11.12.2014

{18} "Bądź moim prezentem"


3rd Person Of View

Kroki dziewczyny odbijały się echem w głowie chłopaka. Przez chwilę sam nie był pewien, czy sytuacja sprzed chwili faktycznie miała miejsce. Jakaś część jego omotanego umysłu miała nadzieję, że dzisiejszy dzień w ogóle nie nastał i nadal jest pogrążony we śnie.

Starał się wierzyć, że za chwilę jego koszmar dobiegnie końca, a on sam otworzy swoje powieki i ujrzy dziewczynę, która była obecna w jego życiu przez ostatnie miesiące. Jednak życie nie jest bajką, a ten dzień nie był tylko wytworem jego wyobraźni.

Słysząc jak taksówka odjeżdża z podjazdu, osunął się na ziemię, plecami napierając na drzwi wejściowe. Schował swoją twarz w dłonie, starając się raz jeszcze przeanalizować dzisiejsze wydarzenia.

Ten mroźny, grudniowy poranek zdecydowanie nie należał do jego najlepszych. Pragnął te dwadzieścia cztery godziny spędzić w miłym towarzystwie dziewczyny, dziewczyny, którą właśnie odesłał do domu.

Sam nie wiedział czemu to zrobił. Bał się? Na pewno bał się konsekwencji, które spoczęłyby na jego barkach, gdyby Paula faktycznie zawiadomiła policję. Wiedział, że nie uniknie kary, ale był przekonany, że kiedyś będzie musiał to odpokutować.

Odchylił swoją głowę do tyłu starając się z całych sił nie rozpłakać. Łzy nie były u niego oznaką słabości, były oznaką tego, że też ma uczucia. Większość mężczyzn wstydzi się tego, ale nie on. To nie pierwszy raz, kiedy pozwala wziąć emocjom przewagę nad swoim ciałem.

Głośno wypuszczając powietrze, złączył swoje dłonie modląc się w myślach. Nigdy tego nie robił i kompletnie nie wiedział jak ma się do tego zabrać. W jego życiu brakowało miejsca na takie głupoty jak Bóg.

- Boże, pomóż mi - zaczął, przełykając głośno ślinę. - Ja nawet nie wiem od czego mam zacząć... na pewno nie masz czasu na wysłuchanie tak zepsutego człowieka jakim jest.

Głos chłopaka z sekundy na sekundę zaczynał drżeć. Starał się zrozumieć czy jego zachowanie jest spowodowane jej odejściem czy tym, że w każdej chwili może wtargnąć tu policja.

- Ja po prostu przestaję sobie z tym radzić - kontynuował. - Już dawno zboczyłem z właściwej drogi, ale dopiero teraz... dopiero teraz jestem w stanie zobaczyć ile błędów popełniłem - westchnął, kręcąc przecząco głową.

 - Wiem, że to co zrobiłem w żadnym stopniu nie będzie mi wybaczone, ale chce żebyś wiedział... żebyś wiedział, że przepraszam. Zapomniałem o tobie i o wszystkim, co byłoby dla mnie dobre. Jestem tylko kolejnym zepsutym gówniarzem, który przychodzi do ciebie jedynie w potrzebie. Nawet nie wiesz jak głupio się czuję, mówiąc do kogoś, kto prawdopodobnie mnie nie słucha. To tak, jakbym rozmawiał z duchem i liczył na coś, co nigdy się nie wydarzy.

- Mimo wszystko potrzebuję pomocy. Nie wiem co mam zrobić, mam w głowie pustkę. Czuję jakbym stracił coś ważnego, jakbym stracił kogoś, kto pozwalał mi zrozumieć, kim naprawdę jestem.

Na nowo odchylił swoją głowę do tyłu. Tym razem nie starał się powstrzymać łez. Pozwolił, aby pojedyncze ich krople spływały po jego policzkach, zostawiając tam mokre smugi. Pociągnął nosem i raz jeszcze doszedł do wniosku jak wiele błędów popełnił w swoim życiu.

Podniósł się z pozycji siedzącej i swoje kroki skierował w kierunku schodów. Czuł jak jego nogi są ciężkie, ledwo mógł się przemieszczać. Czuł, jak gdyby każdy jego krok na przód, automatycznie oddał go od dziewczyny.

Przez głowę przelatywały mu wszystkie przyjemne chwile, które miały miejsce tylko i wyłącznie dzięki niej. To ona w pewnym stopniu sprawiła, że chłopak zaczął coraz lepiej radzić sobie z agresją. W pewnym stopniu zabrała ona jego złą stronę, dając mu w zamian coś, czego nigdy nie doznał.

Wszedł do sypialni, którą parę minut temu dzielił jeszcze z blondynką. Ilustrował wzorkiem każdy jej fragment, szukając czegoś, co przypomni mu o jej obecności. Pokój był pusty, dawał radę wyłapać jedynie momentami jej zapach, który wciąż unosił się w powietrzu.

Zdał sobie sprawę jak ważną osobą stała się ona w jego życiu. Z jednej strony żałował tego, co zrobił, a z drugiej strony był dumny, bo w końcu znalazł kogoś, kto był w stanie mu pomóc. Nie była ona psychologiem ani psychiatrą, nawet kogoś takiego nie przypominała.

Jednak jej obecność, jej słowo, jej uśmiech... wszystko wprawiało go w stan euforii. Czuł jak gdyby przy niej stawał się całkiem nowym człowiekiem. Pokazała mu ona świat takim, jakim sam nie byłby w stanie go ujrzeć.

Opadł błogo na łóżko, raz jeszcze zasłaniając swoją twarz dłońmi. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Jedna jego połowa kazała mu wstać i jechać za nią, a druga kazała zapomnieć, by uniknąć konsekwencji.

Jego wewnętrzną walkę przerwała mi wibracja, która wydobywała się z kieszeni jego spodni. Przeklął pod nosem tego, kto właśnie w tej chwili potrzebował z nim kontaktu. Zignorował połączenie, nie kwapiąc się nawet, aby wyciągnąć telefon.

Jęk irytacji opuścił jego usta, kiedy osoba po drugiej stronie nie dawała za wygraną i w dalszym ciągu napastowała jego udo, które drżało pod wpływem wibracji.

Mrucząc coś pod nosem, wyjął szybko telefon odblokowując go i przykładając do ucha.
- Czego kurwa? - warknął, nie patrząc nawet z kim ma przyjemność rozmawiać.
- Coś się stało? - spytała osoba po drugiej stronie. Jej głos był doskonale znany dla chłopaka, jego oddech uspokoił się, a ciało zrelaksowało.

- Nie - wymruczał, pociągając nosem, co dało idealny obraz tego, w jakim stanie teraz jest. - Czego chcesz akurat teraz? - starał się przybrać normalny ton, ale jego głos na nowo zaczynał drżeć.
- No nie wiem... - zaczął Fredo, kiedy wyczuł, że z chłopakiem jest coś nie w porządku. - Myślę, że powinienem wiedzieć czy mam coś ze sobą wziąć na święta.

Justin westchnął głośno, kiedy przypomniał sobie, że za trzy dni nadchodzą święta, a on nie kupił nawet głupiej choinki. Nie zrobił kompletnie nic, oprócz wyboru prezentu dla Alex, który teraz będzie zmuszony oddać lub wyrzucić.

- Justin? - spytał ponownie Fredo, kiedy chłopak przez dłuższą chwilę nie odpowiadał. - Czy aby wszystko dobrze?
- Tak - wymamrotał Justin. - Nie właściwie to kurwa nic nie jest w porządku - wyrzucił po chwili, nie mogąc dłużej tłumić w sobie tego bólu.

Usłyszał głośne westchniecie po drugiej stronie.
- Co się stało? - głos jego przyjaciela był delikatny, co cieszyło go.
- Sam nie wiem... - przeczesał dłonią po swoich włosach. - Żebym kurwa sam to wiedział.

Fredo nie odzywał się przez dłuższą chwilę, co znaczyło, że zbiera odpowiednie słowa.
- Justin, porozmawiaj ze mną - przyjaciel nalegał, lecz szatyn wciąż nie był w stanie wyznać mu prawdy.

Bał się tego, jak zareaguje jego przyjaciel, gdy dowie się o wszystkim. Obawiał się co o nim pomyśli, gdy zda sobie sprawę jak bardzo został okłamany. Jego myśli na nowo zaczęły toczyć zawziętą walkę.
- Jest coś, o czym nie wiesz Fredo - zaczął, przełykając ślinę.
- Kurwa nie denerwuj mnie, tylko wyrzuć to z siebie - głos chłopaka po drugiej stronie wydawał się być niecierpliwy.


- Alex nie jest moją dziewczyną - wyrzucił, czując jak do jego oczu na nowo pchają się łzy. Łzy wstydu, że okłamał wokół tyle osób.
- C-co? - wyjąkał Fredo, na co Justin głośno westchnął. - Jak nie jest twoją dziewczyną?
- To nie jest sprawa na telefon - w głosie szatyna wyczuwalne było zakłopotanie.
- Jadę - rzucił, po czym rozłączył się, nie dając brązowookiemu na odpowiedź.

W chwili jak tej Justin dziękował Bogu za przyjaciela, jakim jest Fredo. Bał się jedynie tego, co będzie, gdy chłopak pozna całą prawdę o nim i o jego związku z Alex. Pociągając raz jeszcze nosem, z drugiej kieszeni wyciągnął jeszcze nieotwartą paczkę papierosów.

Nie przeszkadzała mu minusowa temperatura za oknem i nie martwiąc się jakąkolwiek chorobą, otworzył je na szeroko, będąc w samej bluzce. Wyciągnął swoją ulubioną zapalniczkę i podpalił końcówkę fajka, dając swoim płucom chwilę przyjemności.

Nie znosił tego uzależnienia, ale to był jedyny sposób, aby jego ciało w jakikolwiek sposób się zrelaksowało. Czując ciarki na swoim prawie nagim ciele, spalił papierosa w dosłownie minutę, po czym spluwając wyrzucił peta przez okno.

Skierował się do łazienki, gdzie swoją twarz obmył zimną wodą. Z całych sił starał się zawładnąć nad swoim ciałem, a przegrał walkę, uderzając z całą siłą w lustro. Jego wargi zaczęły drżeć, kiedy oczy dostrzegły smugi krwi skapujące z rozciętej dłoni.

Czując mocne pieczenie, zamknął swoje oczy, wkładając rękę pod strumień letniej wody. Odetchnął z ulgą, kiedy silny ból zaczynał ustępować. Wolną dłonią otworzył szafkę szukając jakiegokolwiek bandaża, który będzie w stanie zatamować nagły przypływ czerwonej cieczy.

Klnąc pod nosem, uderzył w szafkę, kiedy jego oczy nie napotkały tego, czego szukał. Zbiegł szybko po schodach z nadzieją, że znajdzie cokolwiek w kuchni, jednak tutaj też nic nie było. Ten dzień definitywnie należał do najgorszych.

Uważając, aby nie zabrudzić swojej komórki, wyjął telefon i wybrał numer swojego przyjaciela.
- Wyjechałem - usłyszał, zanim zdążył powiedzieć cokolwiek.
- Muszę po nią jechać - powiedział, po czym przycisnął telefon ramieniem do ucha, i z trudem zarzucił na siebie kurtkę.

- Jechać gdzie? - głos Fredo wydawał się zdziwiony. - Gdzie i po kogo chcesz teraz jechać?
- Alex - wyrzucił, zakładając buty.
- Gdzie ona jest? - spytał zaciekawiony, na co chłopak głośno westchnął.

- To nieistotne, dowiesz się wszystkiego jak przyjedziesz - rozłączył się i z hukiem zamknął drzwi. Odpalił swój samochód i zakrwawioną dłonią przekręcił kluczyk w stacyjce. Mamrocząc pod nosem przekleństwa czekał, aż silnik ruszy, a on wyruszy w drogę.

Spojrzał na zegarek, który wskazywał 14.14. Wiedział, że na stacje mam około trzydziestu minut, a najbliższy pociąg do Stratford odjeżdża dopiero o 16. Ucieszył się w duchu, że ma jakąkolwiek nadzieję na odzyskanie dziewczyny.

Wypuścił głośnio powietrze, po czym wyruszył na zaśnieżone ulice miasta. W jego myślach nadal krążyły zdania, którymi będzie starał się sprawić, aby dziewczyna wróciła. Po chwili jego umysł przejęła obawa. Strach, że nie będzie umiał ukryć jej przed Paulą, która pojawi się jutro w jego domu z nadzieją, że Alex nie będzie.

Nie chcąc o tym myśleć, nacisnął na pedał gazu, aby jak najszybciej znaleźć się w miejscu, do którego tak się spieszy. Był tak przejęty tym, co się wydarzy, że zapomniał nawet włączyć radia, które było u niego codziennością.

Nigdy nie zdarzyło mu się prowadzić, nie włączając uprzednio muzyki. Miał po kolei każdy samochód, ignorując klaksony i przekleństwa innych uczestników drogi. Śmiał się w głębi ducha z tego, jak bardzo jego życie jest w tym momencie żałosne.

Przecież istnieje duża szansa, że nie znajdzie jej w tym tłumie na czas. Nie ma nawet pewności, czy dziewczyna będzie chciała z nim rozmawiać. Zniósłby wszystko, byłby w stanie pojechać za nią do Stratford, ale nie pogodziłby się z tym, gdyby nie chciała do niego wrócić.

Ostatnia wersja była najbardziej prawdopodobna biorąc pod uwagę to, jak ją potraktował. Jednak Alex nie wiedziała, że większa połowa słów, która padła w jej kierunku nie była nawet prawdą. Bał się przyznać do tego, że połowa jego zakurzonego serca otworzyła się dla niej i była gotowa ją przyjąć.

Moment, w którym patrzył w jej oczy i kłamał był dla niego na tyle trudny, że lekko mógł oddychać. Był dla niej okropnym "chłopakiem", ale nigdy jej nie okłamał. Bił i robił inne rzeczy, ale jeszcze nigdy nie skłamał.

Z piskiem opon zaparkował na parkingu, który przeznaczony był dla gości stacji. Czując ból pulsujący w dłoni, zamknął szybko samochód i skierował się do głównego wejścia. Na jego nieszczęście dworzec był przepełniony. Wszędzie było pełno ludzi, a głównym powodem tego były nadchodzące święta, które jeszcze nigdy nie wprowadzały go w taki stan.

Ilustrował każdy najmniejszy element terminalu, ale nigdzie nie mógł w stanie dopatrzeć blondynki. Zaczął krążyć po każdym zakamarku stacji zaczynając od lokalnych barów, a kończąc w okolicach damskiej toalety. Nigdzie jej nie było.

Raz jeszcze spojrzał na zegarek. 15.01. Miał dokładnie godzinę na znalezienie jej i namówienia do powrotu. Wiedział, że to nie będzie łatwe, ale nie chciał myśleć o poddaniu się. Zawsze dostawał to, czego chciał i miał nadzieję, że Alex będzie łaskawa na jego przeprosiny.

Klnąc pod nosem niczym szewc, zaczął raz jeszcze biegać po dworcu, przepychając przechodniów, którzy swoją drogą rzucali w niego obelgi. Lekceważył każde ich słowo. Nie przejął się nawet tym, że biegnąc wpadł na kobietę, która opuściła swój bagaż. Rzucił nieszczere przepraszam i dalej kontynuował poszukiwania dziewczyny.

Mijały kolejne minuty, kiedy chłopak przeczesywał stację. Widział witające się rodziny i tulące pary, przez które czuł w sobie jeszcze większy smutek. Smutek, że on nigdy nie będzie tym, który spędzi święta w rodzinnym gronie.

Nie miał nikogo, kto mógłby dzielić z nim ten wyjątkowy czas. Jedyną osobą był Fredo i Alex, która za parę minut odjedzie pociągiem i odzyskanie jej stanie się wtedy wyczynem niemożliwym nawet dla niego.

O jego uszy odbił się dźwięk wydobywający się z głośników stacji. Kobieta w podeszłym wieku poinformowała, że zostało dokładnie trzydzieści minut do pociągu, który odjeżdża bezpośrednio do Stratford. Wyłapując słowa PERON 3A, ruszył przed siebie nie patrząc na kogo lub na co wpada.

Oparł swoje dłonie o kolana, kiedy w końcu znalazł się w wybranym miejscu. Lubił sport, ale to własnie biegi męczyły go najbardziej. Z nierównym oddechem i spoconym czołem, raz jeszcze ilustrował wzorkiem miejsce, które było jego ostatnią nadzieją.

Kiedy jego oddech uspokoił się, a serce zaczęło bić normalnym rytmem, uśmiechnął się do siebie. Nie był to byle jaki uśmiech, był to jeden z największych uśmiechów, który miał kiedykolwiek okazję gościć na jego ustach.

Dostrzegł Alex, która siedziała na jednej z ławek. Jej głowa była w dole, przez co włosy dziewczyny tworzył po bokach kurtynę. Nie był w stanie dostrzec jej wyrazu twarzy, ale był pewien, że w pewnym stopniu czuje ona to samo co on.

Z sercem walącym jak młot, zaczął robić kroki w jej kierunku. Przełknął głośno ślinę, kiedy dzielił ich zaledwie zmierzch. Zacisnął swoje pięści, w efekcie czego poczuł ból, poprzez jego rozciętą dłoń. Wypuścił głośno powietrze, przez co blondynka uniosła swoją głowę.

Jej oczy były puste, bez jakiegokolwiek wyrazu emocji. Justin oblizał swoje suche od stresu usta i uśmiechnął się lekko w jej kierunku, jednak ona nie odwzajemniła tego. Czując coraz większy ból w klatce piersiowej, podszedł jeszcze bliżej, aż w końcu był tak blisko, że był w stanie poczuć jej ból.

- Alex - zaczął, nie wiedząc co ma więcej powiedzieć. Dziewczyna ponownie zlekceważyła jego słowa, przyciągając bliżej walizkę. - Alex, posłuchaj...
- Nie - odezwała się stanowczym tonem, unosząc głowę.

Jej oczy przepełnione były teraz łzami, które zaczęły niekontrolowanie spływać po jej policzkach. Justin na nowo poczuł silne ukłucie w klatce, wiedząc, że nie są to łzy szczęścia. Uśmiechnął się delikatnie i wolną, zdrową dłonią założył kosmyk włosów za jej ucho.

Uniosła ona wyżej głowę, tak, że ich spojrzenia spotkały się. Usta dziewczyny zaczęły drżeć, a dłonie trząść się wraz z kolanami. Chłopak poczuł nagłą potrzebę przytulenia jej drobnego ciała, lecz powstrzymał się w ostatniej chwili. Nie miał zamiaru wystraszyć jej kolejny raz, chciał jedynie, aby przyjęła ona jego przeprosiny i wróciła do domu.

- Po co tu przyjechałeś? - odezwała się po chwili, przez co Justin lekko wzdrygnął się. - Po co tu przyjechałeś, skoro godzinę temu wyrzuciłeś mnie za drzwi?

Jej głos łamał mu serce. Jeszcze nigdy nie słyszał w nim tyle bólu. Przez wszystkie te miesiące, przez wszystkie dni, w których płakała przez niego... jeszcze nigdy jej głos nie był tak załamany jak teraz.

- Chcę porozmawiać - zaczął gładzić kciukiem po policzkach, ścierając z nich łzy. Zamknęła swoje oczy, jak gdyby jego dotyk działał na nią kojąco. Ujął jej dłoń, chcąc mieć świadomość, że dzięki temu nie ucieknie.
- Odpuść, Justin - wyjąkała, spoglądając w jego oczy. - Wiem już wszystko, po prostu wróć do siebie.

Chłopak nie był w stanie wypowiedzieć jakichkolwiek słów. Świadomość, że jego kłamstwa tak ja zraniły, doprowadzała go do szaleństwa. Raz jeszcze ujął ją dłoń, lecz szybko wyrwała ją z uścisku.
- Alex, wysłuchaj mnie - kontynuował, lecz dziewczyna zlekceważyła jego słowa i wstała z ławki.

- Za dwadzieścia minut będzie pociąg. Pociąg, w który kazałeś mi wsiąść i wyjechać, pamiętasz? - przełknęła głośno ślinę. - Czy to nie tego chciałeś?
- Nie! - praktycznie krzyknął, przez co dziewczyna lekko wzdrygnęła. - Wysłuchaj mnie, proszę!

Alex spuściła głowę i ścisnęła usta w cienką linię. Część jej chciała go wysłuchać, a druga pragnęła jedynie tego, aby odszedł i zostawił ją w spokoju.
- Nie chcę z tobą rozmawiać, tak samo jak ty nie chciałeś rozmawiać ze mną.
- Daj mi te pieprzone dziesięć minut, proszę - głos chłopaka był szczery, przez co Alex uroniła kolejne łzy.

- Nie płacz, proszę - podszedł na nowo ścierając z jej policzków słoną wodę. - Wszystko, tylko nie płacz. Możesz na mnie krzyczeć, cokolwiek, tylko nie płacz.

- Nie chcę krzyczeć - wzruszyła ramionami. - Chcę dać ci to, czego chciałeś i wyjechać.
- Nie chcę tego! - ponownie wrzasnął, lecz po chwili zniżył głos. - Czy wysłuchasz to, co mam ci do powiedzenia?

Wyraz twarzy Alex zdradzał, że dziewczyna zastanawiała się. Po minucie skinęła głową, przez co na twarzy chłopaka pojawił się zarys uśmiechu. Na nowo poczuł potrzebę przytulenia jej, jednak tak szybko jak o tym pomyślał, tak szybko odrzucił od siebie tą myśl.

- Możemy gdzieś indziej? Tu jest zbyt dużo ludzi - zaczął, drapiąc się nerwowo po karku.
- Za parę minut mam pociąg - przypomniała mu, na co przewrócił oczami.
- Jeśli będziesz chciała wrócić po tym co ci powiem, to w porządku. Ale wysłuchaj mnie.

Nie czekając na jej odpowiedź, chwycił za jej dłoń i pociągnął bliżej siebie. Ledwo łapiąc walizkę, musiała lekko podbiec, aby znaleźć się z nim w równym miejscu. Przyglądała się jego twarzy, kiedy on nie kwapił się spojrzeć na jej.

Westchnęła, kiedy zdała sobie sprawę, że ręka chłopaka zamazana jest zaschniętą krwią. Zdała sobie sprawę z tego, że jego agresja ponownie wzięła nad nim przewagę, a przecież obiecał się hamować

Po pięciu minutach, chłopak zaprowadził ją w miejsce, które było praktycznie puste. Od czasu do czasu przechodziła tu jakaś przypadkowa osoba, która nawet nie zwracała na nich uwagi. Postawiła swoją walizkę na ziemi na znak, że czeka na to, co mam je do powiedzenia.

- Alex - na nowo zaczął, ale mu przerwała.
- Byle szybko, nie chcę się spóźnić.

- Jeśli będziesz mi ciągle przerywać to kurwa na pewno nie zdążysz - warknął zdenerwowany. - Czy ty naprawdę tego chcesz? Chcesz wrócić?
- Chcę wszystkiego, co nie będzie miało powiązania z tobą - zaczęła, nie martwiąc się tym, że miała nie przerywać. - Nie jestem w stanie nawet na ciebie teraz spojrzeć, więc jak możesz zadać mi tak idiotyczne pytanie?

Chłopak westchnął.
- Aż tak bardzo zabolały cię moje słowa?
- Aż tak? - spytała z niedowierzaniem. - Poczułam się jakbyś uderzył mnie z całej siły w twarz! - wyrzuciła. - Nie zrobiłam nic złego, a ty wracasz i wyżywasz się na mnie, w efekcie wyrzucając z domu!

Jej głos zmieszany był z bólem i złością.
- Przepraszam kurwa, przepraszam!
- Mam gdzieś twoje przepraszam, Justin! - warknęła. - Mówiłam ci, żebyś nie przepraszał, skoro nie żałujesz tego, co zrobiłeś.
- Żałuję! - odburknął sfrustrowany. - Czy gdybym tego nie żałował, stałbym teraz jak ten idiota i chciał, abyś wróciła?

- Nie potrzebuję twojej pieprzonej litości. Chcę żebyś zniknął mi z oczu, tylko tyle.
- Masz zamiar mnie teraz zostawić? Po tym wszystkim? - spytał, przełykając głośno ślinę.
- Po tym wszystkim? Masz na myśli to, jak powiedziałeś, że jestem jedną z wielu dziewczyn, którą chciałeś pieprzyć? To jest dla ciebie wszystkim? Czy może to jak mnie biłeś i wykorzystywałeś, a ja ze łzami w oczach prosiłam, abyś przestał? Bo jeśli to jest dla ciebie to wszystko, to rozmowa dobiegła końca - pociągnęła nosem chwytając walizkę i oddalając się.

- Alex, nie skończyłem z tobą! - warknął, łapiąc za jej nadgarstek, przez co wróciła się do poprzedniego miejsca. Zluzował swój ucisk, kiedy mina dziewczyna zdradziła, że poczuła ból.
- Ja naprawdę tak nie myślę - zaczął. - To co powiedziałem... to nie była prawda.
- To po jaką cholerę to mówiłeś?! Skoro to jakiś głupi żart to przepraszam, ale nie bawi mnie on.
- To nie jest żart! Po prostu mnie wysłuchaj, dobrze?

- Powiedziałem tak... bo musiałem - wypuścił głośno powietrze. - Zrobiłem to pod wpływem impulsu. Żadne słowo, które wypowiedziałem nie było prawdą, słyszysz? Żadne! Jedynie zgodzę się z tym, że jestem kutasem, który nie jest odpowiedni dla ciebie. Jak mogłaś uwierzyć w to, że mam cię za kogoś, za kogo mam Paulę? Spójrz na siebie. W najmniejszym procencie jej nie przypominasz. Skończyłem z tym. Skończyłem ze swoim dawnym życiem. Skończyłem z tym dla ciebie.

Alex rozchyliła lekko swoje wargi, jak gdyby słowa chłopaka szokowały ją. Chciała się odezwać, lecz chłopak przyłożył palec do jej ust na znak, że nie skończył.
- Jedyną rzeczą, której teraz pragnę jest twój powrót do domu - oblizał usta, które stały się suche od stresu. - To jest jedyna rzecz, której chce. Chcę spędzić święta z twoim i Fredo towarzystwie, Alex. Nie chcę niczego innego jak ciebie w moim domu. Bądź moim prezentem.

Dziewczyna poczuła, jak jej oczy na nowo zachodzą łzami. Słowa chłopaka wydawały się być najbardziej szczerymi, jakie kiedykolwiek wyszły z jego ust. Przygryzła swoją wargę nie wiedząc jak powinna się teraz zachować.

Pragnęła z całego serca wrócić do domu, do domu gdzie jej rodzina wyczekuje jej od miesięcy. Druga jej połowa chciała być z Justinem, z chłopakiem, który zranił ją przez te miesiące bardziej, niż była zraniona przez całe swoje życie.

- Powiedz coś - odezwał się Justin, kiedy pomiędzy nimi wyrosła niezręczna cisza. - Powiedz coś, bo oszaleję. Doprowadzasz nie do szaleństwa, Alex.
- J-ja - zaczęła starać się spleść normalne zdanie.
- Ty co? Alex powiedz cokolwiek.
- Sama nie wiem co mam ci powiedzieć - wzruszyła ramionami. - Z jednej strony chcę wrócić do domu, a z drugiej chciałabym zostać z tobą. Jednak boję się tego wszystkiego, co może się wydarzy.

Justin spojrzał na nią pytającym spojrzeniem.
- Cśśś - przyłożył palec do jej ust. - A jeśli powiem, że cię... - zaczął, ale głos obecnego mężczyzny przerwa ich dialog.

Serce chłopaka zaczęło bić tak szybko, jak gdyby miało zamiar wylecieć z piersi. Przełknął głośno ślinę, kiedy osobnik przedstawił siebie jako oficjalnego oficera. Alex spojrzała w oczy chłopaka, poczuła to samo, co poczuł Justin.

- Nie chcę przeszkadzać w ten piękny dzień, ale chciałbym zadać małe pytanko - zaczął, dotykając wąsa nad swoimi ustami.
- Byle szybko, z dziewczyną musimy poważnie porozmawiać - odezwał się Justin, chcąc udać nie wzruszonego jego obecnością. - Więc?

Oficer westchnął głośno, po czym skierował swoje spojrzenie na stojącej w dezorientacji Alex.
- Kojarzy pani Alex Russo? - Justin prawie zemdlał na nazwisko dziewczyny, które wyleciało z ust policjanta.
- Przepraszam, ale nie rozumiem? - Alex uśmiechnęła się sztucznie, choć jej serce zaczęło bić tak szybko, jak Justina.
- Parę miesięcy temu w Stratford zaginęła siedemnastoletnia dziewczyna - nagle w jego dłoniach znalazł się magazyn, który zwiastował dzisiaj same kłopoty. - Ty wyglądasz prawie identycznie jak ona - spojrzał na gazetę, na której okładce było zdjęcie dziewczyny. - Nie zaraz... - powiedział po chwili. - Ty wyglądasz identycznie!

Alex poczuła jak jej kolana zaczynają trząść się jak gdyby były z waty.
- N-nie - wyjąkała. - Musiał mnie pan z kimś pomylić - jej głos zdradzał, że kłamie.
- Oby na pewno? - uniósł brew. - Dostaliśmy anonimowy telefon zawiadamiający, że zaginiona jest tutaj.
- Zaginiona ma brązowe włosy, ja jestem blondynką - wzruszyła ramionami, posyłając mu fałszywy uśmiech.
- To nie zmienia faktu, że mogła pani przemalować swoje włosy - policjant nie dawał za wygraną, przez co Justin zaczął denerwować się jeszcze bardziej.

- Nie znam dziewczyny ze zdjęcia - powiedziała po chwili. - Jesteśmy podobne, ale jej nie znam.
- Jak ma panienka na imię? - spytał, wyjmując notes i długopis. - Imię, nazwisko, data urodzenia, imiona rodziców i miejsce zamieszkania.
- Czy to konieczne? - wtrącił się chłopak, na co oficer posłał mu złowrogie spojrzenie.
- A więc? - spytał na nowo, przenosząc swój wzrok na zestresowaną Alex.

- Kiedy cię uszczypnę, biegniesz ile masz sił w nogach - Justin szepnął do jej ucha, kiedy policjant schylił się, aby unieść skuwkę od długopisu. Alex kiwnęła nieśmiało głową i czekała na ruch ze strony chłopaka.

Justin przejął jej walizkę, chowając rączkę i łapiąc za uchwyt, po czym delikatnie uszczypnął jej dłoń. Nie czekając na nic, ruszyła przed siebie tak szybko, jak gdyby na końcu mety czekał na nią jej książę na białym koniu.

Oficer zaczął krzyczeć do każdego, aby ich zatrzymano, kiedy w między czasie wyjął krótkofalówkę i powiadomił resztę policji o sytuacji, która miała przed chwilą miejsce.

Justin ujął w biegu dłoń dziewczyny i szybko skierował się w kierunku, gdzie uprzednio zapakował. Ludzie posyłali im pytające spojrzenia, kiedy przepychali się między nimi, nie kwapiąc się powiedzieć głupiego przepraszam.

Alex odwracała się co chwilę, aby dostrzec gdzieś oficera, który na ich szczęście był lekko w tyle. To jednak nie dawało im pewności, że są bezpieczni. Ścisnęła mocniej dłoń chłopaka, kiedy zaczynało brakować jej tchu.

- Jeszcze kawałek - wymamrotał na bezdechu, kiedy wbiegli na parking. Szukając wzrokiem swojego samochodu, szarpnął za dłoń dziewczyny, aby za nim ruszyła.

Otworzył kluczykiem auto, po czym na tyle siedzenie rzucił walizkę dziewczyny. Nie mając czasu na otworzenie jej drzwi, szybko zasiadł na miejscu kierowcy, po czym włożył kluczyk do stacyjki i odpalił samochód. Adrenalina w jego żyłach krążyła dopóki nie opuścili terminalu i nie znaleźli się na wolnej autostradzie.

Oddechy dwójki w dalszym ciągu był nierówne. Alex spojrzała na chłopaka, który posłał jej tylko uśmiech pełen satysfakcji. Nie mając siły na odpowiedź, zapięła pas, po czym swój wzrok skierowała na trasę przed nimi.
- Nie martw się - wymamrotał, kiedy jego dłoń odnalazła dłoń dziewczyny. - Wszystko będzie dobrze - kciukiem zaczął pasować jej zewnętrzną część. Dziewczyna znalazła siły, aby posłać mu obojętny uśmiech.

- Nie wiem czy cię to ucieszy, ale Fredo już do nas jedzie - twarz dziewczyny od razu rozpromieniła się, kiedy tylko usłyszała jego imię. - Będę musiał wyznać mu całą prawdę.
- Prawdę o? - spytała.
- O tym tym jak się poznaliśmy.


Nie sprawdzałam rozdziału, zrobię to jutro i przepraszam za jakiekolwiek błędy, ale pisałam to na bardzo szybko. Dziękuję za ponad 30K wejść na bloga i tyle komentarzy pod ostatnim rozdziałem ♥

Wiem, że większość myślała, że Alex wróci do domu, ale to nie byłoby zgodne z prologiem... jednak nie martwcie się, bo niedługo pojawi się wątek rodzinny.

Jak wrażenia po rozdziale? :)

41 komentarzy:

  1. Jesteś niesamowita, KOCHAM CIĘ za to opowiadanie ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! Jest Zajebisty! A miałam nadzieję że ten oficer będzie głupszy... Rozdział rewelacyjny! Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju chce już następny ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju, cudowny, to opowiadanie to życie ♥
    Jestem cholernie ciekawa jak Fredo to wszystko przyjmie..

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham Cię poprostu no..
    Cała drżałam tak się bałam.. genialne. Mówiłam, że Alex wróci do Jusa. ❤
    Jesteś niesamowita ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawie. Wiedziałam że nie wróci XD tak nie kończą się romanse XD gahaha

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak się poryczałam na tym rozdziale.. Cudowny, ale ja nadal nie mogę uwierzyć jak to wszystko może jeszcze zamienić się w koszmar, wiesz? Oni są cudowni.. Nie chce smutnego zakończenia, prosze..

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam to opowiadanie, ale strasznie mi szkoda Alex, ze nic z tym wszystkim nie robi.. dalej jest naiwna i wciaz z nim jest! :/ w duchu mam nadzieje ze policja go zlapie a Alex bedzie z kims lepszym i wartosciowym.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tylko co będzie jak już tam wróci? Nie spodziewałam się, że będzie na niego aż tak zła choć nie ma się co jej dziwić :)

    OdpowiedzUsuń
  10. kocham, kocham, kocham!
    mam nadzieję, że teraz czekają ich jakieś szczęśliwe chwile.
    kurde, miał jej powiedzieć, że ją kocha, a ten policjant wszystko popsuł..:(
    no trudno. oby nie było kamer na tym parkingu, czy coś, bo jeszcze ich znajdą.
    kocham /vienna

    OdpowiedzUsuń
  11. najbardziej to martwi mnie jak on ja ukryje przed Paula ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gdy to czytałam ciągle drżałam.
    pewnie jak opowiadanie się skończy znowu będę miała złamane serce...
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  13. Płakałam,drżałam i ciągle przygryzałam wargę.Nie wiem jak ty to robisz ale to jest boskie!!!Ciągle nie mogę się uspokoić.

    OdpowiedzUsuń
  14. Hahauagavyqcqgqh świetny :* czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Super rozdział :-D
    Hah czytałam to na polskim :-P

    OdpowiedzUsuń
  16. JEZU DZIEWCZYNO KOCHAM CIĘ! Jesteś cudowna, dodajesz tak często rozdziały, że ledwo przeczytam jeden, a tutaj już kolejny <3
    Tak się cieszę, że Alex mu wybaczyła, nie wiem co bym zrobiła, gdyby on nie zdążył tam przybyć, albo gdyby jej nigdzie nie znalazł, a ona by odjechała. Czytając ten początek miałam łzy w oczach...
    Oby Fredro był wyrozumiały i żeby nie zadzwonił na policję, albo żeby nie zrobiła tego Paula, bo to pewnie ona ich zawiadomiła o pobycie Alex na peronie....
    Mam nadzieję, że policja ich nie znajdzie, że będą żyć długo i szczęśliwie, przecież Justin miał jej powiedzieć, że ją kocha, uhhh...
    Czekam na kolejny, naprawę jesteś cudowna:* /Krl

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, bo... hmm... prawdę mówiąc nie wiedziałam jak. Ogólnie bardzo mi się podoba, wszystko pięknie i w ogóle, ale mam wrażenie, że Alex zachowuje się jakby miała syndrom sztokholmski albo coś w tym stylu. Znaczy, kto normalny woli zostać ze swoim porywaczem zamiast wrócić do domu?! Nie rozumiem tego. ;P

    OdpowiedzUsuń
  18. OMG PIĘKNY !! CZEKAM NA NASTĘPNY ! I MAM NADZIEJE ŻE ALEX I JUSTIN BĘDĄ RAZEM

    OdpowiedzUsuń
  19. boze placze bardzo przez ten rozdzial kocham cie mocno rownie mocno jak twoje opowiadanie, czekam z niecierpliwoscia na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  20. Cudowny rozdział. Ciekawe jak Fredo zareaguje. Co z tym policjantem. Uuu, nie wytrzymam do następnego rozdziału x

    OdpowiedzUsuń
  21. Cholera potrzebuje następnego rozdziału
    To słodkie bo chce mu pomóc i go chyba kocha,ale powinna się zobaczyć z todziną i wygarnąć temu 'ojcowi'
    /DBSX

    OdpowiedzUsuń
  22. jak zawsze idealnie;]]]

    OdpowiedzUsuń
  23. Emocjonalnie bardzo...i muzyka do tego zajebista....Aaa potem taka akcja, weeeź! Już się bałam, że bez kitu ją zatrzymają i jego...ale uciekli, jej...i udało im się uciec...Uwielbiam tego bloga, jesteś super dobra w tym, co robisz! <3

    OdpowiedzUsuń
  24. wspaniały rozdział! i te emocje na koniec, nie potrafię opisać tego co czułam, mam nadzieję że policje nie wtargnie im szybko w życie...
    Powiem wprost kocham Cię za tego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  25. i-d-e-a-l-n-y naprawde! bardzo mi sie podobał poryczałam sie jak Justin ją przepraszał po prostu nie mgoe to ff ma wielki wpływ na mnie xd ciekawi mnie to jak Justin wyzna prawde Fredo kocham i czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  26. Boże świetne czekam na następny *-*

    OdpowiedzUsuń
  27. Kiedy następny juz nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Berry dodaje rozdzialy co piątek:)

      Usuń
  28. O koch twoje opowiadanie już nieg się doczekać następnego kiedy bd ? :*

    OdpowiedzUsuń
  29. Super! Kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  30. Aww justin taki słodki

    OdpowiedzUsuń
  31. Niech się całują hahaha

    OdpowiedzUsuń
  32. cudowne ����

    OdpowiedzUsuń
  33. Proszę dodaj jutro nowy rozdział bo jadę do Berlina i chcę mieć co przeczytać przed snem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież powiedziała, że rozdziały będą się pojawiały w piątki :))

      Usuń
  34. IDEALNE OMG uwielbiam te opowiadanie jest cudowne i główna bohaterka cholera jasna>>>>
    @PALVMCCANN

    OdpowiedzUsuń

Followers