6.12.2014

{15} "Czemu z nim zapaliłaś?"

Justin's POV

- Usiądź - powiedziała moja ulubiona pani doktor, kiedy zjawiłem się w jej gabinecie. Ubrana w obcisłą, szarą ołówkową sukienkę wyglądała po prostu idealnie, nie wspomnę o jej idealnym, zgrabnym tyłku.

Usadowiłem się wygodnie na dobrze mi znanym, skórzanym fotelu, a dłonie umieściłem za głową. Mój wzrok podążał za idealnym ciałem dziewczyny, kiedy widocznie szukała czegoś, czego akurat nie miała pod ręką.

- Mam taki bałagan, że nic nie mogę znaleźć - zachichotała lekko, kiedy w końcu usiadła obok, krzyżując nogi. Otworzyła swój notek, a zębami zdjęła zatyczkę z długopisu. Skłamałbym mówiąc, że nie było to seksowne. - Nie było cię tutaj ponad miesiąc. Jak się czujesz?

Wzruszyłem ramionami, nie spuszczając wzroku jej pulchnych ust. Boże, miałem taką cholerną ochotę wessać się w jej wargi za każdym razem, gdy tylko je oblizywała.

- Czuję się lepiej - wyszczerzyłem się. - A ty?
Popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem, głośno połykając ślinę. Widzieć ją zakłopotaną moimi słowami było czymś naprawdę dobrym.
- Jak dobrze pamiętam, to spotykamy się tutaj, aby rozmawiać o tobie, nie o mnie.

Dłońmi przejechała po materiale spódniczki, który lekko się pogiął.
- A więc? Jakieś szczegóły? Słowo lepiej nie jest odpowiednim słowem, Justin.
Przewróciłem oczami.

- Nie czuję w sobie już takiej agresji - zacząłem. - Kiedyś czyjaś obecność doprowadzała mnie szaleństwa, dzisiaj jest lepiej.
- Czyjaś? - spytała wyraźnie zainteresowana. Przytaknąłem.- Kim jest ta osoba?

- Czy to istotne, pani Dobson? - westchnąłem.
- Wydaje mi się, że tak. Mówiliśmy sobie gorsze rzeczy, więc?
- Czy ja wchodzę pani do łóżka? - otworzyła buzię ze zdziwienia.

- Cóż... - powiedziała nieśmiało. - Czyli z twojej wypowiedzi wnioskuję, że jest to dziewczyna.
- Skąd ta pewność? - uniosłem pytająco brew. - Może jestem gejem?
Pani Dobson zachichotała, a w jej policzkach uformowały się dwa dołeczki. Wyglądała tak rozkosznie.
- Po tym jak na mnie patrzysz wątpię, abyś interesował się mężczyznami - zaśmiałem się, bo wiedziałem, że ma rację.

Gdyby tylko nie była moją terapeutką, prawdopodobnie byłaby ona kimś na rodzaj Pauli. Pieprzyłbym ją tyle razy ile bym chciał, a ona błagałaby o więcej. Tak, jestem tego pewien.
- A więc w jaki sposób ta osoba tak na ciebie działa? - spytała, kładąc akcent na słowo osoba.

Opowiedziałem jej wiele na temat Alex, pomijając fakt tego, co zrobiłem jej przez parę miesięcy. Patrzyła na mnie uważnie, jak gdyby nie była w stanie zrozumieć, że potrafię być całkiem dobrym chłopakiem. Zanotowała coś w swoim notesie, po czym pozwoliła wracać do domu.

Wyszedłem z gabinetu, ignorując spojrzenie tej irytującej baby z recepcji. Czy na nią też tak działam? Jedną dłonią otworzyłem drzwi wejściowe budynku, a drugą w tym samym czasie z tylnej kieszeni sięgnąłem paczkę papierosów.

Wyjąłem jednego i włożyłem go do ust, następnie podpalając. Oparłem się o swój samochód i relaksowałem się pod wpływem nikotyny, kiedy zadzwonił mój telefon.
- Czego? - warknąłem, sprawdzając na wyświetlaczu, kto jest po drugiej stronie.
- Yo, Bieber - zaczął Pete, a ja przewróciłem oczami. - Jesteś teraz wolny?
- Czemu pytasz? - spytałem, zaciągając się ponownie papierosem.
- Bo mam coś dla ciebie - zaczął, a na moich ustach wymalował się szeroki uśmiech. - Ale musisz po mnie podjechać, bo nie mam transportu.
- Zaraz będę - rozłączyłem się i wsiadłem do samochodu.

Po paru minutach ustałem przed kamienicą chłopaka. Pete był jednym z nielicznych osób, na których mogłem liczyć. Nie był ona dla mnie tak ważny jak jest Fredo, ale wiem, że nigdy by mi nie odmówił. Wyłączyłem silnik i wyszedł z samochodu, kierując się pod jego klatkę. Pete nie należał do najbogatszych; mieszkał w biedniejszej dzielnicy, gdzie większa połowa była czarnoskóra, coś w rodzaju Bronx w Nowym Jorku.

Wyjąłem telefon, aby sprawdzić godzinę. Dochodziła dwunasta, więc Alex pewnie wstała i myśli gdzie jestem. Nie zostawiłem jej żadnej wiadomości, a jedynie wyszedłem kiedy jeszcze spała. Wiedząc, że nie zrobi nic głupiego, stwierdziłem, że nie mam co się śpieszyć.

- Faktycznie jesteś szybki - głos czarnoskórego wyrwał mnie z rozmyśleń, kiedy położył swoją dłoń na moim ramieniu.
- Dobrze wiesz jaki jestem - uścisnąłem go po przyjacielsku, a on zmarszczył brwi.
- Pachniesz po pedalsku - rzucił. Pachnę jak?
- Cokolwiek. Co chciałeś? - spytałem, wkładając dłonie do przednich kieszeni moich spodni.
- Nie widzieliśmy się parę miesięcy, więc stwierdziłem, że możemy nadrobić nasze zaległości.

Muszę przyznać mu rację. Za sprawą Alex zerwałem kontakt praktycznie z każdym moim znajomym, nie licząc oczywiście Pauli, która była u mnie na każdy telefon. Posłałem mu przepraszające spojrzenie, a on westchnął.
- Słyszałem, że masz jakąś dziwkę - zaśmiał się.
- Mniej więcej - powiedziałem, nie wierząc we własne słowa.
- Ładna chociaż? - pytał, będąc zainteresowanym.
- Ładna - przytaknąłem. - A skąd o niej wiesz?
- Och, Justin - zaczął. - Dobrze wiesz, że wiem o wszystkim.

Pokręciłem głową i wskazałem na samochód. Zajęliśmy przednie siedzenia, kiedy Pete zaczął wyciągać z kieszeni bibułki.
- O nie, nie - powiedziałem, mierząc go wzrokiem. - Na pewno nie w samochodzie - dokończyłem, żeby nie myślał, że wymiękam.
- To gdzie? - spytał zrezygnowany, chcąc jak najszybciej zapalić. I wtedy wpadłem na pomysł.
- U mnie.

Alex's POV

Mój tyłek odczuwał ból, kiedy od paru godzin siedziałam na kanapie w salonie, oglądając jakieś bezsensowne gówno. Obudziłam się ponad trzy godziny temu, a Justina jak nie było, tak nie ma. Nie zostawił mi jakiejkolwiek wiadomości.

Jedyne co napotkałam, to zapełniona lodówka. Widocznie wyszedł z samego rana, uprzednio robiąc zakupy. Nie wiedząc czy już jadł, zrobiłam jedynie sobie, po czym zasiadłam w salonie i siedzę to teraz.

Przebywanie tutaj, kiedy nie ma nikogo w domu, może wydawać się naprawdę męczące. Nie ma tu nic, czym mogłabym się zająć. Z jednej strony powinnam pewnie zająć się porządkami na święta, ale szczerze mówiąc, nie mam ochoty nawet na to.

Z powodu mojego niespodziewanego okresu, najchętniej zaszyłabym się cały dzień w łóżku. Po przebudzeniu się, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w krótkie spodenki i obcisłą bluzkę na ramiączka, o której istnieniu zapomniałam.

Włosy spięłam w luźną kitkę, nie mogąc dojść z nimi do ładu, nawet myjąc je i susząc. Przewróciłam oczami na fakt tego, jak bardzo marudną osobą dzisiaj jestem.

Czując silne ukłucie w brzuchu, skierowałam się do łazienki, szukając jakichkolwiek tabletek. Przeszukałam wszystkie szafki wzdłuż i wszerz, nie znajdując niczego na bóle menstruacyjne. Moją uwagę przykuło jednak pudełko, które po otwarciu okazało się pudełkiem wypełnionym po brzeg jakimiś tabletkami, których nazwy nigdy wcześniej nie spotkałam.

Przypomniałam sobie, jak na samym początku przyłapałam Justina, kiedy łykał coś, ale nie byłam pewna, czy to te same. Były duże w kolorze jasnego fioletu. Na co mu tyle leków? Czy on jest na coś chory, a ja o tym nie wiem?

Ilustrowałam wzrokiem opakowanie, chcąc wyczytać od czego są. Zmarszczyłam brwi, kiedy zdałam sobie sprawę, że opakowanie leków, które trzymam w dłoni, są lekami psychotropowymi. Nigdy nie mówił mi o tym, aby miał jakąś depresję czy coś tego rodzaju.

Z ulotki wyczytałam, że Neuroleptyki mają działanie uspakajające. Czyli bierze je po to, aby kontrolować nad swoim gniewem? Inaczej nie jestem w stanie sobie tego tłumaczyć.

Wzdychając, złapałam za kolejne opakowanie. Anksjolityki. Na jaką cholerę temu chłopakowi środki przeciwlękowe? Czego się boi? Nie chcąc dłużej zastanawiać się nad tym, biodrem zamknęłam szafkę i skocznym krokiem ruszyłam w kierunku radia.

Wyłączając telewizor, postanowiłam włączyć muzykę. Natrafiając na jedną z szybszych piosenek, jaką była Katy Perry - This Is How We Do zaczęłam tanecznym krokiem szukać ścierki, aby wytrzeć kurz.

Piosenka doszła do refrenu, a ja śpiewając razem z Katy zaczęłam tańczyć i wycierać szafki kuchenne. Czułam się jak gdybym miała trzynaście lat i bawiła się przy piosence swojego idola.

This is how we do, yeah
Chilling, laid back, straight stuntin'
Yeah, we do it like that
This is how we do, do do do do
This is how we do 

Śpiewałam na całe gardło, tańcząc przy tym niczym dziecko na koncercie. Blat w kuchni zaczął lśnić, a piosenka dobiegała końca. Wraz z jej zakończeniem, usłyszałam gromkie brawa.

Rozszerzyłam swoje oczy, kiedy w progu kuchni dostrzegłam Justina, a obok niego jakiegoś chłopaka. Pierwszy raz widzę go na oczy. Ciemna skóra, śnieżnobiały uśmiech, złoty łańcuch na szyi, a jego dresy praktycznie odsłaniały cały jego tyłek. Puścił mi oczko, a ja zalałam się rumieńcem.

Jak długo przyglądali mi się, kiedy robiłam z siebie totalną idiotkę? Zauważyłam, że Justin uśmiecha się od ucha do ucha, a jego przyjaciel nadal szczerzy się w moim kierunku.

Złączyłam usta w cienką linię, a głowę spuściłam na dół. Czułam się taka zawstydzona. Zamknęłam oczy z nadzieją, że jeśli ja ich nie widzę, to oni nie widzą mnie. Jednak się myliłam.

- Brawo, brawo, brawo - Justin ponownie zaczął klaskać, zbliżając się do mnie. - Nie wiedziałem, że potrafisz tak ładnie poruszać - powiedział, obejmując mnie ramieniem i całując w skroń. Poczułam, jak moje policzki na nowo robią się czerwone.

- Dobra, a ja to co? - odezwał się chłopak z tyłu. Posłałam Justinowi pytające spojrzenie.
Czarnoskóry podszedł do mnie i wyciągnął dłoń. Spojrzałam na Justina, który kiwnął głową. Podałam mu dłoń, a on potrząsnął.
- Jestem Pete, dobry kumpel Justina - ukazał szereg białych zębów. Pachniał dziwnym zapachem i tanim żelem pod prysznic, zmieszanym z jakąś wodą kolońska. Sto procent wolę zapach Justina.
- Alex - uśmiechnęłam się delikatnie.

Zamrugał kilka razy, po czym puścił moją dłoń, a swój wzrok skierował na Justina, który stał oparty o blat i przyglądał nam się.
- Jesteś nową dupą do pieprzenia dla Justina? - spytał, a ja rozszerzyłam oczy i spojrzałam na niego spod rzęs.
- Słucham? - poczułam się urażona, tym jak mnie określił.
- Nic, nie słuchaj go, to idiota - poczułam jak Justin wchodzi pomiędzy naszą dwójkę, odsuwając mnie od niego.

- Dobra, jebać to. Nie po to tu przyjechaliśmy, nie? - czarnoskóry popatrzył na mnie, potem na Justina. Czy ja o czymś nie wiem? - W każdym bądź razie fajna z ciebie dupa - mrugnął do mnie.
- Skończ - warknął Justin, który chyba jak ja zaczynał się denerwować.
- Chyba ci jej nie odbiję, stary - Pete zaśmiał się, unosząc ręce w geście obronnym. - Żadna inna dziewczyna nie umiałaby się z tobą związać, wiedząc, że twój kutas był chyba w każdej dziurce w tym mieście.

Prychnęłam, sama nie wiedząc czemu. Justin robił tutaj za męską dziwkę? Myślałam, że jedyną taką osobą jest Paula, ale widocznie myliłam się. Kątem oka widziałam, jak chłopak zmieszał się i czeka na reakcję z mojej strony. Nie chcąc więcej go oglądać, przeszłam obojętnie, uderzając celowo w jego ramię.
- Alex.. - zaczął, łapiąc za mój nadgarstek.
- Nic się nie stało - posłałam mu fałszywy uśmiech, którego nie kupił. Wyrwałam rękę z jego uścisku i skierowałam się na kanapę.

Po chwili poczułam, jak materac ugina się, kiedy pieprzony tyłek Pete'a siada obok. Przewróciłam oczami, chcąc ignorować jego osobę, jednak zapach chłopaka rozpraszał mnie. Pachniał czymś, co prawdopodobnie kiedyś czułam, ale nie mogę sobie przypomnieć co to jest.

Skierowałam na niego swój wzrok. Uśmiechnął się do mnie figlarnie i przygryzł wargę. Poczułam obrzydzenie i w głębi ducha modliłam się, aby Justin znalazł się obok. Zaczęłam się denerwować, kiedy zdałam sobie sprawę, że chłopak prawdopodobnie bierze prysznic, a ja jestem skazana na towarzystwo jego znajomego.

Patrzyłam ze skupieniem, jak z kieszeni swoich dresów wyciąga coś, co wygląda na...zioło? Rozszerzyłam swoje oczy. To tym mi tak pachniał! Posłałam mu pytające spojrzenie, a on jedynie wzruszył ramionami. Jego druga ręka wyjęła jakiś papierek. Położył obie rzeczy na stole, po czym usiadł i wpatrywał się w nie jakby były dla niego manną z nieba.

Zatarł swoje duże dłonie i po chwili zaczął skręcać jointa. Patrzyłam na niego z grymasem wymalowanym na twarzy. Wsadził go do ust, po czym zaczął szukać zapalniczki, aby go podpalić. Po paru sekundach pokój wypełnił się zapachem narkotyku, a ja dłonią starałam się oddalić od siebie ten ohydny zapach.

Pete zaśmiał się na moją reakcję, raz jeszcze celowo wypuszczając dym w moją stronę.
- Przestań! - warknęłam, kiedy powtórzył czynność jeszcze dwa razy.
- Oj nie mów, że ten debil nigdy nie częstował cię ziółkiem - zaśmiał się, a jego usta zaczęły tworzyć kółka z dymu. Mimo, że zapach był okropny, wychodziło mu to całkiem dobrze.

- Nie, nie częstował - odpowiedział bez wyrazu jakichkolwiek emocji w głosie.
- A nie chcesz spróbować? - uśmiechnął się, zaciągając się raz jeszcze narkotykiem.
- Nie? - odpowiedziałam bardziej pytaniem. - To śmierdzi jak cholera!

Pete znowu się ze mnie zaśmiał. Czemu on właściwie pali u nas w domu? I gdzie jest teraz Justin? Myje się dłużej ode mnie. Modliłam się w myślach, aby się pośpieszył.
- No dalej - Pete zaczął przysuwać się w moją stronę. - Tylko jeden, mały buszek. Od tego jeszcze nikt nie umarł.
- Jestem pewna, że będziesz pierwszy - ucieszyłam się, bo wiedziałam, że tym razem to ja wygrałam. Popatrzył na mnie wzrokiem, który pokazywał jak bardzo jest już na haju.

- Na coś trzeba umrzeć - wzruszył ramionami. - Nie powiem Justinowi.
- No nie powiesz, bo nie chcę tego gówna.
- Sama jesteś jak gówno.
Słucham?

- Justin nie będzie z tego zadowolony - powiedziałam, krzyżując ramiona na piersi. Pete zaśmiał się.
- Jak długo go znasz? - spytał.
- Od jakiegoś czasu.
- Ile trwa te od jakiegoś? - kontynuował wywiad, a ja przewróciłam oczami.
- Parę miesięcy.

Chłopak ponownie się zaśmiał. Nie wiem czy to w jego naturze, czy narkotyk tak działa, ale jego śmiech stawał się irytujący.
- Tak mało o nim wiesz - zaczął. - Zanim cię poznał, palił ze mną codziennie. Nie było dnia, kiedy byśmy się nie spotykali i nie palili razem. A wiesz co robił potem? - spytał, a ja pokręciłam przecząco głową. - Pieprzył po kolei każdą dziewczynę, która stanęła na drodze. Nie znam tu żadnej, która jeszcze by mu nie dała.
- Skończ! - warknęłam na niego, nie chcąc go dłużej słuchać.

- Możesz mnie znienawidzić, ale należy ci się prawda. Wątpię, aby kiedykolwiek ci się do tego przyznał - uśmiechnął się. - Znasz Paulę?
Poczułam ucisk w sercu na myślę o tej suce. Skrzywiłam usta, a Pete wziął to jako moją odpowiedź i zaczął kontynuować.
- Justin jednego dnia pieprzył ją ponad dziesięć razy, tak mocno, że zaczęła płakać - mówił, będąc zadowolony z tego, jak bardzo mnie teraz rani. - Kazała mu przestać, a on nie przestawał. Kto wie, może z tobą będzie tak samo?

Poczułam jak do moich oczu cisną się łzy. Czy Justin był taki faktycznie? A co jeśli on nadal taki jest? On ma racje. Ja nic o nim nie wiem. Znam tylko zarys jego przyszłości, a to co powiedział mi teraz ten chłopak sprawiło, że zaczęłam czuć obrzydzenie do Justina.

Jeśli Pete ma rację i Justin zrobi ze mną to samo, co zrobi z Paulą? Ale czemu ona nadal ma z nim po tym wszystkim kontakt? Tysiące myśli weszło do mojej głowy.
- Daj mi to - powiedziałam, nie myśląc o tym, co chcę zrobić. Pete spoważniał, a po chwili z uśmiechem na ustach wręczył mi końcówkę jointa.
- Wiedziałem, że się zgodzisz - przysunął się bliżej, aby wytłumaczyć mi co mam zrobić. - Wsadź do najpierw do ust, inaczej nie zapalisz.

Posłałam mu spojrzenie "co ty nie powiesz", a on wzruszył ramionami. Umieściłam końcówkę jointa w swojej buzi i zaczęłam czuć dziwny smak. Cóż, nie tak zły jak sam ten zapach. Wyciągnął zapalniczkę i ponownie podpalił jego koniec.
- Zaciągnij się tak, jakbyś paliła papierosa - powiedział, odrywając zapaliczkę od końcówki. - I trzymaj to mocno w płucach.

Zrobiłam jak kazał. Po chwili wypuścił dym, głośno kaszląc. Poklepał mnie delikatnie po plecach, a ja poczułam łzy w oczach, kiedy nadal czułam w sobie te dziadostwo.
- Nie tak źle jak na pierwszy raz - zaśmiał się, zabierając ode mnie jointa i ponownie umieszczając go w swoich ustach.

- Jaki pierwszy raz? - usłyszałam głos Justina, który momentalnie wyrósł obok nas. Poczułam dziwny ucisk w żołądku, nie chciałam, aby wiedział, że paliłam. Mierzył mnie wzorkiem spod swojej bujnej, jeszcze mokrej od kąpieli grzywki. Chyba potrzebuje fryzjera. Uśmiechnęłam się delikatnie, jednak po chwili uśmiech na mojej twarzy zajął grys, kiedy przypomniałam sobie o tym, co mówił Pete.

Justin przeniósł swój wzrok na niego. Po jego wyrazie twarzy widziałam, że zdenerwował się.
- Nie mów kurwa, że spaliłeś wszystko nie czekając na mnie! - warknął, a oczy czarnoskórego były prawie zamknięte. O cholera.
- Spokojnie, starczy jeszcze na dziesięć takich jointów. Trzymaj - powiedział, wręczając mu już prawie końcówkę jointa.

Spojrzał na mnie, a ja wzruszyłam ramionami. Jego wzrok zatrzymał się na moich oczach. Wciągnął głośno powietrze, po czym znowu spojrzał na swojego znajomego.
- Nie mów mi, że dałeś jej zapalić! - praktycznie krzyknął, przez co podskoczyłam.
- Spokojnie - zaczął Pete. - Będzie łatwiejsza dla ciebie w łóżku.
- Zamknij tą mordę - widziałam, jak Justinem zaczęła rządzić złość.
- Oj Justin, chyba i tak wie, że lubisz pieprzyć wszystko, co oddycha.

Justin raz jeszcze spojrzał na mnie. Nie umiałam wyczytać z jego wyrazy twarzy niczego innego, niż złość. Bałam się tego, co zaraz nadejdzie.
- Wynoś się - powiedział spokojnie, chwytając go za bluzkę. - W tej chwili!
- Prawda tak bardzo cię boli, Justin? - Pete zaczął się droczyć, a żyła na szyi chłopaka zaczęła pulsować.
- Powiedziałem, wynoś się - powiedział spokojnym tonem, po czym skierował się z nim w kierunku

Siedziałam na kanapie obserwując jak Justin praktycznie wyrzuca go z domu, po czym z hukiem zamyka drzwi i przekręca zamek. Odwrócił się i kładąc dłonie na biodrach, spojrzał na mnie.
- Co ci powiedział? - zaczął, podchodząc bliżej.
- Nic - odpowiedziałam delikatnie.
- Pytam kurwa co ci powiedział! - warknął tak, że się przestraszyłam.

Wstałam i podeszłam do niego.
- Coś, czego wolałabym nie słyszeć - spojrzałam w jego pełne złości oczy. - Jak mogłeś się tak zachować? Jak? - powiedziałam łamiącym się głosem.
- O co ci chodzi? - posłał mi pytające spojrzenie.

Pokręciłam głową z niedowierzania.
- Nie wiesz?
- Nie.
- To nie ma znaczenia, daj spokój - powiedziałam i udałam się w kierunku kuchni.

Z tego wszystkiego zaschło mi w gardle. Justin przyszedł zaraz za mną, blokując mi dostęp do napoju.
- Nie dasz mi się teraz napić dopóki ci nie powiem? - spytałam, a on chwycił moją twarz w dłonie, patrząc mi dogłębnie w oczy.
- Czemu z nim zapaliłaś? - spytał, a jego głos nie był już nerwowy.
- A czemu nie? Ty mogłeś kiedyś robić to codziennie, a ja nie mogę raz? - warknęłam, a jego oczy rozszerzyły się.
- Nie jesteś mną - zaśmiał się.

- Masz rację - położyłam dłonie na biodra. - Ja nie pieprzę po tym pół miasta.
- A więc to o to chodzi? - spytał. - Alex, nie znałaś mnie wtedy! Jak możesz gniewać się o coś, co robiłem kiedyś?
- Nie jestem zła! - wyrzuciłam ręce w powietrze. - Nie dociera do mnie fakt, że byłeś męską dziwką.
- Męską co? - zmarszczył brwi.
- Nieważne, zapomnij - pokręciłam głową i wyminęłam go.

Nalałam sobie pełną szklankę soku i usiadłam na blacie. Justin stał i przyglądał mi się ze skupieniem. Może on faktycznie ma rację? Może nie ma sensu rozdrapywać starych ran. Nie znałam go wtedy i nie powinnam mieć mu tego za za złe. To minęło.
- Przepraszam - wymamrotał, kiedy stanął naprzeciw mnie, a swoje dłonie rozłożył po bokach moich ud. - No przepraszam, kurwa.
- Nie jestem zła - zachichotałam, unosząc jego głowę do góry, tak, by spojrzeć mu w oczy. - Ty byłeś męską dziwką, a one były dziwkami, bo się na to godziły.
- Alex... - westchnął. - Po co z nim paliłaś?
- Nie paliłam - wzruszyłam ramionami. - Znaczy no.. ten.. złapałam bucha - poczułam jak mój język zaczyna się plątać.

Justin posłał mi spojrzenie typu "co ja mam z tobą zrobić", a ja uśmiechnęłam się.
- Jak doszło do tego, że ty zapaliłaś, a ja nie? - spytał.
- Nie wiem - zachichotałam ponownie.

Nie minęła sekunda, a Justin przycisnął swoje usta do moich. Przygryzł lekko moją wargę, przez co jęknęłam, a on wykorzystał to jako sytuację, aby złączyć swój język z moim. Wplotłam dłonie w jego włosy, przyciągając go bliżej.

Zamknęłam oczy, kiedy dłonie chłopaka zaczęły jeździć po moich nagich udach. Cichy jęk opuścił moje usta, kiedy lekko uszczypnął moją skórę.
- Spokojnie - zaśmiał się, odrywając na chwilę swoje usta od moich. Złapał oddech i po sekundzie jego usta znów były na moich.

Z każdą sekundą, nasz pocałunek zaczął się pogłębiać,  a żadne z nas nie miało ochoty tego kończyć. Raz jeszcze wplotłam dłonie we włosy chłopaka, ciągnąc za ich końce. Mimo, że miałam zamknięte oczy to wiedziałam, że się uśmiecha.

Czując na swoim kolanie wybrzuszenie w jego spodniach, zaczęłam go przysuwać do siebie jeszcze bliżej, choć było to już niemożliwe. Był tak blisko mnie, że między naszą dwójkę nie dałoby rady wepchnąć powietrza.
- Starczy -wymruczał niechętnie, kiedy oderwał swoje usta od moich. - Jeśli teraz nie przestaniemy, będę chciał cię pieprzyć na tym blacie.
- To zrób to - przygryzłam wargę, kiedy jedną nogą oplotłam jego i przyciągnęłam go bliżej. - Nikogo tu nie ma.
- Od kiedy jesteś taka chętna na to? - spytał, unosząc brew. Wzruszyłam ramionami, a on uśmiechnął się.
- Nie wiem - zaczęłam bawić się dekoltem jego czarnej, obcisłej bluzki.
- Bardzo chętnie, ale nie teraz, kiedy masz okres - pocałował kąciki moich ust, po czym odszedł.

Zeszłam z blatu z miną obrażonej dziewczynki.
- To spadaj - powiedziałam żartobliwie, po czym skierowałam się do sypialni.
- Gdzie idziesz? - usłyszałam za sobą głos chłopaka.
- Spać.

***
Kolejny raz obudziłam się rano, kiedy Justina nie było już w domu. Kolejny raz nie zostawił żadnej wiadomości o tym, gdzie wyszedł. Korzystając z okazji, wgramoliłam się pod prysznic, gdzie spędziłam blisko godzinę.

Zeszłam na dół, kiedy automatycznie w tym samym czasie otworzyły się drzwi wejściowe, a w nich stanął Justin z zakupami w rękach.
- Dzień dobry słoneczko - uśmiechnął się, kiedy nogą zamknął drzwi.
- Czemu mnie nigdy nie budzisz rano? - zlekceważyłam jego słowa, kiedy podszedł i pocałował mnie w policzek.
- Nie mam serca cię budzić - zaśmiał się, kładąc torby na blacie. - Śpisz tak słodko. 
Przewróciłam oczami.

- Ale mogłabym pomóc ci w zakupach - zaczęłam.
- Potem pojedziemy razem, teraz kupiłem coś na śniadanie.
- No dooobrze - przeciągnęłam "o", a Justin zachichotał. - A nie boisz się, że ktoś mnie rozpozna? - spytałam, kiedy zaczął rozpakowywać zakupy. Wzruszył ramionami. 
- Nie. - odpowiedział krótko.

Nie chcąc dalej droczyć tego tematu, oplotłam go ramionami od tyłu, a swoje dłonie skierowałam pod jego bluzkę. Poczułam jak napina mięśnie, śmiejąc się.
- Gdzie z tymi rękoma? - spytał, kiedy odwrócił się tak, że teraz stał do mnie przodem. Zarumieniłam się, a on pocałował mnie w czoło.
- Niedługo muszę wyjść, zostaniesz sama.

Zmarszczyłam brwi. Znowu?
- Chcę jechać z tobą, proszę - zrobiłam minę smutnego szczeniaczka z nadzieją, że się zgodzi.
- Jesteś bardzo słodka, ale nie. Mam prywatne sprawy do załatwienia.
- Jakie? - spytałam, będąc ciekawą.
- Za dużo byś chciała wiedzieć - powiedział, zakładając kosmyk włosów za moje ucho. - Sprawy związane z nadchodzącymi świętami.

Westchnęłam.
- Justin... czy ja kiedykolwiek odzyskam swój telefon? Albo jakikolwiek inny telefon?  - spojrzałam na niego spod rzęs.
- Poproś o to świętego mikołaja - zachichotał, a ja przewróciłam oczami.
- Nie jestem dzieckiem, Justin.
- Owszem jesteś - ponownie się uśmiechnął. - A czemu nagle potrzebujesz telefonu?

- Nie wiem... - zaczęłam. - Bym z chęcią z kimś pogadała, gdy cię nie będzie.
- Z kim? - spytał.
- Nie wiem - powtórzyłam się znowu. - Tęsknię za Fredo, chciałabym z nim pogadać jak pojedziesz.
- Ostatnio coś się zbliżyliście do siebie.
- Jest jak przyjaciel, więc to normalne, że za nim tęsknię.
- Widziałaś go przedwczoraj, Alex - powiedział, nalewając sobie soku.
- Cokolwiek. Za ile jedziesz? - spytałam.

- Lecę pod prysznic i mnie nie ma - powiedział, po czym wyszedł z kuchni, dając mi jeszcze uprzednio buziaka. Westchnęłam i poszłam do salonu. Ponownie włączyłam telewizor, nie wiedząc co ze sobą zrobić. 

Justin od piętnastu minut siedział pod prysznicem, a ja ze znudzoną miną zmieniałam kanały. Czy ten dzień może być jeszcze bardziej nudny? Po chwili usłyszałam dźwięk sygnalizujący nową wiadomość do Justina. 

Justin zapomniał wziąć ze sobą telefonu? Odkąd odpisałam Pauli pilnował go jak nie wiem co, nawet w nocy leżał pod jego poduszką. Zdziwiłam się tym faktem. Będąc ciekawska, poszłam pod drzwi łazienki, aby sprawdzić czy chłopak nadal się myje. Ku mojemu szczęściu, woda nadal leciała. 

Ciesząc się z tego powodu, najciszej jak umiałam podeszłam w kierunku komórki, która leżała na blacie kuchennym, gdzie wcześniej stały zakupy. Z walącym jak młot sercem, nacisnęłam na przycisk blokady, który od razu wyświetlił otrzymaną parę minut temu wiadomość.

Od: Paula
Nie mogę się doczekać, już na ciebie czekam.

Kurwa.


Prezent z okazji mikołaaaaajek :D. Gdyby nie te mini święto, rozdział pewnie byłby za tydzień, ale tak ładnie prosiliście, że nie mogłam się powstrzymać, haha. Nie sprawdzałam, żebyście nie musieli więcej czekać, więc mogą być błędy. Jak wam się podoba?

28 komentarzy:

  1. Za bardzo pokochałam to opowiadanie.Jak zwykle świetny rozdał i czekam na więcej.
    Masz talent do pisania.Pozdrawiam cię żono ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. najlepszy prezent mikołajkowy!! jeju, mam nadzieję że Alex w końcu spotka się z Paulą i porządnie jej wygarnie :D jak zawsze, nie mogę się doczekać kolejnego :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Chce wiecej jeju
    Dont_be_sadx

    OdpowiedzUsuń
  4. Bedzie kolejna klotnia jeju boje sie o nia :(

    OdpowiedzUsuń
  5. idealny jak zawsze! omg znowu do tej suki jedzie? eww
    niech spierdala od nich no!
    nie mogę doczekać cię następnego! kiedy będzie mniej więcej?:D
    kocham xoxo
    @wmedlasy

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaaa !! :D genialny rozdział *3* takie mikołajki to ja mogę mieć ! xd <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak przestaniesz pisac to opowiadanie to chyba sie zabije, to jest cudo, gdyby dalo sie tak ze codziennie bylby rozdzial to bym byla najszczesliwsza na swiecie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo się podoba! Czekanie na następny to męczarnia :( Mogłyby te Mikołajki być częściej :D
    Zastanawiam się teraz czy planujesz kiedyś dać w którymś rozdziale fragment z perspektywy rodziny Alex?
    @asielolo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. popieram, to by było ciekawe! zastanawia mnie czy jeszcze jej szukają, co robią by ją odnaleźć..

      Usuń
    2. w takim razie pomyślę o tym :)

      Usuń
  9. Zapraszam na http://fear--fanfiction.blogspot.com/ xoxo

    OdpowiedzUsuń
  10. Co za kretyn znów ja oklamal ;) czekam nn !

    OdpowiedzUsuń
  11. Jebana Paula! Ugh czy tylko ja jej nie lubię? Mam nadzieję, że Alex zrobi coś Justinowi xD

    OdpowiedzUsuń
  12. OMG ten rozdział jest świetny ♡

    OdpowiedzUsuń
  13. fajne:ppppp
    oby byli kiedysc razem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. autorka powiedziała, że nie będzie szcześliewgo zakocnzenia...

      Usuń
    2. Może się mylę, ale jestem prawie pewna, że powiedziała na swoim asku, że raczej nikomu się nie spodoba zakończenie. Co właściwie faktycznie bardziej wskazuje na jakieś nieszczęśliwe zakończenie, ale może być i dobre. Zobaczymy jak to będzie :)

      Usuń
  14. Nftubdfjncdyuh czekam na następny ciekawe co zrobi.. ja bym uciekla

    OdpowiedzUsuń
  15. Ohoho, teraz będzie akcja hahah. NIECH TA PAULINA SIE ODCZEPI OD JUSTINA!
    Czekam na kolejny ;* /Krl

    OdpowiedzUsuń
  16. Najlepszy! ! Chce żeby mikołajki były codziennie w takim razie haha : D
    Czekam na nexta i proszę szybko bo jestem ciekawa jak Justin wytłumaczy Alex te sprawę z Paula ! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. no nie Justin nie może pojechać do Puli był taki słodki i wgl a tu nagle Paula no prosze cię niech on jedzie gdzieś indziej a tej sms to jakieś nieporozumienie i jak mogłaś skończyć w takim momencie !? no nie ważne super rozdział kocham ciebie kocham to ff i czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem zakochana w tym opowiadaniu! :) CZEMU MIKOLAJKI NIE MOGA BYC CZESCIEJ??? Piszesz świetnie !! :) całe 15 rozdziałów pochłonęłam w 2godziny :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Najlepszy kocham i czekam na nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  20. szczerze mowiac z uwagi na nieszczesliwe zakonczenie... trzymam jakos kciuki za Alex I Fredo..:*

    OdpowiedzUsuń
  21. Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  22. wspanialy rozdzial mam nadzieje ze kolejny ukaże sie.dosyć szybko!

    OdpowiedzUsuń

Followers