Słowo zaskoczona nie opisywało mojego obecnego stanu. Przez parę sekund patrzyłam sobie z Fredo w oczy, myśląc, czy powinnam się teraz odwrócić. Sama świadomość, że Justin usłyszał fragment naszej rozmowy doprowadził mnie do ukłucia w sercu, nie mówiąc o fakcie, iż wrócił pijany.
Parę minut temu, jego przyjaciel mówił, że wyszedł z kimś, a tym kimś była dziewczyna. Więc z kim spotkał się mój "chłopak"? Dlaczego jest pijany? I dlaczego wszedł w najmniej odpowiednim momencie?
Moje serce zaczynało przyspieszać. Fredo, widząc to postanowił przejąc inicjatywę i przerwać tą gęstą atmosferę między naszą trójką. Już nie pierwszy raz, kiedy mój nos wyczuł mieszankę alkoholu i papierosów od Justina.
- O hej Justin, może dołączysz? - Fredo uśmiechnął się wstając i podchodząc w kierunku swojego przyjaciela. Justin zlekceważył jego słowa, a swój wzrok wlepił we mnie.
- Zadałem pytanie - warknął chłopak, strącając ze swojego ramienia dłoń przyjaciela. Fredo westchnął.
- Po prostu rozmawialiśmy... - zaczął, ale Justin na nowo mu przerwał, ponownie patrząc mi w oczy.
- Czemu masz na sobie jego bluzę?
- Alex wróciła przemoczona i dałem jej...
- Czy ja kurwa pytam o to ciebie, czy swoją dziewczynę? - Fredo odskoczył zszokowany do tyłu, kiedy brązowooki delikatnie go odepchnął. - Spytałem czemu masz na sobie jego bluzę? Co? Nagle ci języka w gębie zabrakło?
- Justin, uspokój się.
- Chyba po raz drugi muszę ci przypomnieć, że to jest moja dziewczyna, a nie twoja. Mógłbyś z łaski swojej przestać wpierdalać się w cudze sprawy?
- Zadałem pytanie - warknął chłopak, strącając ze swojego ramienia dłoń przyjaciela. Fredo westchnął.
- Po prostu rozmawialiśmy... - zaczął, ale Justin na nowo mu przerwał, ponownie patrząc mi w oczy.
- Czemu masz na sobie jego bluzę?
- Alex wróciła przemoczona i dałem jej...
- Czy ja kurwa pytam o to ciebie, czy swoją dziewczynę? - Fredo odskoczył zszokowany do tyłu, kiedy brązowooki delikatnie go odepchnął. - Spytałem czemu masz na sobie jego bluzę? Co? Nagle ci języka w gębie zabrakło?
- Justin, uspokój się.
- Chyba po raz drugi muszę ci przypomnieć, że to jest moja dziewczyna, a nie twoja. Mógłbyś z łaski swojej przestać wpierdalać się w cudze sprawy?
Siedziałam sparaliżowana na krześle, bawiąc się rąbkiem bluzy Fredo. Bałam się wykonać jakikolwiek ruch, bałam się odezwać. Doskonale wiem, że jego przyjaciel celowo go zagaduje, bo wie, iż nie będę w stanie odpowiedzieć na jego pytanie. Siedziałam i przyglądałam się Justinowi.
To, że jest pijany widać na pierwszy rzut oka. Jego włosy są suche i potargane, więc musiał korzystać z samochodu, bo na dworze nadal leje. Wątpię, aby był na tyle głupi, aby prowadzić po pijaku, więc ktoś musiał go tu podwieźć. Ta dziewczyna?
Jego mięśnie były napięte, a dłonie uformowane w pięści. Modliłam się w myślach do Boga, aby nie zrobił za chwilę czegoś głupiego. Fredo jest jego przyjacielem od dziecka, a mimo wszystko staje w mojej obronie i z mojego powodu kłóci się z Justinem.
- Czy będziesz w stanie odpowiedzieć na te pierdolone pytanie? - wrzasnął Justin, wyrywając mnie tym samym z zamysłów. Przełknęłam głośno ślinę i podnosiłam głowę. Jego oczy były przepełnione gniewem, a odcień kawy mokka uległ zmianie.
- W-wróciłam cała mokra, więc dał mi swoją bluzę - wyjąkałam delikatnie i schowałam pojedyncze pasmo moich włosów za ucho. - Nie denerwuj się.
Justin odszedł ode mnie i zaśmiał się. Wymienił spojrzenie z Fredo, po czym chwycił za stojący na blacie kubek i rzucił nim o ścianę. Pisnęłam przerażona, kiedy pojedyncze fragmenty porcelany trafiły we mnie.
- Justin, uspokój się - powiedziała delikatnie wstając i podchodząc bliżej. Chłopak automatycznie cofnął się do tyłu, jak gdyby obrzydzała go moja osoba.
- Powiedz mi kurwa jak? - krzyknął, przez co lekko podskoczyłam. - Jak mam się uspokoić, kiedy to już nie pierwszy raz spotykam was razem! - zaśmiał się nerwowo i pokręcił głową, patrząc na swojego przyjaciela.
- To tylko pieprzona bluza! - powiedziałam, ale zlekceważył moje słowa.
- To czemu kurwa nie założyłaś swojej, huh? - spytał podchodząc bliżej i łapiąc mnie za nadgarstki. - Albo inaczej... czemu nie założyłaś mojej?
- To tylko pieprzona bluza! - powiedziałam, ale zlekceważył moje słowa.
- To czemu kurwa nie założyłaś swojej, huh? - spytał podchodząc bliżej i łapiąc mnie za nadgarstki. - Albo inaczej... czemu nie założyłaś mojej?
Przełknęłam głośno ślinę, kiedy gorący oddech Justina uderzył w moją skórę. Starałam się jak najlepiej, abym nie była w stanie się rozpłakać. Czemu on się tak zachowuje? Czy on jest zazdrosny?
- Z jakiego powodu naskakujesz na mnie, a sam wychodzisz z jakąś dziwką i wracasz pijany? - warknęłam, próbując się wyrwać, ale chłopak tylko ścisnął mnie mocniej.
- Jedyną dziwką, którą znam to jesteś ty - wyrzucił, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy wstydu. Justin nadal nie odpuścił mi wczorajszej nocy i nadal używa tego jako argument, że jestem łatwa.
- Jedyną dziwką, którą znam to jesteś ty - wyrzucił, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy wstydu. Justin nadal nie odpuścił mi wczorajszej nocy i nadal używa tego jako argument, że jestem łatwa.
- Odejdź od niej! - usłyszałam głos Fredo, który odciągnął ode mnie Justina.
- Bo co? - powiedział ironicznie. - Może najlepiej jak wyjdę, a ona wtedy rozłoży nogi i zaczniesz ją pieprzyć na tym stole?
- Bo co? - powiedział ironicznie. - Może najlepiej jak wyjdę, a ona wtedy rozłoży nogi i zaczniesz ją pieprzyć na tym stole?
Otworzyłam swoje oczy najszerzej jak mogłam, a otwarte usta przykryłam dłonią. Justin złapał za rąbek obrusu i jednym zamachnięciem zrzucił całą zawartość stołu. Zaczęłam płakać, nie wiedząc co mam zrobić.
- Proszę bardzo, stół macie wolny - wskazał jedną ręką na cały bałagan. - A teraz ci pomogę.
Chłopak podszedł i zaczął ściągać bluzę Fredo. Starałam się wyrwać, ale miał nade mną dużą przewagę.
- No dalej, pokaż jak bardzo łatwa jesteś i zacznij się z nim pieprzyć! Mi nie chcesz dawać, a dajesz mojemu przyjacielowi? Zachowujesz się jak ostatnia szmata, Alex.
- No dalej, pokaż jak bardzo łatwa jesteś i zacznij się z nim pieprzyć! Mi nie chcesz dawać, a dajesz mojemu przyjacielowi? Zachowujesz się jak ostatnia szmata, Alex.
- Dość tego! - wtrącił się Fredo. - Jesteś kurwa w moim domu, więc radzę ci się zachowywać. Co siedzi w tej twojej pustej głowie, stary? Jak możesz myśleć, że dotknąłbym twojej dziewczyny? Od tego rozmowa jest jakąś zdradą?
Justin zacisnął szczękę. Zamknęłam oczy nie chcąc tego widzieć. Jednak szatyn nie uderzył Fredo, tak jak myślałam, że zrobi. Posłałam mu jedynie jeden ze swoim uśmiechów i skierował się w stronę schodów.
- Czekam na ciebie na górze - szepnął do mojego ucha, wychodząc z kuchni.
- Czekam na ciebie na górze - szepnął do mojego ucha, wychodząc z kuchni.
Popatrzyłam na Fredo, który stał zszokowany tak samo jak ja. Justin zachowywał się jak gdyby postradał zmysły. Dopuścił do siebie myśl, że jego najlepszy przyjaciel mógłby się ze mną kochać. Wiedząc, że Justina nie ma już w pobliżu, podeszłam do chłopaka i mocno się przytuliłam.
- Ciiii, był pijany. Nie myśli tak o tobie, na pewno jutro nawet nie będzie tego pamiętam - powiedział Fredo, trzymając mnie w objęciach i wolną dłonią masując mój kręgosłup.
- Jak on mógł pomyśleć, że byłabym zdolna zrobić coś tak okropnego - zaczęłam szlochać w ramię chłopaka. Fredo pocałował mnie lekko w skroń, a ja objęłam go jeszcze mocniej.
- Ciiii, był pijany. Nie myśli tak o tobie, na pewno jutro nawet nie będzie tego pamiętam - powiedział Fredo, trzymając mnie w objęciach i wolną dłonią masując mój kręgosłup.
- Jak on mógł pomyśleć, że byłabym zdolna zrobić coś tak okropnego - zaczęłam szlochać w ramię chłopaka. Fredo pocałował mnie lekko w skroń, a ja objęłam go jeszcze mocniej.
Gdyby nie jego obecność, Justin pewnie byłby w stanie mnie pobić, albo i nawet...zgwałcić. Na samo wspomnienie o tym, żółć zaczęła podchodzić mi do gardła.
- Dam ci kołdrę i przeniesiesz się do innego pokoju, dobrze? - skinęłam głową i poszłam za nim.
- Dam ci kołdrę i przeniesiesz się do innego pokoju, dobrze? - skinęłam głową i poszłam za nim.
***
Od dobrych dwóch godzin starałam się usnąć, jednak przez burzę za oknem, nie byłam w stanie. Spojrzałam na szafkę nocną i wzrokiem odszukałam zegarek. 03.15. To już kolejna noc tutaj, podczas której nie mogę usnąć. W mojej głowie krąży miliony myśli, a każda z nich dotyczy Justina. Co zrobiłam, że zasłużyłam sobie na takie traktowanie?
Miałam już wiele okazji, by uciec albo żeby chociaż powiedz Fredo o wszystkim, co robi jego przyjaciel. Justin powinien być mi wdzięczny, a on mimo to robi wszystko, abym poczuła się jak kawałek gówna.
Pojedyncze łzy zaczęły spływać po mojej twarzy. Wytarłam je najszybciej jak mogłam i usiadłam na brzegu łóżka. Wiem, że to co mówił Fredo jest prawdą i Justin jutro nie będzie tego pamiętał, ale mimo wszystko na samo wspomnienie jego słów, mam ochotę rozpłakać się na nowo.
Potarłam dłońmi o swoje ramiona, pokój ten był bardziej zimny od tego, który zajmowałam z Justinem. Wstałam i podeszłam do okna. Ulice były mokre od deszczu, niebo rozbłyskiwało co jakiś czas przez burzę, a wiatr wyginął drzewa w każda możliwą stronę. Zostały niecałe dwa miesiąca do świąt Bożego narodzenia i będą to pierwsze święta, które spędzę z dala od rodziny.
Nacisnęłam na klamkę i po cichu opuściłam pokój. Jeśli mam zamiar spędzić w nim resztę nocy, muszę koniecznie wziąć jakąś bluzę. Z ciężkim oddechem i walącym jak młot sercem skierowałam się do pokoju, w którym teraz spał chłopak, który z dnia na dzień niszczy mnie co raz bardziej.
Cicho przekroczyłam próg i skrzywiłam nos, kiedy duchota panującą w pokoju złączyła się z upojeniem chłopaka.
Justin spał rozłożony na łóżko głośno chrapiąc. Uśmiechnęłam się lekko, kiedy na wierzchu znalazłam jakąś bluzę, która była bluzą chłopaka.
Przygryzłam dolną wargę i skierowałam wzrok na jego telefon, który sygnalizował nieodczytaną wiadomość. Nie zastanawiając się długo, chwyciłam go k odblokowałam.
Cichy jęk opuścił moje usta, kiedy na tapecie dostrzegłam swoje zdjęcie. Nie mam pojęcia, kiedy mi je zrobił, ale muszę przyznać, że nie wyszłam tak źle.
Moje szczęście szybko zniknęło, kiedy zobaczyłam z kim ostatnio wymieniał smsy. Raz jeszcze upewniając się, że Justin śpi, usiadłam obok łóżka i zaczęłam czytać.
Od: Paula
Nie odzywasz się do mnie od tygodni... Co jest?
Nie odzywasz się do mnie od tygodni... Co jest?
Do: Paula
Nie ma mnie w mieście, coś mi wypadło.
Nie ma mnie w mieście, coś mi wypadło.
Od: Paula
Tęsknię za tobą...
Tęsknię za tobą...
Do: Paula
Tęsknisz jedynie za moim kutasem ;)
Tęsknisz jedynie za moim kutasem ;)
Od: Paula
Jesteś okropny :) gdzie jesteś, mogę przyjechać?
Jesteś okropny :) gdzie jesteś, mogę przyjechać?
Do: Paula
Chicago
Chicago
Moje oczy na nowo napełniły się łzami. Czemu Justin zrobił na dole taką awanturę, kiedy on sam spotkał się z jakąś dziewczyną? Kim ona jest? Skąd Justin ją zna? Co go z nią łączy? Czując dziwne uczucie wewnątrz, zaczęłam czytać kolejne wiadomości. Ostatnia została wysłana dwie godziny temu.
Od: Paula
Dziękuje za dzisiaj. Wiedziałam, że też tego chciałeś...;)
Dziękuje za dzisiaj. Wiedziałam, że też tego chciałeś...;)
Do: Paula
Jesteś bardzo przekonująca, kochanie.
Jesteś bardzo przekonująca, kochanie.
Od: Paula
Nie, po prostu twoja mała cnotka nie chce ci dawać.
Nie, po prostu twoja mała cnotka nie chce ci dawać.
Do: Paula
Nie mów o niej cnotka, skoro nawet jej nie znasz. Ale masz rację, nie chce.
Nie mów o niej cnotka, skoro nawet jej nie znasz. Ale masz rację, nie chce.
Od: Paula
To do ciebie nie podobne. Mógłbyś mieć każdą, a trzymasz się kogoś takiego.
To do ciebie nie podobne. Mógłbyś mieć każdą, a trzymasz się kogoś takiego.
Do: Paula
Och, Paula. Czemu masz mnie za jakiegoś płytkiego kutasa, który myśli tylko o jednym? To, że zawsze jesteś kiedy tego potrzebuję, nie znaczy wcale, że spotykam się z Alex, bo chce ją pieprzyć.
Och, Paula. Czemu masz mnie za jakiegoś płytkiego kutasa, który myśli tylko o jednym? To, że zawsze jesteś kiedy tego potrzebuję, nie znaczy wcale, że spotykam się z Alex, bo chce ją pieprzyć.
Od: Paula
A czy tak nie jest, Justin? Nigdy nie miałeś dziewczyny dłużej niż na jedną noc, a tej cnotki w maryjnym wdzianku trzymasz się od paru miesięcy. Co ma ona, czego ja nie mam?
A czy tak nie jest, Justin? Nigdy nie miałeś dziewczyny dłużej niż na jedną noc, a tej cnotki w maryjnym wdzianku trzymasz się od paru miesięcy. Co ma ona, czego ja nie mam?
Do: Paula
Wszystko. Dobranoc.
Wszystko. Dobranoc.
Od: Paula
Będę w Chicago do końca tygodnia, odezwij się x
Będę w Chicago do końca tygodnia, odezwij się x
Poczułam jak złość przejmuje panowanie nad moim ciałem. Nie wiem kim jest ta dziewczyna, ale nie pozwolę, aby nazywała mnie cnotką. To, że nie pieprzę się z chłopakiem, kiedy tylko on tego chce, nie znaczy wcale, że jestem jakaś gorsza. Szybko wystukałam jej odpowiedź.
Do: Paula
Jak bardzo żałosną osobą jesteś, aby pieprzyć się z chłopakiem, który ma dziewczynę? Nie jest ci wstyd przed samą sobą? Wolę być cnotką w maryjnym wdzianku, niż dziwką. XOXO, Alex.
Jak bardzo żałosną osobą jesteś, aby pieprzyć się z chłopakiem, który ma dziewczynę? Nie jest ci wstyd przed samą sobą? Wolę być cnotką w maryjnym wdzianku, niż dziwką. XOXO, Alex.
Z uśmiechem satysfakcji na ustach odłożyłam telefon na miejsce i popatrzyłam na Justina. Jej także wmawia, że jestem jego dziewczyną, do tego napisał, że mam wszystko inne, czego nie ma ona.
Delikatnie wgramoliłam się na łóżko obok Justina i nachyliłam się przy uchu chłopaka.
- Jak było podczas seksu z Paulą? - szepnęłam cicho, a jego ciało lekko wzdrygnęło się. - Lubisz się z nią kochać? - mówiłam, jeżdżąc palcami po jego nagich plecach. - Co mam, czego ona nie ma? Powiedz mi Justin - wbiłam paznokcie w jego ramię, na co przebudził się.
- Jak było podczas seksu z Paulą? - szepnęłam cicho, a jego ciało lekko wzdrygnęło się. - Lubisz się z nią kochać? - mówiłam, jeżdżąc palcami po jego nagich plecach. - Co mam, czego ona nie ma? Powiedz mi Justin - wbiłam paznokcie w jego ramię, na co przebudził się.
Zamrugał kilka razy, aby dostrzec osobę przed sobą. Zachciało mi się śmiać, kiedy patrzyłam na zdziwienie wymalowane na jego twarzy. Zachowywał się jakby zobaczył ducha.
- C-czemu nie śpisz? - powiedział sennie, pocierając swoje powieki. Och, nawet nie zauważył, że wcale się do niego nie kładłam.
- Jak bardzo cipka Pauli zasłoniła ci oczy, że nie byłeś w stanie zobaczyć, że wcale z tobą nie spałam? - powiedziałam, czując obrzydzenie jego osobą.
- C-co? - wymamrotał, a po chwili złapał za swój telefon i szybko zobaczył co odpisałam. - Kto ci kurwa pozwolił czytać moje wiadomości? I kto ci w ogóle pozwolił na nie odpisywać? Pojebało cię do końca? - zaczął warczeć.
- Jak bardzo cipka Pauli zasłoniła ci oczy, że nie byłeś w stanie zobaczyć, że wcale z tobą nie spałam? - powiedziałam, czując obrzydzenie jego osobą.
- C-co? - wymamrotał, a po chwili złapał za swój telefon i szybko zobaczył co odpisałam. - Kto ci kurwa pozwolił czytać moje wiadomości? I kto ci w ogóle pozwolił na nie odpisywać? Pojebało cię do końca? - zaczął warczeć.
Widziałam, że kontrolował się z tym, aby mnie nie uderzyć.
- Czy mnie pojebało? - spytałam zszokowana. - To nie ja jeżdżę pieprzyć się z jakimiś szmatami! Jak mogłeś wyzywać mnie na dole od dziwek i zarzucać zdradę z Fredo, kiedy ty sam zrobiłeś coś tak okropnego - mój głos zaczął drżeć.
- Już mam w dupie to, że uderzyłeś mnie tyle razy, już mam w dupie wszystko co mi zrobiłeś, ale jak możesz nazwać mnie dziwką, kiedy ty się pieprzyłeś, a ja w tym czasie siedziałam na deszczu i myślałam o tym, jak ci pomóc? Nawet nie wiesz jak jest mi ciężko żyć z tobą pod jednym dachem i udawać twoją dziewczynę! - wrzasnęłam, czując jak moje policzki robią się mokre.
- Już mam w dupie to, że uderzyłeś mnie tyle razy, już mam w dupie wszystko co mi zrobiłeś, ale jak możesz nazwać mnie dziwką, kiedy ty się pieprzyłeś, a ja w tym czasie siedziałam na deszczu i myślałam o tym, jak ci pomóc? Nawet nie wiesz jak jest mi ciężko żyć z tobą pod jednym dachem i udawać twoją dziewczynę! - wrzasnęłam, czując jak moje policzki robią się mokre.
- Miałam tyle okazji żeby od ciebie odejść, tyle okazji, aby poprosić o pomoc... a mimo wszystko po tym wszystkim co mi zrobiłeś ja wciąż tu jestem, widzisz? Siedzę jak skończona idiotka przed chłopakiem, który ma ze sobą poważny problem i nie chce dać sobie pomóc. Pozwól się sobą zająć.
Łzy zasłoniły moją twarz, a ja sama schowałam ją w swoje dłonie. Wybuchnęłam głośnym płaczem, nie martwiąc się, że mogę obudzić Fredo. Potrzebowałam w tej chwili wypłakać się i nie zwracać uwagi na Justina.
- A-alex... - poczułam jak jego drżąca dłoń zaczyna pocierać moje ramię. - Przepraszam... dobrze wiem, że ani ty ani Fredo nie zrobilibyście mi tego.
- Przestań mnie przepraszać, dopóki nie dowiesz się jakie to słowo ma znaczenie - wyszlochałam, zdejmując jego dłoń. - Przeprosić to znaczy żałować. Ty nie żałujesz, w twoim słowniku nie ma takiego słowa.
- Przestań mnie przepraszać, dopóki nie dowiesz się jakie to słowo ma znaczenie - wyszlochałam, zdejmując jego dłoń. - Przeprosić to znaczy żałować. Ty nie żałujesz, w twoim słowniku nie ma takiego słowa.
- Czemu to ja zawsze jestem najgorszy? - ustał na środku pokoju, a swój wzrok wlepił we mnie. - Skoro wiesz, że mam problemy i chcesz mi pomóc, to powinnaś się starać zrobić cokolwiek, ale nie. Ty robisz wszystko, żeby mnie tylko zdenerwować i zrobić ze mnie tego złego! - Bo jesteś tym złym, nie widzisz tego? - wstałam i wyrzuciłam ręce w powietrze. - Ciebie denerwuje to, że chociażby oddycham, więc to słaby argument.
Justin zacisnął usta w cienką linię i zaczął głośno oddychać. Nie odzywaliśmy się do siebie przez dłuższy czas, a atmosfera między nami nadal była gęsta. Usiadłam na łóżku i przyglądałam się chłopakowi.
Burza za oknem nie ustępowała, a wiatr był coraz bardziej porywisty. Podszedł w kierunku okna, po czym po chwili je otworzył. W parę sekund pokój wypełnił się mroźnym, październikowym powietrzem. Justin sięgnął paczkę papierosów, która leżała gdzieś w stercie bałaganu na podłodze.
Pokój stał się szary, a zapach dymu sprawiał, że było mi niedobrze. Justin zaciągał się papierosem, a jego mięśnie rozluźniały się. Stał tam. Bez koszulki, zraniony przez życie i zmarznięty.
- Nie chcę się z tobą kłócić - powiedziałam, podchodząc do niego i wtulając się w jego szerokie plecy.
- Ja też tego nie chcę - wyrzucił papierosa przez okna, po czym odwzajemnił mój uścisk. - Ale jesteś najbardziej irytującą suka jaką znam - zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami.
- Ja też tego nie chcę - wyrzucił papierosa przez okna, po czym odwzajemnił mój uścisk. - Ale jesteś najbardziej irytującą suka jaką znam - zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami.
- Nie nazywaj mnie nigdy dziwką - uniosłam głowę, spoglądając w jego oczy. - Te słowo zraniło mnie wczoraj najmocniej.
Przytulił mnie tak mocno, że prawie brakowało mi tchu. Nadal jego ciało emanowało alkoholem, ale w tej chwili było mi wszystko jedno. Czułam przyjemny dreszcz wzdłuż kręgosłupa, kiedy jego palce zaczęły zataczać tam kółka.
- Czemu napisałaś do Pauli? - spytał po dłuższej chwili ciszy. - Czemu napisałaś jako moja dziewczyna, skoro nie chcesz tego już udawać?
Odeszłam od niego, po czym ponownie usiadłam na łóżku i wzruszyłam lekko ramionami.
- Nie podobało mi się, że nazwała mnie cnotką. Nie chce być taką dziwką jak ona.
- Nie podobało mi się, że nazwała mnie cnotką. Nie chce być taką dziwką jak ona.
Justin zaśmiał się i usiadł obok mnie na łóżku. Jego dłoń skierowała się ku mojej, a po chwili złączył nasze palce razem.
- Czy pani Russo jest zazdrosna o swojego chłopaka? - spytał, a ja poczułam jak moje policzki się rumienią.
- Nie jesteś nawet moim chłopakiem. Po drugie, lekko się tobą teraz brzydzę - powiedziałam zabierając swoją dłoń. Widomą rozszerzył oczy, dając mi znak, abym kontynuowała.
- Czy pani Russo jest zazdrosna o swojego chłopaka? - spytał, a ja poczułam jak moje policzki się rumienią.
- Nie jesteś nawet moim chłopakiem. Po drugie, lekko się tobą teraz brzydzę - powiedziałam zabierając swoją dłoń. Widomą rozszerzył oczy, dając mi znak, abym kontynuowała.
- Nie wiem co jej robiłeś, ani co ona robiła tobie, ale w sumie to nawet nie chcę tego wiedzieć.
- Zrobiła mi loda, a potem się pieprzyliśmy. Wypiliśmy trochę i się zabawiliśmy - powiedział jak gdyby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. Wzdrygnęłam się na to, z jaką łatwością te słowa opuściły jego usta.
- Ale nic do niej nie czuję - uniósł ręce w geście obronnym. - Znam Paulę odkąd skończyłem piętnaście lat i zwyczajnie czasem mamy taki przyjacielski seks - uśmiechnął się, a ja przewróciłam oczami.
- Zrobiła mi loda, a potem się pieprzyliśmy. Wypiliśmy trochę i się zabawiliśmy - powiedział jak gdyby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. Wzdrygnęłam się na to, z jaką łatwością te słowa opuściły jego usta.
- Ale nic do niej nie czuję - uniósł ręce w geście obronnym. - Znam Paulę odkąd skończyłem piętnaście lat i zwyczajnie czasem mamy taki przyjacielski seks - uśmiechnął się, a ja przewróciłam oczami.
- Cieszę się, że twoje życie jest aktywne seksualnie, ale nie chcę się w to zagłębiać, przepraszam powiedziałam nieśmiało, czując się zawstydzona.
- Awww, czyli jednak jesteś o mnie zazdrosna? - spytał, a jego oczy natrafiły na moje.
- Z-z jakiego powodu miałabym być zazdrosna? - wyjąkałam cicho. - Nie jesteśmy prawdziwym związkiem, więc możesz robić co chcesz i z kim chcesz. Po prostu jestem zła na to, jak mnie nazwałeś. Dla mnie możesz jechać do niej i teraz i pieprzyć ją całą noc.
- Awww, czyli jednak jesteś o mnie zazdrosna? - spytał, a jego oczy natrafiły na moje.
- Z-z jakiego powodu miałabym być zazdrosna? - wyjąkałam cicho. - Nie jesteśmy prawdziwym związkiem, więc możesz robić co chcesz i z kim chcesz. Po prostu jestem zła na to, jak mnie nazwałeś. Dla mnie możesz jechać do niej i teraz i pieprzyć ją całą noc.
Poczułam ulgę, że udało mi się wybrnąć z tej nieprzyjemnej sytuacji. Justin oblizał wargę i ponownie spojrzał na mnie.
- Czyli mogę do niej jechać teraz, a ty nie będziesz zła?
- Nie.
- I mogę się z nią pieprzyć tak długo, jak będę chciał?
- Tak.
- Czyli mogę do niej jechać teraz, a ty nie będziesz zła?
- Nie.
- I mogę się z nią pieprzyć tak długo, jak będę chciał?
- Tak.
Zaśmiał się i zerwał z łóżka. Podszedł w kierunku sterty ciuchów i zaczął się ubierać. Faktycznie nie żartował, kiedy mówił, że do niej pojedzie. Pokręciłam z niedowierzaniem głową i weszłam pod kołdrę, odkręcając się do niego tyłem.
- Miłej zabawy - mruknęłam pod nosem czując, jak łzy pchają się do moich oczu. Justin nie odpowiedział i nadal szykował się do wyjścia.
- Miłej zabawy - mruknęłam pod nosem czując, jak łzy pchają się do moich oczu. Justin nie odpowiedział i nadal szykował się do wyjścia.
Po raz kolejny poczułam się przez niego tak bardzo upokorzona. Dobrze wiem, że gdy teraz wyjdzie i wróci nad ranem, to znowu zaczniemy się kłócić, a jeszcze przed chwilą powiedzieliśmy sobie, że tego nie chcemy. Pociągnęłam nosem, kiedy usłyszałam jak sięga z szafki kluczyki od samochodu. Łóżko obok mnie ugięło się, kiedy usiadł na nim.
- Pewna jesteś, że mogę wyjść? - przytaknęłam głową, nie chcąc się odzywać. Czułam jak kolejne łzy zaczęły spływać po moich policzkach. - I nie będziesz zazdrosna, kiedy zostaniesz sama w tym pokoju z burzą za oknem, kiedy ja pojadę się pieprzyć? - spytał, dotykając delikatnie ustami mojego ucha.
- Nie - wyjąkałam cicho, a mój głos drżał tak, że musiałby być idiotą, aby zorientować się, że nie płaczę.
- To super - odpowiedział wesoło i zeskoczył z łóżka. - To śpij dobrze - usłyszałam rozbawienie w jego głosie, a. po chwili drzwi zamknęły się.
- Nie - wyjąkałam cicho, a mój głos drżał tak, że musiałby być idiotą, aby zorientować się, że nie płaczę.
- To super - odpowiedział wesoło i zeskoczył z łóżka. - To śpij dobrze - usłyszałam rozbawienie w jego głosie, a. po chwili drzwi zamknęły się.
Usiadłam na łóżko i z całą siłą rzuciłam poduszką w drzwi. Pokręciłam z niedowierzaniem głową, a moje oczy znowu wypełniły się łzami. Sama pozwoliłam mu teraz wyjść, więc nie wiem czemu tak to przeżywam. mimo wszystko mógł sobie darować te zachowanie i zostać tutaj. Ze mną.
Przecież on nadal jest pijany, co jeśli coś mu się stanie? W każdej chwili może złapać go policja. Odrzuciłam od siebie te myśli i szybko zbiegłam po schodach, mając nadzieję, że spotkam go jeszcze w domu.
Rozejrzałam się szybko i zauważyłam jak zapalają się światła samochodowe. Nie martwiąc się, że leje i jest burza, wybiegłam w piżamie przed dom.
Justin był w trakcie wsiadania do samochodu, jednak na mój widok cofnął się i uśmiechnął. Podbiegłam i wpadłam w jego ramiona, a on zamknął mnie w silnym uścisku. Łzy i deszcz zalewały moją twarz, a ja mroźny wiatr wywoływał u mnie gęsią skórkę.
- Błagam cię nie jedź! - wrzasnęłam przytulając go jeszcze mocniej. - Chociaż nie teraz, kiedy nadal masz w sobie jakiś alkohol!
Chłopak odsunął się ode mnie tak, aby był w stanie spojrzeć w moje oczy. Automatycznie spuściłam głowę w dół, nie chcąc, aby widział jak płaczę.
- Chcę na ciebie popatrzeć - powiedział, podnosząc mój podbródek. - Już ci kiedyś mówiłem, że jesteś zbyt piękna, by płakać.
- Chcę na ciebie popatrzeć - powiedział, podnosząc mój podbródek. - Już ci kiedyś mówiłem, że jesteś zbyt piękna, by płakać.
Zaszlochałam delikatnie, po czym na nowo wtuliłam się w jego ciepłe ramiona. Justin jedną nogą zamknął drzwi od samochodu, a wolną dłonią przekręcił kluczyk, zamykając go.
- Nigdzie bym nie pojechał - powiedział, chowając pasmo włosów za moje ucho. - Chciałem się tylko upewnić.
- Nigdzie bym nie pojechał - powiedział, chowając pasmo włosów za moje ucho. - Chciałem się tylko upewnić.
Posłałam mu pytające spojrzenie, a on zaśmiał się i pokręcił głową.
- Oj Alex, Alex - powiedział masując moje plecy. - Mówiłem, że nie umiesz kłamać.
- Kłamać z czym? - spytałam, nie wiedząc o co chodzi.
- Dobrze wiemy, że jesteś zazdrosna o Paulę i wybiegłaś tu tylko po to, aby mnie zatrzymać. Mój stan był tylko głupią wymówką - powiedział śmiejąc się.
- Oj Alex, Alex - powiedział masując moje plecy. - Mówiłem, że nie umiesz kłamać.
- Kłamać z czym? - spytałam, nie wiedząc o co chodzi.
- Dobrze wiemy, że jesteś zazdrosna o Paulę i wybiegłaś tu tylko po to, aby mnie zatrzymać. Mój stan był tylko głupią wymówką - powiedział śmiejąc się.
Popatrzyłam przez chwilę w jego oczy, które w tej chwili były wpatrzone w moje. Nie przeszkadzał mi fakt, że stoję boso, w samej piżamie, a deszcz obmywa moje ciało. Nie przeszkadzał mi fakt, że na dworze temperatura jest pewnie na minusie. Stałam wpatrzona w chłopaka, który skrzywdził mnie wielokrotnie, a ja mimo wszystko wybiegłam za nim, nie chcąc, aby odjeżdżał i zostawił mnie samą.
Usta Justina uformowały się w delikatny uśmiech, kiedy nie zaprzeczyłam jego słowom.
- Będziemy tak stać na dworze, czy wejdziemy do domu? - spytałam, czując dreszcze przechodzące po całym moim ciele.
- Po tym - powiedział, łącząc swoje usta z moimi. Nie każąc mu długo czekać, odwzajemniłam pocałunek.
- Będziemy tak stać na dworze, czy wejdziemy do domu? - spytałam, czując dreszcze przechodzące po całym moim ciele.
- Po tym - powiedział, łącząc swoje usta z moimi. Nie każąc mu długo czekać, odwzajemniłam pocałunek.
Stoję na deszczu, dochodzi piąta rano, jest burza, jestem boso i w piżamie. Cały świat jest mi teraz obojętny. Jestem w objęciach chłopaka, który zdecydowanie nie zasłużył na miłość z mojej strony.
Może być dużo błędów i tego typu spraw, no bo pisanie na telefonie nie należy do najlepszych pomysłów. Osobiście uważam rozdział za lipny, bo pisałam tak na szybko,
ale wolałam teraz jak mam pomysł, niż czekać do weekendu.
Nowy pojawi się albo w piątek, albo w sobotę. :)
Brak mi słów.. Świetne, naprawdę świetne. Kocham to opowidanie z każdym rozdziałem coraz bardziej ♥ Powodzenia i veny oby tak dalej ♥ xx
OdpowiedzUsuńGenialne ♥ Kocham <3
OdpowiedzUsuńsuper ! !!
OdpowiedzUsuńPopłakałam się.. Cudowny rozdział :(
OdpowiedzUsuńtakie cudowne zakończenie aw :'(
OdpowiedzUsuńRyczę znowu, jezu dziewczyno ty nawet nie wiesz co ze mną robisz...
OdpowiedzUsuńCodziennie po kilkanaście razy wchodzę na bloga, i patrzę czy jest nowy rozdział : D Ten jest raczej moim ulubionym a końcówka jest taka aw:(
Czekam na następny <3
Woah...totalna schiza....Justin jest strasznym gnojem. Ale jakby...nie do końca...?
OdpowiedzUsuńKieeeedy ten piąąąąąąąąątekkkk....:(
Jeeej, jakie to słodkie i cudowne. Nie mogę się następnego doczekać :)
OdpowiedzUsuńomg g e n i a l n e
OdpowiedzUsuńale cudnie to zakonczylas! <3
OdpowiedzUsuńO JEZUS JAKIE TO ZAJEBISTE!!
OdpowiedzUsuńTa cudowna końcówka... Aż mi się łzy do oczu zbierały jak to czytałam. Tak mi szkoda Alex ;/ Mam nadzieję, że będzie między nimi już dobrze:)
Czekam na kolejny:* /Krl
super ;)
OdpowiedzUsuńSuper ! , czekam na następny ! <3 *-*
OdpowiedzUsuńMiałąm chyba ze 2 ulubione rozdziały,ale po przeczytaniu tego pokochałam to opowiadanie jeszcze bardziej.Zawsze patrze na notatkę końcową bo jak piszesz że jest lipny to na pewno będzie zajefajny <3
OdpowiedzUsuńIdealne idealne idealne omg nie mogę się doczekać następnego no cholera haha
OdpowiedzUsuń@wmedlasy
Świetny rozdział. ;) Chociaż dziwię się Fredo, że od razu nie wyrzucił Justina z domu. ;P Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBuziaki
Bells :*
Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńGenialny porostu genialny, tak super mi się czyta twoje opowiadanie ze aaaa, kocham j czekam na nn ;**
OdpowiedzUsuńŚwietny :*
OdpowiedzUsuńMam łzy w oczach, kocham twój styl pisania oraz opisywania wszystkiego! Już nie mogę się doczekać weekendu! :)
OdpowiedzUsuńIdealny jeju ❤
OdpowiedzUsuńjejciu ale słodki najbardziej podobało mi się zakończenie to jak sie pocałowali i wgl nie wiem czemu ale myśle ,że nie będzie tak kolorowo w dalszych rozdziałach super i czekam na następny xo
OdpowiedzUsuń