4.12.2014

{14} "Tak bardzo zachłanna"

Alex's POV

Niechętnie sprawdziłam zawartość ostatniej walizki. Tak bardzo nie chcę opuszczać Chicago. Ten niecały miesiąc, który spędziłam w towarzystwie Justina i jego przyjaciela minął mi zdecydowanie zbyt szybko. Pamiętam jak dopiero przyjechaliśmy, a już dzisiaj musimy wyjeżdżać.

Jedyne co lubię w zimie to świadomość, że nadchodzą święta Bożego Narodzenia. Co prawda, będą to moje pierwsze święta, które spędzę z dala od rodziców i mojego brata, ale nie byłabym sobą, gdyby jednak fakt gwiazdki nie cieszył mnie.

Szybkim ruchem zasnęłam swoją, a raczej Justina walizkę i podniosłam się z kolan. Brązowooki wstał z samego rana, aby załatwić wszystkie potrzebne rzeczy do podróży, a ja spałam tak długo jak mogłam. W efekcie tego miałam godzinę na ubranie i spakowanie reszty rzeczy. 

Ubrana w moje ulubione leginsy i bluzę, którą miałam na sobie w dniu porwania spojrzałam w lustro i raz jeszcze rozczesałam swoje włosy. Do tej pory nie mogę przyzwyczaić się do ich długości i koloru. Jednak chłopacy mówią, że w blondzie jest mi taka samo dobrze jak było i w brązie, także nie mogę narzekać.

Obmyłam twarz zimną wodą, wytarłam ręcznikiem i nałożyłam delikatny makijaż. Usłyszałam z dołu głos Justina, który oznajmia, że nie ma zamiaru długo czekać. W jego głosie wyczuwam zdenerwowanie, ale wcale mu się nie dziwę; mogłam wstać dużo wcześniej i mieć czas na wszystko.

Ostatnia noc tutaj była kolejną nocą, podczas której nie mogłam usnąć. Gapiąc się przez parę godzin w sufit myślałam o tym, co wydarzyło się w ciągu ostatniego miesiąca. Moje porwanie, moje złe i dobre momenty z Justinem, miesięczny pobyt u Fredo. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę w stanie to powiedzieć, ale tak bardzo przyzwyczaiłam się do obecności chłopaków, że obawiam się tego, iż chyba nigdy nie będę umiała złapać tematu z inną dziewczyną. Cóż, jeśli kiedykolwiek będzie dane mi jakąś poznać. Może poznam Paulę? Zaśmiałam się ze swojej głupoty.

Po mojej dłuższej rozmowie z Justinem, która miała miejsce po deszczu doszłam do wniosku, że nie mam prawa mieć mu za złe tego, że wtedy do niej pojechał i zrobili... no to. Justin i ja nie jesteśmy prawdziwym związkiem, a świadomość, że gdy tylko opuścimy ten dom będzie tak jak dawniej, w jakimś stopniu mnie pociesza, a także smuci.

Przywykłam do słodkich słów chłopaka, które dane mi było słyszeć przez ostatni tydzień, a także do jego czułych gestów. Kto by pomyślał, że jedna dłuższa rozmowa będzie w stanie zmienić nasze stosunku o sto osiemdziesiąt stopni? Na pewno nie ja.

Raz jeszcze słysząc irytujący głos szatyna z dołu, przewróciłam oczami i wychodząc z łazienki chwyciłam stojącą w progu walizkę. Z racji tego, że nie miałam zbyt wielu swoich rzeczy, szybkim krokiem praktycznie zbiegłam z nią po schodach.

Justin i Fredo opierali się o blat w kuchni i ustalali szczegóły przyjazdu chłopaka do nas. Dzisiaj mamy czwarty grudnia, co daje dwadzieścia dni do gwiazdki, a dwadzieścia siedem do sylwestra. Długo musieliśmy namawiać go na odwiedziny, ale po dłuższych próbach zgodził się.

Cieszy mnie fakt, że na nowo będziemy z Fredo pod jednym dachem, mimo tego, że nie będziemy widzieć się teraz prawie kolejny miesiąc. Justin skierował swój wzrok na mnie, kiedy zbyt głośno postawiłam walizkę na drewnianej podłodze w salonie jego przyjaciela.

Obdarzył mnie uśmiechem, który po chwili obdarzyłam. Zacząć dzień bez kłótni z nim jest czymś, co zdarza się rzadko, biorąc pod uwagę wcześniejszy okres, w którym każda nasza rozmowa kończyła się krzykami albo co gorsze, unoszenia na mnie ręką.

Wzdrygnęłam się na samą myśl, że Justin mógłby ponownie to zrobić. Powiedział, że będzie starał się kontrolować, a ja postanowiłam w to wierzyć. Cóż, czas pokaże. Fredo zachęcił mnie ręką, abym podeszła bliżej, więc tak też zrobiłam.

- No chodź tutaj - powiedział, wyciągając obie ręce przed siebie. - Będę tęsknił za tobą. Objął mnie swoimi silnymi ramionami, a ja od razu odwzajemniłam uścisk.

Przez ostatni czas Fredo stał się dla mnie jak przyjaciel, a raczej jak przyjaciółka. Czułam się przy nim tak swobodnie, do tego mogłam rozmawiać z nim o wszystkim. No bo, który facet jest w stanie rozmawiać z tobą o doborze stanika? 

Zawsze wybuchaliśmy śmiechem, kiedy Justin przewracał oczami, jak tylko zaczynaliśmy nasze "babski tematy".
- Ja za tobą też! - przytuliłam się do niego, a głowę schowałam w zagięciu jego szyi. Kątem oka zauważyłam jak Justin przygląda nam się z grymasem na twarzy. Co go tak denerwuje? Wyraźnie mu wyjaśniliśmy, że ja i Fredo jesteśmy na etapie bliskich przyjaciół i tak zostanie, a mimo wszystko zawsze wydawał się być zdenerwowanym, kiedy tylko zbliżyliśmy się do siebie.

- Dobra, starczy - powiedział z lekka irytacją w głosie, rozdzielając nas. Przewróciłam oczami. - Musimy się zbierać jeśli chcemy uniknąć korków. 
- Masz rację, długa droga przed wami - odpowiedział jego przyjaciel, uwalniając mnie z uścisku. - Mam nadzieję, że dojedziecie cali i zdrowi. 

***

- Mogę prowadzić? - spytałam Justina, kiedy zdążyliśmy wyjechać poza granice miasta. Spojrzał na mnie dziwnym wzorkiem.
- Możesz co? - zaśmiał się, ukazując szereg swoich idealnie białych zębów.
- Prowadzić.
- Nie ma mowy - pokręcił głową, nie kryjąc rozbawienia w głosie. - Mam zamiar dojechać żywy, a jestem pewien, że z tobą za kierownicą leżałbym w pierwszym rowie. 

Skrzyżowałam ramiona na piersi i zrobiłam minę obrażonej dziewczynki. Justin zaśmiał się, po czym położył dłoń na moim kolanie. 
- No proszę - nalegałam, patrząc na jego idealnie wyrzeźbione rysy twarzy.
- Nie ma mowy Alex - nie dawał za wygraną. - Nie dałbym ci prowadzić, nawet gdybyś zdała prawo jazdy u najlepszego instruktora na świecie.
- Bo? - spytała, będąc urażona jego słowami.
- Bo po pierwsze nie masz prawa jazdy, a po drugie kobiety nie potrafią prowadzić.

Och serio, czy on wierzy w te stereotypy, że baby nadają się tylko do kuchni? Rzuciłam mu gniewne spojrzenie, na co zachichotał.
- Jesteśmy na autostradzie, więc policja nas nie złapie - wyszczerzyłam się w kierunku chłopaka.
- Właśnie Alex - powiedział, odrywając wzrok od jezdni. - Obok jadą inni ludzie, wolę nie ryzykować ich życia. Umiesz w ogóle prowadzić?
- Umiem! - krzyknęłam z nadzieją w głosie, że się zgodzi.
- Skąd?
- Tata... eee to znaczy Jeremy uczył mnie, gdy byłam młodsza.

Zauważyłam, że na słowo tata, Justin lekko zesztywniał. Wciąż nie mogę uwierzyć, że mój tata nie jest moim biologicznym ojcem, a jest ojcem chłopaka obok mnie. To jak jakiś sen. Mieszkasz siedemnaście lat pod dachem z mężczyzną, który od dziecka udaje twojego ojca, a tak naprawdę nim nie jest.

Gdzie jest w takim razie mój biologiczny tata? Czemu nie mieszkał ze mną i moją mamą? A co gorsze, czemu mama nigdy nie wspominała o nim?

- Wybacz Alex, ale nie - głos Justina wytrącił mnie z zamyśleń. - Bardzo chciałbym zobaczyć jak ten skurwiel cię tego nauczył, ale nie dam ci prowadzić bez prawa jazdy, a już na pewno nie w zimę, kiedy wszędzie jest śnieg i lód. Prześpij się, będziemy jechać ponad pięć godzin.

Nie chcąc się dłużej z nim kłócić, podkuliłam nogi na siedzeniu, a głowę oparłam o szybę. Dlaczego mi nie ufa? Umiem prowadzić, uczyłam się tego już w wieku piętnastu lat, do cholery! W te wakacje, które niestety minęły miałam iść na prawo jazdy. Nie moja wina, że wybrał datę porwania, która była sprzeczna z moimi planami. Zaśmiałam się z faktu, że bawił mnie fakt jego uprowadzenia.

Z dnia na dzień, coraz mniej byłam na niego za to zła. Prawda, tęskniłam za rodziną, ale zbyt przyzwyczaiłam się tego przystojnego chłopaka po mojej lewej stronie. Czując większe zmęczenie pod powiekami, zamknęłam je i usnęłam, nie wiedząc kiedy.

***

Obudziłam się, kiedy byliśmy już w miejscowości Justina. Kilka razy zamrugałam oczami, kiedy zdałam sobie sprawę, że śpię w samochodzie, a Justina nie ma obok. Spojrzałam na zegarek na desce rozdzielczej, który oświadczył, że dochodzi siedemnasta. Przeciągając się i ziewając, zastanowiłam się czemu chłopak mnie nie obudził.

Na odpowiedzieć nie musiałam długo czekać. Prawie wypadłam z samochodu, kiedy drzwi od mojej strony otworzyły się.
- No, w końcu - uśmiechnął się, opierając o drzwi samochodowe.
- Czemu mnie nie obudziłeś? - spytałam, raz jeszcze ziewając. 
- Dopiero przyjechaliśmy i postanowiłem najpierw pozanosić walizki.
- Cóż, dobrze - wyjąkałam i odpięłam pasy. 

Nie dając mi samodzielnie wysiąść, Justin chwycił mnie pod kolanami i uniósł, a nogą zamknął drzwi. Pisnęłam zdezorientowana jego zachowaniem.
- Co ty robisz? - zaczęłam się śmiać, kiedy niósł mnie w kierunku otwartych drzwi wejściowych. 
- Zanoszę do domu? - odpowiedział, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. 
- Mam nogi - powiedziałam, starając się wyrwać. 
- Nie wierć się, bo spadniesz - ścisnął mnie mocniej, nie dając szans na wygraną. - Może kiedyś jak weźmiemy ślub jeszcze raz cie tak przeniosę.

Ślub? On powiedział, że jak weźmiemy ślub? Spojrzałam na niego spod rzęs, a jego wyraz twarzy zdradził, że zmieszał się po tym, co powiedział. 
- Żartuję - powiedział stawiając mnie na ziemi, a w jego głosie usłyszałam zakłopotanie.
- Jaaasne - przeciągnęłam "a", nadal patrząc na niego dziwnym wyrazem twarzy.

Justin zniknął za drzwiami, gdzie poszedł zamknąć samochód. A więc jesteśmy. W domu, w którym spędziłam parę miesięcy jako niewolnica. W domu gdzie byłam bita, głodzona i gwałcona. Nie zmienił się on bardzo od naszego wyjazdu, jednak widać, że dawno nikt w nim nie mieszkał. Trzeba zrobić tu generalne porządki i coś czuję, że spadnie to na mnie.
- Co tak patrzysz? - spytał, a ja lekko podskoczyłam.
- Nic - wzruszyłam ramionami. - Trzeba tu posprzątać. 
- Trzeba, ale nie myśl o tym teraz. 

Popatrzyłam na niego, po czym skierowałam się do kuchni. Otworzyłam lodówkę, a na przywitanie wyszło mi światło.
- Lodówka też jest pusta - powiedziałam, kiedy chłopak znalazł się obok.
- A jesteś głodna? - spytał, opierając się o bok szafki. Zaśmiałam się, na co zmrużył oczy. - No co?
- Nic - westchnęłam. - Po prostu nie mogę przyzwyczaić się do tego, że martwi cię to czy jestem głodna. Justin spoważniał.
- Co masz na myśli?
- No nie wiem - posłałam mu spojrzenie "nie bądź głupi". - Może to, że byłam w tym domu głodzona przez parę miesięcy? - oparłam ręce o biodra, a Justin posłał mi gniewne spojrzenie. 

- Widzę, że twoja sukowatość wróciła - syknął, podchodząc bliżej.
- Nie ma takiego słowa w słowniku - wyśmiałam go, robiąc krok w tył.
- Cóż... - zaczął, podchodząc bliżej, na co moje serce zaczęło przyspieszać. Cholera, nie ma tutaj Fredo. - Myślę, że można byłoby je dodać i napisać, że podchodzi od najgorszej suki jaką jest Alex Russo. 

To była chwila. Impuls. Nagła adrenalina. Moja prawa ręka spotkała się z policzkiem Justina. Rozszerzyłam swoje oczy, kiedy doszedł do mnie fakt, że po raz pierwszy uniosłam na niego rękę. Cholera. Wiem, że teraz mam przesrane, mój oddech przyśpieszył.

- Ja.. ja.. - zaczęłam się jąkać.
- Ty co?! - warknął, trzymając się prawą dłonią za policzek. - Ty kurwa, co?!
- Gówno - na nowo poczułam przypływ adrenaliny. 

Justin zamrugał kilka razy, nie docierał do niego fakt, że jestem w stanie się mu przeciwstawić. 
- Co powiedziałaś? - w jego głosie wyczułam rozbawienie zmieszane z gniewem. O nie, zdecydowanie nie chcę teraz przed sobą złego Justina.

- Gówno! - powtórzyłam tak samo pewnym siebie głosem. - Mam ci to przeliterować?
- No, no Alex - uśmiechnął się zalotnie, a ja zmarszczyłam brwi. - Zaimponowałaś mi.

Co?

- Tylko tyle? Żadnych wyzwisk i podnoszenia na mnie za to ręki? - spytała, nie wiedząc w co gra.
- Nie - uśmiechnął się, a ja kompletnie nie wiedziałam o co chodzi. No bo chłopak, którego znam pewnie stałby teraz nade mną, kiedy ja kuliłabym się z płaczem na podłodze z bólu. Raz jeszcze spojrzałam niego pytającym wzorkiem.

- Od zawsze wiedziałem, że jesteś suką.
- Skończ z tą pieprzoną suką! - wyrzuciłam ręce w powietrze, czując większe zażenowanie. 
- Nie lubisz, gdy mówię na ciebie suka, suko? - spytał, śmiejąc mi się prosto w twarz.
- Nie - warknęłam, odpychając go i odchodząc. - Idź spać, bo pieprzysz ze zmęczenia.

Skrzyżował ramiona na piersi i ilustrował mnie wzrokiem, który palił mi w głowie dziurę. 
- No co do cholery? - wyrzuciłam z siebie, przewracając oczami.
- Nie jestem zmęczony - odpowiedział z uśmiechem. Och proszę, jaki on jest zmienny. 
- Ale ja jestem, idę się położyć - bąknęłam obojętnie i skierowałam się ku jego sypialni.

Zaczęłam rozbierać się ze swoich ciuchów, kiedy w progu ustał Justin i bacznie ilustrował mnie od góry do dołu.
- Czego? - warknęłam, a on przewrócił oczami.
- Ciebie - zaśmiał się, podchodząc bliżej.

Na nowo popatrzyłam na niego pytającym wzorkiem. Z każdym jego krokiem w przód, ja robiłam krok w tył, aż spotkał opór w postaci łóżka i opadłam na nie. Justin wykorzystał sytuację i po chwili usiadł na mnie okrakiem, chwytając moje ręce i przytrzymując je po bokach mojej głowy. Przełknęłam głośno ślinę.

- Serio myślałaś, że odpuszczę ci to, co zrobiłaś mi na dole? - zaśmiał się, a jego usta zaczęły składać mokre pocałunki wzdłuż mojej drżącej szyi. 
- C-co ty robisz? - wyjąkałam, kiedy jego ciepły oddech uderzył o moje ciało.
- Nic, co by ci się nie spodobało - posłałam mu pytające spojrzenie, a on pocałował mnie w kącik moich ust. 

Kiedy zdałam sobie sprawę z tego, co się dzieje, ręka Justina była już pod bluzą, szukając rozpięcia mojego biustonosza.
- Przestań - powiedziałam, starając się wyrwać dłonie z jego uścisku.
- Nic ci nie zrobię, wyluzuj - odpowiedział, nie przerywając swojej czynności. - Chcę ci jedynie sprawić przyjemność. Zmarszczyłam brwi.

- To zejdź ze mnie, bo jesteś ciężki - przewróciłam oczami, - Wtedy sprawisz mi największą przyjemność.
- Zrelaksuj się, obiecuję, że ci się spodoba - wymruczał do mojego ucha, a po ciele przeszedł mnie dreszcz. 

Nie wiedząc co więcej powiedzieć, czułam jak ręka Justina zjeżdża w dół po moich drżących udach. Cholera! Złapał za gumkę od moich leginsów, ściągając je delikatnie.
- Przestań - powiedziałam niskim głosem.
- Przestań co? 
- To co robisz!
- Nie zacząłem jeszcze - uśmiechnął się, ściągając ze mnie leginsy.

Nie minęła sekunda, a moje leginsy leżały teraz w kącie pokoju. Justin ilustrował moje nagie do połowy ciało. Uśmiechnął się.
- Jesteś pewna, że tego nie chcesz? - spytał, unosząc brew.
- Tak - wymamrotałam.
- Dlatego nie przestanę.

Och, co za pieprzony dupek. Starałam się wyrwać dłonie z jego uścisku, ale jego siła znacznie przeważała nad moją. Nie wiedziałam do czego zmierza, ale mimo wszystko nie bałam się tego tak, jak bałabym się kiedyś. Cóż, może zaufałam mu trochę bardziej, może teraz mam większość pewność, że nie uniesie na mnie ręki?

- Proszę, zaufaj mi. Nie zrobię nic, co by ci się nie spodobało - podniósł ku górze moją bluzę tak, że miał dostęp do mojego brzucha. Jego usta zaczęły przesuwać się po moim brzuchu, aż zatrzymał się koło pępka. Delikatnie przejechał po nim językiem, a ja wypuściłam cichy jęk.
- To dopiero początek, spokojnie. - uśmiechnął się ponownie zalotnie. - Jak puszczę twoje dłonie, nie będziesz się wyrywać? - spytał, a ja skinęłam głową.
- Grzeczna dziewczynka.

Obserwowałam Justina. Oderwał swoje usta od mojego podbrzusza i skierował je w kierunku mojej szyi. Zaczął ssać delikatnie moją skórę, przez co ponownie jęknęłam. Cholera, zrobi mi malinkę. Dyszałam głośno, kiedy zaczął przygryzać moje uszy, to był zdecydowanie najsłabszy punkt w całym moim ciele.

Jedną ręką zaczął zjeżdżać niżej, aż trafił na wewnętrzną stronę moich ud. Wzdrygnęłam się lekko pod wpływem jego dotyku, na co kazał mi się uspokoić. Odchyliłam głowę do tyłu, kiedy palcem zaczął przejeżdżać po mojej kobiecości, która zasłonięta była jedynie cienkim materiałem majtek od Victorii Secrets, które kiedyś kupił mi Justin.

Jego ciepły dotyk sprawiał, że moje ciało zaczęło się rozpływać. Z każdym jego wydyszanym oddechem na moją skórę, czułam, że zaczynam chcieć więcej. Aby na pewno? No bo dobrze wiemy, że gdy dam mu w pełni zielone światło zrobi to, przez co nazywał mnie parę tygodniu temu łatwą.

Przygryzłam wargę, zastanawiając się czego właśnie chcę. Z jednej strony Justin zmienił się lekko, ale z drugiej boję się, że będzie tak samo jak poprzednio, więc co zrobić? Moja podświadomość mówi mi, że będę tego żałować, ale tak jak kiedyś, ignoruję ją i poddaję się poczynaniom chłopaka, który swoją drogą ponownie całuje mnie wzdłuż szyi.

- Czy to jest to, czego chcesz? - spytał, kiedy jego palce zahaczyły o gumkę moich majteczek. Jeden jego ruch, a będę bez nich. Oblizując swoje suche od stresu wargi, skinęłam głową.

Justin widząc moje pozwolenie, zaczął przejeżdżać palcami po mojej kobiecości. Czuję dziwne uczucie w podbrzuszu, czy to mi się podoba? Oczywiście, że tak. Nie wiedząc czemu, łapię za końce jego włosów, na co Justin spogląda na mnie, odrywając pazerne oczy od majtek.
- Aby na pewno? - zaczął się droczyć, na co przewróciłam oczami. - Bo parę minut temu kazałaś mi przestać.

Zarumieniłam się na dobór jego słów. Raz jeszcze zastanowiłam się czy aby na pewno tego chcę. W każdym bądź razie nie wiem, czy dojdzie do seksu, czy nie, ale... warto spróbować. Całe szczęście, że dzień przed odjazdem znalazłam nową maszynkę do golenia. 

Jęknęłam, kiedy zdałam sobie sprawę, że moja dolna, koronkowa bielizna została właśnie ściągnięta. 
- Widzę, że jesteś gotowa - powiedział, przejeżdżając palcem po moich mokrych fałdkach. Ponownie zalałam się rumieńcem. - Nie martw się, to dobrze - uśmiechnął się, jak gdyby czytał w moim myślał. 

- Obiecasz się zrelaksować? - spytał, kiedy na nowo podniósł się, aby spojrzeć w moje oczy. Wpatrywałam się w nie przez parę sekund, aż w końcu skinęłam głową. Obdarzył mnie promiennym uśmiechem, całując kącik moich ust.

Ponownie zaczął zjeżdżać swoim językiem, zaczynając od mojej brody, pępka, a kończąc na... cholera. Czy on właśnie robi to, o czym myślę?
- Zrelaksuj się - powtórzył, odrywając głowę od mojej kobiecości, na co zdenerwowałam się. 
- Jestem zrelaksowana - wydyszałam, czując rosnące podniecenie w moim podbrzuszu. Celowo skierowałam swoją stopę na krocze chłopaka, aby wyczuć jego erekcję. 
- Tak, ja też jestem gotowy - powiedział, nie dając mi zacząć. - Ale najpierw zajmijmy się tobą.

Moje ciało wygięło się w łuk, kiedy jego język na nowo zmieszał się z moją kobiecością. Przyjemne dreszcze przechodziły przez moje ciało, z każdym jego ruchem. Zaczęłam mocniej dyszeć, kiedy jego kciuk zaczął zataczać kółka na mojej łechtaczce. 

Na nowo złapałam za końcówki jego włosów, na co wyjrzał na mnie spod mojej kobiecości. Och, wracaj tam. Jak gdyby czytał w moich myślach, wrócił do poprzedniego zajęcia. Zamknęłam oczy z przyjemności oddając się temu doznaniu. Czując, że jestem blisko, przestał. No co do cholery.

- Nie chcę żebyś doszła w tak łatwy sposób - uśmiechnął się, a ja wiedziałam, że to nie koniec niespodzianek od Justina. - Chcesz bawić się dalej? - Skinęłam głową przygryzając wargę.
- Zamknij oczy i pomyśl o czymś, co cię uszczęśliwia - powiedział, a ja tak zrobiłam.

Po chwili jęknęłam, kiedy poczułam jego dwa palce w sobie. 
- Podoba ci się? - spytał, kiedy zaczął się nimi poruszać we mnie, nie zdejmując kciuka z mojej łechtaczki.
- T-tak - wyjąkałam nie będąc w stanie zbyt wiele mówić. 

Justin uśmiechnął się, po czym drugą ręką zaczął podciągać moja bluzę, aż odsłonił stanik. Wiedząc co chce zrobić, pomogłam mu i szybkim ruchem pozbyłam się zbędnego odzienia.
- Tak bardzo zachłanna - puścił oczko, a ja po raz setny dzisiaj oblałam się rumieńcem. - Nie martw się, to nic złego. Zdejmij stanik. 

Zastanawiając się parę sekund zrobiłam to, o co prosił. Oto ja, leżę naga przed chłopakiem, który zdecydowanie nie powinien wiedzieć mnie w takim stanie. Ponownie jęknęłam, kiedy jego druga ręka, złapała za moją pierś, ściskając ją mocno.
- Nawet nie wiesz jak bardzo mam ochotę cię teraz pieprzyć, Alex - wydyszał, a ja uśmiechnęłam się zawadiacko, że tak na niego działam. - Tak bardzo chcę - zaczął ściskać mój sutek, dając mi maksimum przyjemności. 

Po chwili, nie wiedząc kiedy, czuję jak ścianki w mojej kobiecości zaciskają się wokół jego dwóch, sprawnych palców. Cholera, dochodzę. Justin uśmiecha się i kręci głową.
- Oj Alex, Alex... - kręci głową z rozbawieniem. - Co tak szybko? - pyta, a ja znowu czuję, jak moje policzki przybierają kolor czerwony. Kurwa, wyglądam pewnie jak jakiś pomidor.

- No dobrze, w takim razie sprawmy ci przyjemność raz jeszcze - powiedział, a ja po raz kolejny dzisiejszego dnia, spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. 
- A nie chcesz, abym ja tobie zrobiła dobrze? - spytałam, nie wierząc, że te słowa opuściły moje usta. Moja podświadomość kręci głową i nazywa mnie dziwką. 

- Co chcesz zrobić? - spytał, nie wierząc własnym uszom. 
- No.. odwdzięczyć ci się za to, co zrobiłeś - przygryzłam wargę, kiedy oczy Justina zalśniły się.
- A co chcesz zrobić? - zaczął się droczyć. 
- A na co mi pozwolisz? - spytałam, opierając się łokciach, aby być z nim na równym poziomie. 

Czuję jak Justinowi zdecydowanie podoba się mój pomysł, kiedy zrywa się ze swoich kolan i po chwili leży na mnie, łapczywie całując moje usta. Boże, on smakuje mną. Przygryza delikatnie moją dolną wargę tak mocno, że praktycznie czuję krew w swoich ustach. Mimo wszystko odwzajemniam ten pocałunek, jak gdyby był on ostatnim w moim życiu. Zaczynam drapać jego plecy, a oddech chłopaka przyspiesza. 

Napiera swoją erekcją na moje nagie biodro, jak gdyby chciał mi przypomnieć to, co zaproponowałam. Nie odrywając swoich ust od jego, staram się na oślep wyczuć guzik jego spodni. Mimo, że mam zamknięte oczy, jestem w stanie wyczuć, że Justin uśmiecha się. 

Czując, że nie radzę sobie z tym dobrze, chwyta jedną ręką moje dłonie i pomaga mi rozpiąć rozporek. Po chwili sam rozpina guzik i szybkim ruchem sprawia, że jego spodnie są teraz na wysokości kolan. Cholera, jest szybki. Odrywam swoje usta od jego, chcąc złapać chwilę oddechu.
- Nie musisz tego robić, jeśli nie chcesz - powiedział, a jego oddech jest nierówny. 
- Ale chcę - przygryzam usta, kiedy moje dłonie natrafiają na jego majtki... i sztywny członek.

Uśmiecha się, kiedy lekko drżącą dłonią sięgam za gumkę jego bokserek, pociągając ją dół. Rozszerzam swoje oczy, kiedy dociera do mnie co robię i co mam w rękach. 
- Alex, naprawdę nie musisz - pogładził kciukiem mój policzek widząc, że jestem niepewna tego, co chcę zrobić.

Nie odpowiadając, szybko całuję jego usta, a następnie robię tak, że teraz on jest pode mną. Siadam na niego okrakiem, tak, że jego członek praktycznie dotyka mojej kobiecości. Łapie za moje biodra, ale zabieram jego dłonie, schodząc i siadając pomiędzy jego kolanami. Raz jeszcze pyta, czy na pewno tego chcę, a ja znowu przewracam oczami.

- Co jest dziwnego w tym, że też chcę sprawić ci przyjemność? - spytałam, przygryzając wargę.
- Sprawiasz mi przyjemność tym, że tu jesteś, Alex - powiedział, a ja uśmiechnęłam się i nie mogąc się powstrzymać, rzucam się na niego i całuję z całej siły.

Nasze języki tańczą ze sobą taniec erotyczny, a ja czuję, jak jedna dłoń Justina ponownie łapie moja pierś, ściskając ją delikatnie.
- Na pewno? - pyta, a ja mam ochotę go uderzyć, kiedy nudzi mnie odpowiadanie tak. - To zabieraj się do roboty - mówi i klepie mnie w tyłek. Zaśmiałam się na jego zachowanie.

Ponownie ukucnęłam między jego nogami, mając przed sobą naprężonego członka. Nie wiedząc co mam zrobić, delikatnie łapię go w swoją prawą dłoń i ściskam. Uśmiecham się, kiedy patrzę jak Justin z założonymi rękoma za głową, przygląda się całej sytuacji. Czemu cieszy mnie fakt, że go podnieciłam?

Schyliłam się i delikatnie zlizałam kroplę przyjemności z jego przyjaciela. Justin jęknął cicho, dając mi satysfakcję. Otworzyłam lekko buzię, wkładając go do swoich ust. Nie wiedząc co mam robić, zaczęłam lekko ssać, aż chłopak przeklął pod nosem.
- Kurwa Alex... - wydyszał. - Schowaj zęby, drapiesz mnie.

Zarumieniłam się na mój brak wiedzy w tej sprawie, ale w sumie po co było mi to umieć?
 - Tak jakbyś ssała rurkę z kremem - powiedział, a ja zmarszczyłam brwi na niego. - No co? - wzruszył ramionami. Pokręciłam głową i zrobiłam tak, jak prosił.

Widocznie jego sposób podziałał, bo poczułam jak odchyla głowę w tył zamykając oczy. Widząc jego podniecenie, sama pragnę go jeszcze bardziej. Zaczynam ssać bardziej jego twardego członka, dając mu tym samym więcej przyjemności.
- Cholera, Alex - jęknął, kiedy drugą dłonią zaczęłam jeździć w górę i w dół po wolnej przestrzeni członka. 

Bawiłam się tak kilka minut, kiedy chłopak wypychał swoje biodra w moją stronę, sprawiając, że w swojej buzi miałam więcej jego męskości. Zakrztusiłam się kilka razy, kiedy uderzał on w tył mojego gardła.
- Starczy - powiedział, odrywając moją głowę. - Jeśli nie chcesz, abym doszedł w twoje usta musisz przestać.

Raz jeszcze przejechałam po nim językiem, po czym zrobiłam to, o co mnie poprosił. 
- A teraz mam ochotę cię zerżnąć, ale tak ostro.

Zaśmiałam się na dobór jego słów, a po chwili znowu leżałam po nim, a on składał mokre pocałunki wzdłuż mojej szyi. 
- Ale mam ochotę - zaczął jęczeć, masując wolną dłonią moje piersi. Złączył moje usta z moimi, a wolną dłonią otworzył szufladę obok łóżka i wyciągnął z niej prezerwatywę. Włożył kawałek w moje usta, po czym pociągnął, a foliowa paczuszka otworzyła się.

Uśmiechnął się, a ja szybko to odwzajemniłam.
- Pozwól, że teraz to założę - powiedział, po czym odchylił się ode mnie, aby założyć prezerwatywę. 
Parę sekund po tym, które swoją drogą dla mnie trwały godziny, poczułam jak wchodzi we mnie.

Cholera, nie ostrzegł mnie, przez co poczułam silny ból.
- Wszystko w porządku? - spytał, kiedy usłyszał mój niekontrolowany jęk.
- Tak - wydyszałam, czując jak ból ustępuje. - Możesz kontynuować.
- Podoba mi się twoja zachłanność - uśmiechnął się, a ja żartobliwie uderzyłam go w ramię.

Zaczął poruszać się we mnie, dając mi maksimum przyjemności. Zamknęłam swoje oczy, czując, że po raz kolejny jestem blisko. Dziwię się, jak sam wytrzymał tyle czasu po tym wszystkim, co niedawno robiliśmy.
- Teraz pozwalam ci dojść - powiedział, całując kąciki moje ust.

Już czułam przyjemność, która miała zaraz eksplodować, lecz poczułam coś jeszcze. Cholera, coś mokrego zaczęło spływać po mojej kobiecości, Justin też to zauważył i uśmiechnął się.
- Wiesz Alex... - zaczął, kiedy posłałam mu pytające spojrzenie. - Chyba właśnie dostałaś okresu.


Jak dla mnie ten rozdział do 90%  seks, ale chyba wam to nie przeszkadza. ;)
Mam jednak nadzieję, że ta scena +18 jest lepsza od poprzedniej, haha.
Jak wam się podoba rozdział? Lepiej, gdy Justin jest miły czy wolicie jak szybko się denerwuje?
Myślicie, że Alex dobrze zrobiła ufając mu ponownie? :D

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

25 komentarzy:

  1. Wooow...dobreee...^^
    Osobiście to chyba wolę go takiego ''miłego'', chociaż chyba daleko mu ogólnie do słowa ''miły'' xD Bo w tym swoim ''miłym'' zachowaniu jest nadal ten jego pazur i ostrość. Ale jak jest psychopatą to też jest nieźle xD
    Wydaje mi się, że Alex nie powinna w 100% mu ufać. Dać szansę, okay, ale być nadal ostrożna. W końcu...no...może jest seksowny ale to nadal jest świr;P

    OdpowiedzUsuń
  2. moim zdaniem scena +18 zajebista! Rozdział świetny a końcówka? śmieszna! czekam na kolejny i życze weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. boże ta końcówka nie wierzę ahahahahah
    ojej.
    hahaah najlepszy, kocham!
    @wmedlasy

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaa świetny .
    No co ?
    Prawda to prawda .
    AAAAAAA !

    OdpowiedzUsuń
  5. Końcówka mnie rozwaliła :D Chce już następny. Ja chciałabym i mam nadzieje,że Alex spotka się z Paulą x
    @dont_be_sadx

    OdpowiedzUsuń
  6. Wole milego justina ale z ostra gadka w lozku haha<3 /vienna

    OdpowiedzUsuń
  7. o jezusie końcówka >>>>>
    wole jak jest miły

    OdpowiedzUsuń
  8. fajny rozdział ! i hahahaha końcówka najlepsza ! hahah @galaxyofbella

    OdpowiedzUsuń
  9. wygrałaś wszystko tą końcówką hahahaha, w takim momencie!! :D błagam, daj kolejny jak najszybciej xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurea kocham Cię za tę końcówkę xD ♡♥ jestem jeszcze dumna z Justina, że nie uderzył jej ani razu :') do następnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Zakończenie ahsgggwvqhsyquyqjafwjag <3 <3 <3 <3 <3 uwielbiam to opowiadanie <3<3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakie porno! ahahah :) CZEKAM NA KOLJENY, BO TEN BYL SUPER AHAH

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetnie ci wyszedł ten rozdział, a końcówka mnie totalnie rozwaliła. ;) Trochę szkoda, że nie będzie już więcej Fredo, bo bardzo go polubiłam. :(
    Buziaki
    Bells :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie, przyjedzie na sylwestra :)

      Usuń
    2. Oo, to świetnie. Już się nie mogę doczekać. ;)

      Usuń
  14. Super ! , czekam na następny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  15. O super końcówka ckskfbdjsj czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  16. megaaa <3<3<3 końcówka :-D:-D

    OdpowiedzUsuń
  17. Najbardziej lubie zazdrosnego Justina a jeszcze bardziej zazdrosną Alex :D
    Czekam na następny ❤

    OdpowiedzUsuń
  18. Kocham twojego bloga, to jest moje zycie!!

    OdpowiedzUsuń
  19. świetny rozdzial, z niecierpliwością czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  20. Wow fajni rozdział, ja bym się chyba zapadła pod ziemię gdybym usłyszała coś takiego XDDD

    OdpowiedzUsuń

Followers