19.12.2014

{19} "Nie możesz teraz odejść"

Justin's POV

- Co mu powiesz? - spytała Alex po dłuższej ciszy, która swoją drogą doprowadzała mnie do szaleństwa.

Minęło parę godzin odkąd wróciliśmy cali i zdrowi do domu i to był drugi raz, kiedy się do mnie odezwała. Jej pierwsze słowo brzmiało "zapomnij", kiedy przekroczyła próg drzwi i skierowała się do sypialni.

Zostawiła mnie głęboko w tyle, że nie dałem rady zdążyć na czas, kiedy zamknęła się w pokoju nie chcąc ze mną rozmawiać. Byłem szczerze przekonany, że jej powrót do domu oznaczał wybaczenie, ale jednak myliłem się.

Całą drogę w samochodzie przemilczała, skinęła jedynie głową, kiedy powiedziałem, że mam zamiar wyznać Fredo prawdę. Prawdę mówiąc, nie byłem na to gotowy, ale koniecznie potrzebowałem jego pomocy.

Uniosłem swoje powieki znad telefonu, w którym grałem w jakąś bezsensowną grę. Alex spoczęła no fotelu obok ubrana w dresy i luźną bluzkę, która idealnie eksponowała jej piersi. Naprawdę musiałem się hamować, aby nie rzucić się na nią i wycałować każdej części jej ciała.

Wzruszyłem lekko ramionami, a ona wyciągnęła swoje nogi na stół obok mnie i włączyła telewizję. Przyglądałem się jej przez chwilę, aż jej obojętność w stosunku do mnie stawała się nie do zniesienia.
- Mogłabyś przestać? - spytałem zdenerwowany, kiedy mój wzrok na jej ciele nie robił na niej wrażenia.

Oblizała swoje usta w dalszym ciągu ignorując moje uwagi. Złapała za pilot, aby podgłośnić obecnie emitowany program. Westchnąłem głośno, kiedy wydęła swoje wargi zna znak, że nie ma zamiaru się do mnie odzywać.

Dochodziła godzina dwudziesta, więc lada chwila w drzwiach mógł zjawić się mój przyjaciel. Przełknąłem głośno ślinę wiedząc, że najgorsze dopiero nadchodzi.

Jeszcze nigdy nie okłamałem mojego przyjaciela i szczerze mówiąc nie przejmowałbym się tym, gdyby nie waga mojego kłamstwa. Mogłem okłamać go z tym, że Alex nie jest moją dziewczyną, ale na fakt, że jest porwana nie wiem jak zareaguje.

- Odezwij się, kurwa - warknąłem, kiedy mijały kolejne minuty ciszy. Jej obojętność była na tyle irytująca, że wolałbym kłócić się z nią niż znosić jej zimny stosunek do mojej osoby. Alex wzruszyła ramionami.
- A co chcesz ode mnie usłyszeć? - powiedziała obojętnym głosem z grymasem na ustach, przez co przewróciłem jedynie oczami.

- Cokolwiek, głupie słowo - zacząłem, ale urwała mi w połowie zdania.
- Nie mam ci nic do powiedzenia - posłała mi złowrogie spojrzenie. - Wróciłam tu tylko po to, abyś nie miał pieprzonych problemów z policją, które swoje drogą należą ci się za ten cały bałagan, który zrobiłeś w moim życiu. Nie wybaczyłam ci tego co powiedziałeś, a jutro mam zamiar zabrać się na tą cholerną stację, po czym wyjechać stąd i zostawić cię samego.

Jej słowa jeszcze bardziej popsuły mój humor. Ten dzień definitywnie nie należy do najlepszych dni, które miałem okazję przeżyć. Raz jeszcze posłała mi spojrzenie, które oznaczało, że nie ma zamiaru kontynuować.

- Przepraszam - wymamrotałem lekko, w efekcie czego przystawiła dłoń w kierunku mojej twarzy.
- Skończ - powiedziała. - Nie chcę słuchać twoich fałszywych przeprosin, Justin.

- One nie są kurwa fałszywe! - zerwałem się z kanapy, czując coraz większe zdenerwowanie. - Co mam zrobić, abyś mi uwierzyła? Mówiłem ci przecież, że wcale nie myślę o tobie w ten sposób.
- Bez powodu te słowa nie opuściły twoich ust - zaczęła, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Musiał być jakikolwiek powód, który doprowadził cię do takiego stanu - głową wskazała na moją skaleczoną dłoń. - Obiecałeś się hamować.

- Nie myślałem trzeźwo, przepraszam - raz jeszcze powtórzyłem swoje przeprosiny.
- Nigdy nie myślisz trzeźwo, a jeśli już skończyłeś... - zaczęła, ale przerwał jej dzwonek do drzwi.

Zamarłem przez chwilę kiedy zdałem sobie sprawę z tego, co zaraz nadejdzie. Przełykając głośno ślinę, poderwałem się z kanapy i wolnym krokiem ruszyłem w kierunku dochodzącego dźwięku.

Szybkim ruchem złapałem za klamkę, po czym moim oczom ukazał się Fredo. Ubrany w spodnie khaki i swoją starą, ulubioną kurtkę zimową, którą kupił lata temu. Nigdy nie wiedziałem czemu jej nie zmienia, ale nie wnikałem w to.

Uśmiechnął się delikatnie, kiedy ręką zachęciłem, aby wszedł do środka. Jego wzrok od razu spoczął na siedzącej nieopodal Alex, której twarz rozpromieniła się na widok chłopaka.

Nie mówiąc wiele, rozebrał się, po czym przeszedł bezpośrednio do salonu i zasiadł na fotelu, który znajdował się na przeciwko kanapy. Doskonale wiedziałem, że nie uniknę tej rozmowy, więc wzdychając głęboko, dołączyłem do nich.

Czując na sobie przenikliwe spojrzenie chłopaka, odruchowo zerknąłem na Alex. Jej wyraz twarzy był nieobecny, tak jak gdyby bała się tej dyskusji tak samo jak ja. Jej palce nerwowo zaczęły ciągnąć za rąbek swojej koszulki, którą miała na sobie. Nie pierwszy raz, kiedy widzę ją jak tak robi będąc zdenerwowaną.

Podniosła swoją głowę i obdarzyła mnie delikatnym uśmiechem po raz pierwszy tego dnia. Fredo spoglądał raz na nią, raz na mnie, jak gdyby nie mógł doczekać się tego, aż mu wszystko wyjaśnię. Czułem jak moje dłonie zaczynają się pocić, a serce bić szybciej. Czas na szczerą rozmowę z moim przyjacielem.

- Dowiem się kurwa o co chodzi? - warknął poirytowany Fredo, zaskakując mnie tym. Rzadko kiedy miałem okazję widzieć go zdenerwowanego. Przełknąłem głośno ślinę.
- Spokojnie - zaśmiałem się nerwowo, po czym raz jeszcze spojrzałem na Alex. Jej głowa w dalszym ciągu była spuszczona, kiedy ślepo patrzyła w podłogę.

- Spokojnie? - spytał z irytacją. - Mówisz mi przez telefon, że Alex nie jest twoją dziewczyną, a potem, że musisz po nią jechać. O co tu kurwa chodzi? Nie jechałem ponad sześć godzin po to, abyś mnie uspokajał.

Otworzyłem delikatnie swoje usta, aby coś powiedzieć, ale po chwili je zamknąłem. Nie byłem przygotowany na tą rozmowę, nie wiem co mam mu powiedzieć. Boję się jego reakcji tak, jak jeszcze nigdy niczego się nie bałem.

- No słucham? - powtórzył pytanie, zakładając nogę na nogę. -Nie mamy na to całego wieczora. Co mam rozumieć przez to, że Alex nie jest twoją dziewczyną?
- To, że nigdy nią nie była - zacząłem. - Alex i ja nigdy nie byliśmy razem.

Fredo rozszerzył swoje oczy do granic możliwości, a wyraz jego twarzy ukazywał jak moja odpowiedź bardzo go zdziwiła. Jego cisza była oznaką, abym kontynuował.
- Nie miałem wyboru, musiałem cię okłamać - wzruszyłem ramionami i posłałem mu przepraszające spojrzenie.
- Okłamać? O czym ty mówisz? - zmarszczył brwi i pokręcił głową z dezorientacją.
- Bo widzisz... - wziąłem głęboki oddech. - Alex jest córką Jeremy'ego.


Mógłbym przysiąść, że gdyby szczęka opadała, ta Fredo leżałaby teraz na ziemi. Jego oczy prawie wyszły z orbit, kiedy ilustrował raz mnie, raz Alex. Wielokrotnie starał się coś powiedzieć, jednak nie był w stanie. Oblizałem swoje suche ze stresu czując jak poczucie winy we mnie zaczyna wzrastać.

- C-co? - wyjąkał po kilkuminutowej przerwie, która wydawała się trwać godziny. - K-kogo jest córką? Justin kurwa czego ty się naćpałeś?
Raz jeszcze wzruszyłem ramionami i spojrzałem na Alex, która w dalszym ciągu bawiła się rąbkiem swojej bluzki.
- Jeremy'ego, mojego taty - odpowiedziałem nieco pewniej siebie.

Fredo wybuchnął śmiechem, jednak po chwili grymas zajął jego miejsce.
- Jeśli skończyłeś swoje żarty, to powiedz mi prawdę - nalegał, nie wierząc w moje słowa.
- To jest prawda! - warknąłem poirytowany. - Alex jest przybraną córką mojego ojca i nie jest moją dziewczyną!

- W takim razie przepraszam kurwa bardzo kim jest? Twoją współlokatorką? - wstał z fotela podchodząc bliżej mnie. - No dalej, oświeć mnie przyjacielu.
- Nie jest żadną współlokatorką! - również wstałem ze swojego miejsca. - Jest nikim...

- Nikim? - skierowałem swój wzrok na Alex, która po raz pierwszy odezwała się odkąd Fredo zjawił się w moim domu. - Jestem dla ciebie nikim?
- Nie to nie tak... - zacząłem, ale urwano mi w połowie zdania.

- Wytłumacz mi kurwa o co chodzi, bo mam dość tych pierdolonych zagadek! - głos mojego przyjaciela odbił się echem w mojej głowie, kiedy straciłem lekko kontakt z rzeczywistością.
- Spokojnie - wskazałem ręką na fotel, aby usiadł, ale zlekceważył moje słowa.

- No dalej Justin, wytłumacz mu - Alex wstała ze swojego miejsca i skrzyżowała swoje ramiona. - Powiedz mu. Powiedz mu jak się poznaliśmy.
- No, czekam - ponaglił mnie przyjaciel, kiedy nerwowo oblizałem swoje suche od stresu wargi.

- Alex nie jest moją dziewczyną...
- To już kurwa wiem! - przerwał mi raz jeszcze, na co przewróciłem oczami.
- Porwałem ją - powiedziałem lekko, jak gdyby nie było to niczym złym.

Oczy mojego przyjaciela rozszerzyły się, a cichy jęk zdziwienia opuścił jego usta. Zamrugał kilka razy, jak gdyby nie był świadomy tego, co przed chwilą usłyszał. Biorąc jego milczenie za znak, że mam kontynuować, zacząłem dalej mówić.

- Porwałem ją i przetrzymałem w swoim domu przez parę miesięcy. Potem zjawiła się policja i musiałem uciekać. Nie miałem co zrobić, dlatego musieliśmy zatrzymać się u ciebie. Przepraszam, że musiałem cię okłamać - wzruszyłem ramionami.

Fredo ponownie zamrugał kilkukrotnie swoimi powiekami, po czym usiadł na fotelu. Przejechał dłonią po swojej twarzy, a usta w dalszym ciągu miał otwarte. Złączyłem usta w cienką linię nie wiedząc zbytnio jak mam się teraz zachować.

Spojrzałem na Alex, która również patrzyła na niego wyczekującym wzorkiem.
- To są chyba jakieś żarty - zaśmiał się nerwowo, po czym potrząsnął swoją głową. - Powiedz mi kurwa, że to są jakieś pierdolone żarty!
- Przykro mi - rzuciłem nieśmiało w jego stronę, na co chłopak parsknął śmiechem.

- Przykro ci? - spojrzał dogłębnie w moje oczy. - Wiedziałem, że jesteś popierdolony, ale aż tak?! - wyrzucił swoje ręce w powietrze. - Co siedzi w tej twojej pustej głowie, ty idioto?

- A ty? - tym razem spojrzał na Alex. - Ty tak po prostu bez problemu byłaś w stanie udawać dziewczynę kogoś, kto cię uprowadził? Pozwalałaś mu się dotykać?
- T-to nie tak... - wyjąkała cicho w odpowiedzi.

- Nie? To mnie kurwa oświeć teraz ty - warknął, przez co Alex lekko wzdrygnęła się.
- Zaufałem ci - pokręcił głową. - Polubiłem cię jak swoją młodszą siostrę, a ty mnie kurwa okłamałaś. Okłamałaś mnie jak mój przyjaciel. Razem mnie okłamaliście!

- Ona nie jest niczemu winna - wtrąciłem się, kiedy w oczach dziewczyny zauważalne było przerażenie. - Nie wyżywaj się na niej.
- Teraz jej bronisz, huh? Skoro tak bardzo się o nią martwisz, to po chuja ją porywałeś?! Wytłumaczysz mi swój spierdolony plan? - uniósł wyczekująco brew.

- Chciałem zrobić na złość swojemu ojcu. Chciałem żeby poczuł się jak ja. Żeby wiedział jak to jest stracić kogoś, na kim ci zależy. Chciałem, żeby poczuł mój pierdolony ból, który towarzyszył mi przez parę lat - wyrzuciłem, akcentując dokładnie każde słowo.
- Twoja historia prawie doprowadziła mnie do łez - aktorsko wytarł łzę spod swojego oka, po czym położył dłoń na swojej klatce piersiowej.

- Zamknij się, kurwa! - warknął, czując jak krew w moich żyłach zaczyna się gotować.
- Bo co? Mnie też tu zamkniesz na parę miesięcy? - zaśmiał mi się w twarz, na co uformowałem swoje dłonie w pięści.
- Powiedziałem żebyś się zamknął! - nie panując nad swoim ciałem, wymierzyłem mu cios prosto w szczękę.

Upadł na ziemie z dezorientacji, po czym złapał się za bolące miejsce. Jego wzrok zmienił się na pełny gniewu, kiedy poderwał się i ruszył w moim kierunku.
- Przestańcie! Jesteście przyjaciółmi! - wtrąciła się Alex, stając pomiędzy mną, a Fredo.

Chłopak parsknął śmiechem.
- Trzymasz stronę kutasa, który cię przetrzymuje? Aż tak głupia jesteś?
- Nie odzywaj się tak do niej! - powiedziałem, po czym odepchnąłem delikatnie dziewczynę, tak, że teraz jestem na przeciwko chłopaka.

- Wiesz co? - powiedział. - Pieprzyć to! Pieprzyć ciebie i pieprzyć ją! Jesteście siebie kurwa warci, nic tu po mnie - wyrzucił, po czym złapał za swoją kurtkę i skierował się w stronę drzwi.
- Fredo, zaczekaj! - Alex rzuciła się w pogoń za nim, lecz zlekceważył on jej osobę i wyszedł, trzaskając drzwiami.

- Widzisz co narobiłeś?! - spytała, kiedy jej oczy zaszły łzami. - Straciłeś teraz jedyną osobę, której mogłeś zaufać.
- Sam wybrał tą drogę, bo jest idiotą! - odpowiedział poirytowany, nie patrząc nawet na nią.

- Jedynym idiotą tutaj jesteś ty! - powiedziała, uderzając palcem w moją klatkę. - Nie dziwię się, że każdy od ciebie odchodzi.

Nie myśląc trzeźwo ponownie straciłem nad sobą panowanie. Moja ręka powędrowała na jej rozgrzany ze wściekłości policzek, przez co cicho jęknęła, lekko odchylając się do tyłu. Otworzyłem swoje usta ze zdziwienia nie będąc w stanie uwierzyć w to, co właśnie zrobiłem.

Jeśli wcześniej jej oczy były zaszklone, to teraz po jej skórze zaczęły spływać masowo krople.
- P-przepraszam, kurwa. Przepraszam - wymamrotałem, ale nie słuchała mnie.

Rzuciła mi pełne nienawiści spojrzenie, po czym wbiegła szybko po schodach. Nie tracąc chwili, ruszyłem za nią i po chwili znajdowaliśmy się w jednym pomieszczeniu.
- Alex, przepraszam - podszedłem do niej, ale nawet nie drgnęła. - Nie powinnaś tego mówić, wiesz jak ciężki jest dla mnie temat mojego ojca.

- Zostaw mi! - odkręciła się i odepchnęła moje ciało. - Powiedziałam ci kurwa żebyś mnie zostawił! - rzadko kiedy przeklinała, ale kiedy to robiła była już naprawdę zdenerwowana.
- Przepraszam! - krzyknąłem nieco głośniej. - Przepraszam, dobrze wiesz, że nie radzę sobie z tym całym syfem w swoim życiu!

- Mam tego dość Justin! - jej głos uspokoił się. - Mam dość tego życia z tobą tutaj, dlatego chce wracać, proszę.
- Nie możesz teraz odejść.

Jej słowa sprawiły, że poczułem ucisk w żołądku. Ja naprawdę nie chciałem, aby mnie zostawiała. Nie teraz, kiedy ostatnia osoba w moim życiu przed chwilą odeszła.
- Podaj mi choć jeden powód, dla którego powinnam tu z tobą zostać.

Oblizałem swoje wargi, kiedy jej zielone tęczówki wpatrywały się w moje, gdy oczekiwała odpowiedzi. Czy naprawdę jestem gotowy jej to powiedzieć?
- B-bo... - zacząłem się jąkać, po czym przejechałem nerwowo dłonią po swoich zbyt już długich włosach.
- Bo? - jej wyraz twarzy mówił, że czeka na odpowiedź

- Bo cię kurwa lubię, Alex.

Alex's POV

Rozszerzyłam swoje oczy, kiedy usta Justina wypuściły te słowa. Zamrugałam kilkukrotnie, nie będąc świadoma tego, czy mój umysł mnie w tej chwili nie okłamuje.
- C-co? - wyjąkałam, będąc w stanie ledwo mówić.
- Nic, nieważne - delikatny rumieniec wkradł się na jego policzki, przez co przygryzłam wargę. - Nie przygryzaj tej wargi, proszę.

Zmarszczyłam brwi nie wiedząc co ma na myśli.
- Czemu? - powiedziałam, po czym powtórzyłam swoją czynność.
- Bo mam wtedy na ciebie straszną ochotę - powiedział, po czym podszedł bliżej.

Oddech uwiązł mi w gardle, kiedy jego ciało było praktycznie przylgnięte do mojego. Nie powinnam na to pozwolić, nie po tym co mi zrobił. Z drugiej strony nie jestem w stanie wypowiedzieć słowa, kiedy jego ciepły oddech uderza o moją rozpaloną z pragnienia skórę.
- J-Justin... przestań - wyjąkałam, kiedy zaczął składać mokre pocałunki wzdłuż mojego ciała. - Nie mogę.

Odepchnęłam go delikatnie, ale bezskutecznie, Po chwili znowu był przy mnie, przez co straciłam równowagę i razem opadliśmy na łóżko. Justin wykorzystał tą sytuację i usiadł na mnie okrakiem. Jego dłonie chwyciły moje i umieściły je po bokach mojej głowy.
- Znowu spotykamy się w tej samej pozycji, księżniczko - puścił mi oczko, zanim na nowo dorwał się do mojej szyi.

- Justin, nie powinniśmy - na nowo mi przerwał, kiedy jego usta uderzyły o moje. Wykorzystując moje zdziwienie, wcisnął we mnie swój język. Mój oddech przyspieszył, kiedy jego dłonie zaczęły krążyć po moim brzuchu.
- Zrelaksuj się - powiedział to samo, co wtedy, a na moich ustach uformował się delikatny uśmiech na samo wspomnienie.

- Naprawdę nie powinniśmy - wyjąkałam, kiedy jego dłoń znalazła już zapięcie od mojego stanika. - Nie po tym co zrobiłeś,

Twarz chłopaka lekko ukazała zdziwienie. Puścił moje dłonie, po czym uniósł, nadal siedząc na mnie okrakiem. Przygryzłam na nowo wargę wiedząc, że nie powinnam o tym mówić.
- Przeprosiłem - powiedział, dokładnie akcentując te słowo.
- Twoje słowa nie cofną tego, co zrobiłeś - podniosłam się, że opierałam się teraz łokciami.

- Ale żałuję. Byłem zdenerwowany - powiedział, po czym założył kosmyk włosów za moje ucho.
- To twoja stara wymówka, Justin - pokręciłam głową, po czym zmusiłam go, aby ze mnie wstał.

- Jest coś, co sprawi, że mi wybaczysz? - spytał z delikatną nadzieją w głosie. Wytężyłam lekko swój umysł, aż w końcu wpadłam na najlepszy z możliwych pomysłów.
- Chcę zadzwonić.
- Zadzwonić? - spytał zaskoczony.

Popatrzył na niego spod swoich rzęs. Czy ja mówię w obcym języku?
- Tak - odpowiedziałam, przewracając oczami.
- Do?
- Do mamy.

Justin zaśmiał się nerwowo, po czym oblizał swoje pulchne wargi.
- Chyba oszalałaś.
- Nie. Chcę zadzwonić do swojej mamy.
- Po co? - spytał, marszcząc brwi.

- Po co? - krzyknęłam i wyrzuciłam ręce w powietrze. - Może dlatego, że chce, aby wiedziała, iż nic mi nie jest? Justin ona na pewno odchodzi od zmysłów! Nie jestem tobą i w porównaniu do ciebie, ja za swoją mamą tęsknie. Bardzo.

- To naprawdę nie jest dobry pomysł - odezwał się po dłuższej chwili. - To znaczy wiem co czujesz, ale ten telefon może przysporzyć mi więcej problemów.
- Więcej? - spytałam.
- Powiem ci później, naprawdę.

- Albo mówisz mi teraz, albo dajesz zadzwonić do mamy! - warknęłam, tupiąc nogą jak mała dziewczynka, przez co Justin zachichotał.
- Nie bądź taka agresywna, księżniczko - zaśmiałam się na dobór jego słów, No bo ja i agresja? Nie.

- Jeśli dam ci zadzwonić, dasz się trochę poprzytulać? - spytał, unosząc sugestywnie brew.
- Masz nadzieję, że oddam ci się za telefon? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Tego nie powiedziałem, miałem na myśli to - powiedział, po czym podszedł i objął mnie mocno, przyciągając tym samym do siebie.

Czując lekkie zakłopotanie, odwzajemniłam jego uścisk. Moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz, kiedy swoją wolną, ciepłą dłonią masował mój kręgosłup.
- Tylko tyle, księżniczko - pocałował mnie w czoło, po czym odszedł, aby być w stanie wyjąć swój telefon.

Po jego minie widziałam, że długo zastanawiał się nad tym, aby dać mi zadzwonić. Ścisnął on usta w cienką linię, po czym wyciągnął dłoń z komórką w moją stronę,
- Trzymaj - wyciągnęłam dłoń, aby go odebrać, ale na nowo go schował. - Poczekaj.
- Co? - westchnęłam.

- Masz maksymalnie dwadzieścia sekund. Jestem pewien, że policja podłączyła pod telefon w twoim domu te wszystkie gówna.
- Jakie gówna? - spytałam kompletnie nie wiedząc o czym mówi.
- Na bank twoja mama myślała, że ktoś wkrótce zadzwoni i zażąda okupu - wzruszył ramionami. - Policja podłączyła ten swój syf, aby móc szybko zlokalizować miejsce, z którego dzwoni porywacz - odchrząknął. - Czyli ja.

- Co ja jej powiem przez dwadzieścia sekund?! - zapytałam oburzona. - Nie zdążę się niczego dowiedzieć.
- Chcesz zadzwonić? - pomachał telefonem przed moimi oczami.
- Strasznie - odpowiedziałam ze smutkiem w głosie.
- Dwadzieścia sekund - powtórzył, po czym w końcu wręczył mój telefon.

Pisnęłam niczym mała dziewczynka, kiedy telefon w końcu znajdował się w moim posiadaniu. Z uśmiechem na twarzy wykręciłam dobrze znany mi numer. Tyle miesięcy... tyle czasu odkąd ostatni raz usłyszałam głos swojej matki.
- J-ja nie wiem co mam jej powiedzieć - wyszeptałam czując jak do moich oczu napływają łzy. Justin wzruszył jedynie ramionami, po czym usiadł obok mnie na łóżku.

Wypuściłam głośno powietrze. Moje serce przyspieszyło na samą myśl o tym, że w końcu usłyszę głos swojej rodzicielki. Bojąc się, że zaraz zrezygnuję, nacisnęłam na zieloną słuchawkę, Nie ma odwrotu. Czekałam parę sekund, aż ktoś odebrał. Usłyszałam delikatny głos swojej mamy.
- Halo? - odezwała się, a jej głos nie zdradzał zbyt wiele. Justin ponaglił mnie wzrokiem.
- M-mamo - wyjąkałam. chcąc nie chcąc po moich policzkach zaczęły spływać łzy. - Mamusiu.

- A-Alex? Mój Boże czy to ty?! Alex? - jej głos drżał tak samo jak mój. - Nie wierzę! Jeremy! Alex! To moja córka, ona żyje!
- M-mamo - odezwałam się, wiedząc, że nie mam zbyt wiele czasu. - Nic mi nie jest, nie martw się o mnie.
- Alex, córeczko - słyszałam, jak zaczyna płakać. - Gdzie ty jesteś? Alex jesteś ranna?
- Nie mamo. Wszystko dobrze, nie martw się.

Justin dotknął mojego ramienia i bezgłośnie powiedział, że mam się rozłączyć.
- Kocham cię mocno, ucałuj brata - rzuciłam, po czym nacisnęłam czerwoną słuchawkę i oddałam telefon blondynowi. Wybuchnęłam donośnym płaczem. Moja mama myślała, że nie żyję. Cóż, ja też bym tak pomyślała.

Obserwowałam jak Justin mąci coś przy swojej komórce. Po chwili wyjął swoją kartę i przełamał ją na pół. Zmarszczyłam brwi w dezorientacji,
- Na wszelki wypadek - odpowiedział na moje pytanie, chociaż go nie zadałam. - Wolę nie ryzykować utratą ciebie.
- Nigdy nie masz zamiar dać mi odejść? - spytałam, głośno przełykając ślinę.

Justin chwilę zastanowił się, po czym spojrzał w moje oczy. Przygryzłam lekko wargę, kiedy jego orzechowe tęczówki ukazywały...smutek? Jego dłoń znalazła moją, po czym złączyła ją ze swoją.
- Nie - powiedział z lekkim uśmiechem. - Nie umiałbym sobie radzić bez ciebie.
- Justin... - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Wiem do czego zmierzasz, księżniczko. Nie jestem w stanie dawać sobie rady bez kogoś takiego jak ty.

- To bardzo miłe, ale tęsknie za swoją rodziną, Justin - powiedziałam, kładąc swoją drugą dłoń na jego. - A oni tęsknią za mną.
- Nawet mój tata - wzruszył ramionami.
- Hej... - położyłam dłoń na jego ramieniu. - Za tobą też tęskni, jestem pewna.

Justin zaśmiał się, po czym wstał.
- On mnie nienawidzi, Alex. Nie da się tęsknić za kimś, kogo się nienawidzi.
- Nie mów tak, to twój tata - odpowiedziałam, wstając.
- Co nie zmienia faktu, że skreślił swojego syna na samym początku.
- Przykro mi, ale... - na nowo mi przerwał.

- Skończ. To był ciężki dzień, kładź się - powiedział, po czym skierował się do drzwi.
- Gdzie idziesz? - spytałam.
- Nie śpię dzisiaj z tobą, przepraszam.

Zmarszczyłam brwi w dezorientacji.
- Co?
- Muszę zacząć przyzwyczajać się do samotnych nocy - jego głos zdradzał, że był smutny.
- Jakich samotnych nocy? To ma związek z tymi problemami? - spytałam unosząc brew.
- Najgorsze nadchodzi, Alex.

Co?


Po tygodniu przerwy w końcu mamy nowy rozdzialik! Cieszę się, że wytrwaliście bez moich rozdziałów, które swoja drogą były dodawane tutaj zbyt ciężko, ale... 

Jak pisałam na asku, w rozdziale został poruszony temat matki Alex, ale spokojnie. Coraz częściej będzie o tym jakaś wzmianka. Zastanawiacie się pewnie teraz co Justin zrobi z Alex? Przecież ma czas do jutra, inaczej Paula wyda go policji. wredna suka haha. I co z Fredo? Faktycznie zdenerwował się na Justina i wrócił do siebie? :> 

Nie sprawdzałam rozdziału, mogą być jakieś błędy i zrobię to jutro. Obecnie jest po 24, ja wstaję o 7, ale obiecałam ten rozdział, więc dodaję. Dziękuję za komentarze pod rozdziałami, to wiele dla mnie znaczy. Nowy rozdział pojawi się pod koniec świąt także życzę wam udanych i pogodnych świąt i duuuużo prezentów.
Much love ♥

EDIT: Chcę was także zaprosić na moje nowe tłumaczenie. Jeśli lubicie opowiadania +18, to jestem pewna, że Night Owl przypadnie wam do gustu! :> Oprócz tego zajrzyjcie na bloga mojego i Vienny. 

28 komentarzy:

  1. You are my sunshine
    My only sunshine
    You make me happy
    When skies are gray
    You'll never know
    Dear how much
    I love YOU
    Please don't take my sunshine away

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, czy on chce ją z powrotem zamknąć w piwnicy?! Co ty dziewczyno ze mną robisz!! Jesteś niesamowitą, łzy mi lecą. Ciekawe co z Fredo:/ myślę ze mu to wybaczy da sobie wytłumaczyć to na spokojnie, chociaż... Tego raczej nie da się wytłumaczyć:)
    No to zostaje czekać do następnego piątku!

    OdpowiedzUsuń
  3. SUPER ROZDZIAL <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejuś, jak zwykle idealny<3
    Szkoda, że Fredro się z nimi pokłócił ;/
    Oby ich nie znaleźli, Justin nie może iść do więzienia.. Przecież on ją lubi XD
    Czekam na kolejny i zapraszam również do mnie http://too-easy-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej ! , idealny jak zawsze :) , szkoda trochę że Fredro się pokłócił z nimi . Justin nie może iść do więzienia !! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaaa lubię Fredooo...i mam nadzieję, że jeszcze on się będzie pojawiał, że jakoś zrozumie albo nawet nie, nie musi zrozumieć czy się godzić czy coś, może się nawet z nimi kłócić, ale niech będzie;) A po za tym, to straaaszne poplątanie....ewidentnie Justin to psychol ale jak się zmienił od samego początku, wow...:) Lubię tooo:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Yeah świetny juz czekam na nn zzz

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaki cudowny rozdział. Mam nadzieję że Fredo wybaczy Justinowi i będzie ok. Co do końcówki nie wiem co mam myśleć. Jakie emocje. Wesołych Świąt <3

    OdpowiedzUsuń
  9. wydaje mi się ,że Fredo wróci do Justina bo są przyjaciółmi a co do Pauli hmm.. mam nadzieje ,że ta suka odpuści i zrozumie ,że JB jej nie kocha .Rozdział pełen emocji raz dobrze raz źle ,końcówka świetna.Wesołych świąt .!3

    OdpowiedzUsuń
  10. Co ty ze mną robisz, tak strasznie mnie załamał ten telefon do matki Alex, ta końcówka :< Tydzień czekania po takiej ilości wrażeń to dla mnie za dużo.
    Tobie również wesołych świąt ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam nadzieje ze wszystko się dobrze ułoży ojej

    OdpowiedzUsuń
  12. jejku super,oby sie ulozylo

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham to opowiadanie jest cudowne :3

    OdpowiedzUsuń
  14. O co chodziło Justinowi pod koniec rozdziału? :c nie chcę, żeby byli osobno! Mają być razem! :(

    OdpowiedzUsuń
  15. najlepsze z najlepszych

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten Justin to nieźle sobie nagrabił :)

    OdpowiedzUsuń
  17. http://wykrzycz-mi-szeptem.blogspot.com/2014/12/powitanie.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  18. Jejku , płakałam cały czas. Kocham tego bloga :( Proszę niech on jej powie że ją kocha i niech będą razem ,ale aby to się dobrze skończyło :( nie łam nam serc, bo nie dojdę do siebie przez rok :( uwielbiam cie , dziękuje że to piszesz
    Vivi :*

    OdpowiedzUsuń
  19. to opowiadanie to życie >>>>>>

    OdpowiedzUsuń
  20. Omgggggg akkciisjjdna

    OdpowiedzUsuń
  21. Dobra ,daj już serio
    Daj nastepny!!!!!!11!!

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak zwykle WSPANIAŁY! Poprostu cudo ♥ W paru momentach aż sie rozpłakałam :/ Cudownie piszeszz..Czekam na noowy, dodaj go jak najszybciej bo tęsknie ;'( Życze jeszcze więcej weny :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Followers