyderczy uśmiech.

Na nowo znienawidziłam jego osoby. Przez ostatni tydzień szatyn zachowywał się tak, jakbym była w stanie go polubić. Starałam się w każdy możliwy sposób, aby nabrać u niego zaufania. Robiłam wszystko o co poprosił, a nawet więcej. Nie wiem czy nie znał się na żartach, czy górę nad nim wziął jego obecny stan umysłu.

Nienawidziłam pijanych osób. Dlatego też nigdy nie piłam alkoholu. Zwyczajnie nie czułam jakiegoś pociągu do substancji, które były zakazane nieletnim. Tak, to dziwne, bo mam siedemnaście lat, a nigdy nie napiłam się alkoholu, ani nigdy nie miałam w swoich ustach papierosa. Zdecydowanie różniłam się od moich koleżanek, które każdy wolny weekend spędzały na imprezach.

Ja w tym czasie siedziałam w swoim domu z laptopem na kolanach i z kotem u boku. Nie to, że nie lubiłam psów, zwyczajnie koty od zawsze wydawały mi się najsłodsze ze wszystkich zwierząt.

Raz jeszcze spojrzałam na Justina, który patrzył na mnie zdezorientowany. Potrząsnął swoją głową, po czym wybiegł z łazienki trzaskając drzwiami. Jego zachowanie było dziwne. Nie, dziwne to słowo, które na pewno nie opisuje zachowania tego chłopaka. Z każdą taką chwilą zastanawiałam się, czym szatyn nie jest chory.

Nie jest normalne, aby przez wiele dni być miłym dla drugiej osoby tylko po to, aby móc wybuchnąć z powodu głupiego żartu. Podniosłam się delikatnie, uważając przy tym, abym na nowo nie poślizgnęła się na mokrych kafelkach. Spojrzałam w lustro i zmarszczyłam brwi. Mój biustonosz doskonale prześwitywał przez mokry materiał.

Wychyliłam cicho głowę przez framugę drzwi, bojąc się gdziekolwiek zobaczyć Justina. Planowałam zostać w łazience, ale mokre ubrania sprawiały jedynie zimne dreszcze, które co jakiś czas przeszywały moje ciało.

Odskoczyłam, kiedy poczułam, że moja ręka ponownie jest złapana. Brązowooki ponownie ścisnął ją tak mocno, że nie byłam w stanie się uwolnić.
- Podobał ci się zimny prysznic? - zadrwił, zbliżając swoje usta do moich.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam, próbując się wyswobodzić z jego uścisku.
- To mój dom i ja decyduję o tym, co zrobię! - wrzasnął chwytając moje ramiona i pchnął mną na ścianę, przez co zaczęłam dyszeć. - Ty mała dziwko! - syknął, uderzając lewą stronę mojej twarzy. Po mojej twarzy zaczęły spadać niekontrolowane łzy.

- Zapłacisz za swój głupi żart! - oficjalnie jestem w stanie przyznać. Justin na nowo zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni i zachowuje się jak dnia, w którym... w którym mnie dotknął. Przełknęłam głośno ślinę, nie wiedząc czego mam się spodziewać. Nikt nie był w stanie mi teraz pomóc. Byłam sama z chłopakiem, który po raz kolejny upokorzył moją osobę.
- Jak bardzo głupia jesteś Alex, aby robić takie rzeczy?!
- Po prostu to zrób! - wrzasnęłam odchylając głowę, aby nie wiedział kolejnych łez z moich oczu tego dnia.

Popatrzył na mnie dziwnym wzorkiem i zwilżył swoją dolną wargę językiem. Po chwili uśmiechnął się i na nowo zbliżył do takiego stopnia, abym była w stanie poczuć jego oddech na mojej skórze.
- Spokojnie kochanie - powiedział gładząc mnie po policzku, który wcześniej uderzył. - Cieszę się, że jesteś chętna, nie tak jak wcześniej. Ale pozwól, że najpierw się zabawimy
- Jesteś obrzydliwy! - powiedziałam wyrywając się.

- Czy był kiedykolwiek jakiś chłopak, który sprawił ci przyjemność? Huh? - potrząsnął moim drobnym ciałem. - Och, tak. Przecież ty byłaś dziewicą dopóki nie pozwoliłem ci poznać tego uczucia! - zaśmiał się prosto w moją twarz. Moje policzki zaczynały robić się mokre od nadmiaru wody, którą produkowały moje oczy w zaskakująco szybkim tempie.

Kolejny raz próbowałam wyślizgnąć się z jego uścisku, lecz on jedynie ścisnął moje dłonie mocniej, tym samym przywierając mnie do podłogi. Nie mogąc nic na to poradzić, zaczęłam dyszeć i płakać jeszcze mocniej niż wcześniej. Złączyłam swoje nogi w obawie o to, co chłopak planował już za chwilę zrobić.

Nie tracąc ani chwili, Justin rozszerzył moje nogi. Ukucnął nad moim obolałym ciałem i zaczął składać pocałunki wzdłuż mojej szyi, w tym samym czasie jeżdżąc swoją wielką dłonią wzdłuż wewnętrznej strony mojego uda. Moje ciało zaczęło drżeć, a ja ponownie starałam się w jakikolwiek uwolnić od tego horroru.
- P-proszę.. proszę zostaw - mówiłam delikatnym głosem, bojąc się jego reakcji. Zacisnęłam swoje powieki, kiedy poczułam, jak moja mokra koszulka jest rozrywana i ląduje w kącie po drugiej strony pokoju. Zamknęłam swoje powieki, widząc szeroki uśmiech Justina.

- Mogłabyś się kurwa przestać wierzgać?! - rzucił, po czym ponownie uderzył w moją twarz. Wybuchnęłam jeszcze wielkim szlochem niż wcześniej. Chwycił moje biodra i przysunął bliżej swoich. Starałam się jak mogłam, aby złączyć swoje nogi, jednak szatyn szybkim ruchem zdjął ze mnie dolną część mojej piżamy.
- Nie proszę, Justin! Nie rób tego, jesteś pijany! - starałam się przemówić do jego rozumu, jednak znowu na darmo. Ponownie przybliżył swoje usta, aby złączyć je z moimi, jednak szybko zdążyłam się odwrócić. Moje zachowanie wyraźnie go zdenerwowało. Chwycił za moją szyję, odbierając mi tym samym dostęp do powietrza. Po kilku sekundach puścił ją, na co ja zaczęłam kasłać.

Ujrzałam, jak brązowooki ściąga przez głowę swoją koszulkę i rzuca ją tam, gdzie od paru minut leży moja. Silną dłonią chwycił za moją brodę i odwrócił nią tak, aby był w stanie złożyć pocałunek na moich suchych z nerwów wargach. Ponownie zaczęłam dyszeć, a z moich ust wychodziły kolejne prośby.

Zaczął lekko przygryzać moje ucho, a jego ciepły oddech uderzał w moją spoconą szyję.
- Nie będzie bolało, obiecuję - powiedział delikatnie, wkładając kosmyk moich włosów za ucho.
- Będzie, zostaw mnie - mruknęłam, a kolejna porcja łez zaczęła wypływać z moich oczu.

Złożył kolejny pocałunek na moich ustach, a kciukiem pogładzić mój obolały policzek. Na jego twarzy nadal widniał wymalowany uśmiech, na co zrobiło mi się niedobrze.
- Sprawię ci przyjemność, nie martw się - rozszerzyłam oczy, kiedy zauważyłam, że zaczyna rozpinać swoje spodnie i ściągać je w dół.
- Nie! - zaczęłam krzyczeć, co zaczynało go denerwować.
- Zamknij w końcu tą swoją mordę! - wrzasnął, na co lekko wzdrygnęłam się. Nie dając mi szansy na odpowiedź, przykrył moją buzię swoją dłonią. Starałam się go ugryźć, ale nie byłam w stanie.

W ciągu kilku chwil poczułam jak we mnie wszedł. Zaczęłam wiercić się jak tylko mogę, tym samym powodując ogromny ból w dolnej części mojego ciała. Szybkim ruchem ściągnął ze mnie mój biustonosz i dorzucił go do reszty rzeczy w kącie. Poczułam się zażenowana.

Nie było nic, co mogłoby mi teraz pomóc. Spoliczkowałam się mentalnie za to, że uwierzyłam w jego przemianę. Jak bardzo głupia byłam, kiedy posprzątałam jego dom i ugotował obiad, kiedy on był nie wiadomo gdzie? Jak bardzo oszalałam, kiedy pozwoliłam, aby jego ramię obejmowało mnie, kiedy oglądaliśmy razem telewizję? Jak bardzo?

- Przestań! - krzyknęłam raz jeszcze, na co chłopak uśmiechnął się.
- Widzisz, abym skończył? - nie tracąc chwili wyszedł i wszedł we mnie ponownie. Moje ciało przeszył ogromny ból. Złapał moje nagie dla niego obecnie piersi i zaczął je ściskać, głośno przy tym dysząc. Czułam po nim, że niedługo dojdzie. Czułam to po jego wyrazie twarzy, który zdawał się być zbyt zadowolony. Na nowo chwycił moje biodra, aby wejść we mnie jeszcze mocniej.

Zamknęłam swoje oczy i znów przyjęłam nieopisaną dawkę bólu. Zaczął głośno oddychać, po czym wyszedł ze mnie i zaczął podciągać swoje bokserki, a następnie spodnie. Płakałam bardziej, niż tego dnia w piwnicy. Nie wiele z tego pamiętam, biorąc pod uwagę amok, w jakim byłam przez brak jedzenia czy powietrza.

W tej chwili wiedziałam. Już nigdy w życiu nie będę chciała być dotykana. Nigdy w życiu nie pozwolę jakiejkolwiek osobie dotknąć mojego ciała. Czułam się brudna czując na sobie jego dotyk. Nienawidziłam go tak cholernie, a jeszcze bardziej nienawidziłam tego, że nie jestem w stanie stąd uciec. Miałam tyle okazji, aby to zrobić, ale nie zrobiłam. Czemu? Nie wiem, ale wiem, że nigdy sobie tego nie wybaczę.

Przez zamglony obraz widziałam jak Justin podnosi się i odchodzi. Po chwili wrócił z kluczami w ręku, po czym przerzucił moje ciało przez swoje. Czułam się jak ostatnia dziwka, którą klient po skończonej zabawie odkłada w kąt jak zepsutą zabawkę. Tylko problem w tym, że ja nie byłam dziwką, a Justin nie był żadnym alfonsem. Byłam zwykłą nastolatką, a on na pozór był zwykłym chłopakiem.

Zawyłam, kiedy zdałam sobie sprawę, że ponownie chce zamknąć mnie w piwnicy. Płakałam w jego ramię, które i tak było już mokre od moich łez. Szatyn wydawał się niewzruszony moim, a co gorsze swoim zachowaniem. Zachowywał się, jak gdyby był pozbawiony ludzkich uczuć. Jak człowiek może być na tyle pozbawiony serca, aby dwa razy zgwałcić nic nie winną dziewczynę. Jak?

Jedyną rzeczą jaką obecnie słyszałam był mój szloch, oraz nieumiarkowany oddech Justina. Za chwilę o moje uszy odbił się dźwięk otwieranych drzwi od piwnicy. Ścisnęłam jego koszulkę, jak gdyby mogło go to powstrzymać od zostawienia mnie tutaj na nowo.

Zostałam perfidnie rzucona na materac, nie mając jakichkolwiek ubrań, a jedynie koc. Nigdy w życiu nie chciałam zapaść się pod ziemię, jak teraz. Byłam sobą zwyczajnie rozczarowana. Moje życie się spieprzyło się z dniem, w którym tu trafiłam. Nienawidzę czternastego czerwca.
- Wiesz co, Alex? - powiedział unosząc mój podróbek, abym mogła na niego popatrzeć. - Teraz jesteś na mnie zła, ale obiecują ci, że za niedługo pokochasz mnie tak, że sama będziesz błagać o więcej. - powiedział, po czym wyszedł na nowo zostawiając mnie samą. Nagą, bez światła, bez jedzenia, bez niczego. Samą.



Rozdział krótki i do dupy, przepraszam was bardzo. Chciałam go dzisiaj dodać, dlatego wyszło takie coś. Tak w ogóle chcę podziękować za ponad 5K wejść, to kochane! ♥

Jesteście ciekawi, czemu Justin powiedział, że Alex go niedługo pokocha? ;). W sumie wielkimi krokami zbliżamy się do rozdziału, w którym w końcu dowiecie się, czemu chłopak ją porwał, yaay.

Tak czy inaczej chcę wiedzieć co myślicie o rozdziale, więc skomentujecie go nawet jednym słowem. To dla was chwila, a ja widzę, kto czyta to odpowiadnie.

To tyle i do następnego. Od razu nie wiem kiedy się pojawi. Może weekend, ale nie obiecuję.
PS. Nie sprawdzałam go, więc przepraszam za literówki czy coś.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

23 komentarze:

  1. kocham, kocham, kocham. co prawda szkoda mi alex, ale jakos lubie justina xd

    OdpowiedzUsuń
  2. BOŻE! w sumie myslalam ze bedzie wiecej "seksu" ale mimo wszystko haha rozdzial w porzadku. nie moge sie doczekac kiedy dowiemy sie czemu ja porwal. czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. jeden z lepszych, ale Alex mi szkoda:(

    OdpowiedzUsuń
  4. I gdzie tu te sceny erotyczne ? XD Nie no rozdział jak zwykle świetny. Kocham to jak piszesz. Kurde, myślałam że Justin się zmieni, fuck x kocham - @iskrax3 ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Za malo seksu:((((

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham to możesz powiedzieć (napisać) kiedy będziesz dodawać rozdziały ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Faaaajnieeee*.*
    P.S. Czy Justin nie jest ciemnym blondynem? Tylko szatynem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wielu opowiadaniach jest jako szatyn

      Usuń
  8. wiedziałam że tak będzie, wiedziałam że nie można mu ufać grr, czekam z niecierpliwością na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiedziałam, że ta jego 'dobra strona' nie potrwa długo. Tak czy inaczej świetny rozdział i oczywiście czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  10. zaraz zabiore sie za przeczytanie, ale najpierw dodaje komentarz hahaha<3 pewnie bedzie wspanialy jak zwykle. lovelove<3 /vienna

    OdpowiedzUsuń
  11. Biedna Alex :-( Po tym rozdziale chce tylko jednego. Czytac dalej!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. jesteś taka ciekawa, ale mam depresje po Justinie dsujksdjiujk nienawidzę go i kocham

    OdpowiedzUsuń
  13. Mi się podoba =)

    OdpowiedzUsuń
  14. kocham kocham kochaaaam
    i czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja niestety dopiero teraz zauważyłam że nowy rozdział :(, świetny i mam nadzieje że jak najszybciej dowiem się dlaczego Justin porwała Alex i dlaczego tak dziwnie mówił o jej ojcu onomomom ❤ /@osnapitzcatt

    OdpowiedzUsuń
  16. znalazłam dziś to opowiadanie i jestem po takim wrażeniem wow wow pochłonęłam całe, rozdział po rozdziale bez żadnej przerwy, masakra dziewczyno jesteś niesamowita!! jak naszybciej dodaj kolejny bo ja tu normalnie umieram ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  17. bardzo ciekawy blog:)

    OdpowiedzUsuń

Followers