Wpatrywałam się z rozszerzonymi oczami w Pete'a. Zjawił się w moich drzwiach w tej samej sekundzie, w której Justin opuścił jego dom.
Patrzył na mnie swoim głupkowatym uśmieszkiem, tym samym co parę dni temu w domu Justina. Zamrugałam kilkukrotnie z nadzieją, że moje uszy mnie okłamały, a słowa chłopaka nie wyszły z jego ust.
Przełknęłam ślinę, po czym schowałam swoje dłonie pod uda. Nie było tu Justina ani nikogo innego do którego mogłabym się teraz odezwać. Był tylko czarnoskóry chłopak, który widocznie nie przepadał za mną tak bardzo jak ja za nim.
- Głucha jesteś? Wyraźnie powiedziałem, że przyszedł czas na omówienie moich zasad - warknął, przekraczając próg pokoju. - Kutas Justina zasłania ci oczy, czy co?
- S-słucham? - wymamrotałam czując jak moje serce przyspiesza.
- To słuchaj.
Podszedł do krawędzi łóżka, schylił się w moim kierunku po czym chwycił moją brodę, abym popatrzyła na jego twarz.
- Nie lubię cię - powiedział szczerze.- I jestem pewien, że minie kupa czasu zanim to się zmieni.
Puścił moją szczękę tylko po to, aby jego dłoń uderzyła w mój policzek. Moja głowa odleciała delikatnie do tyłu, kiedy on chwycił moje włosy tylko po to, aby podnieść mnie za nie na poziom swoich oczu.
- Nie wiem skąd jesteś, ani czemu Justin nadal z tobą jest - pokręcił głową. - Widocznie musisz być dobra w łóżku, bo innego powodu tutaj nie widzę.
Pchnął moim ciałem, w efekcie czego uderzyłam głową o drewnianą część łóżka. Poczułam silny ból przy skroni. Przejechałam ręką po bolącym miejscu, które było rozcięte i krwawiło.
Cichy jęk opuścił moje usta, a z oczu popłynęły niechciane łzy. Nie chciałam, aby widział jak płaczę. Nie chciałam mu pokazać, że się go boję.
Podniosłam się tak szybko jak mogłam, kiedy jego masywne ciało stanęło obok, po czym pchnęło mnie ponownie. Odbiłam się niczym piłka o ścianę cicho jęcząc, kiedy moja głowa zderzyła się z twardą powierzchnią.
- Jaki jest kurwa twój problem?! - wrzasnęłam, pocierając w tym czasie moją czaszkę. - Powiedziałeś Justinowi, że mnie nie dotkniesz!
- Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal, czyż nie tak mówią? - zaśmiał się, po czym przyparł mnie do ściany. - Twoje stawianie się tutaj nie pomaga, kochanie.
Justin's POV
Zostawienie Alex w domu Pete'a było najgłupszym rozwiązaniem tej sytuacji, ale nie miałem wyboru. Nie chciałem rozstawać się z tą dziewczyną, aczkolwiek jej obecność w tym domu zaowocowałby stratą jej i moim aresztowaniem.
Świadomość, że Paula wie o porwaniu jej przyprawia mnie o mdłości. Starałem się najlepiej jak mogłem, aby żadna trzecia osoba nigdy się o tym nie dowiedziała, ale nie udało się.
Jestem w sytuacji bez wyjścia, podparty do mury. Przebolałbym fakt, gdyby to Pete się o tym dowiedział, ale nie ona. Nie dziewczyna, której nie jestem w stanie nic zrobić.
Doskonale to wiedziała, nie była tak głupia na jaką wygląda. Wykorzystała naszą umowę, aby się mnie pozbyć i niestety, wychodziło jej to.
Czasami zastanawiam się jak bardzo lekkomyślny byłem, gdy zdecydowałem się porwać Alex. Może ona faktycznie ma rację, a ja nie mam odwagi raz jeszcze spojrzeć mojemu ojcu w oczy?
Wspomnienie naszego ostatniego spotkania idealnie odbiło się echem w mojej głowie. Minął ponad rok, a ja do dzisiaj pamiętam każde słowo, które wyleciało z jego ust.
Nie jestem twoim ojcem i już nigdy nim nie będę. Mam nową rodzinę, a ty jesteś tylko wspomnieniem w mojej głowie. Dla twojego własnego dobra radzę ci nie zbliżać się ponownie do mnie, ani tym bardziej mojej rodziny.
Starałem się jak mogłem, aczkolwiek pojedyncze krople wypłynęły z moich oczu, powodując mokre smugi na moich policzkach. Wytarłem je szybko dłonią, po czym wsiadłem do samochodu i włożyłem kluczyk do stacyjki. Poczułem wibrację w mojej kieszeni, która sygnalizowała wiadomość.
Fredo: Czekam pod domem, pośpiesz się.
Uśmiechnąłem się delikatnie, kiedy zdałem sobie sprawę, że Fredo wrócił. Zadzwonił do mnie tego samego wieczora i przeprosił za swoje wcześniejsze zachowanie. Poprosiłem, aby wrócił, bo nie miałem mu tego za złe, ale wolał zostać w hotelu, gdzie wykupił jedną noc.
Świadomość, że masz kogoś, kto nie zostawi cię w potrzebie jest jednym z najpiękniejszych uczuć. Mało która osoba zdecydowałaby się wrócić, gdyby była w tak ohydny sposób okłamywana.
W moim przyjacielu było coś, czego nigdy nie byłem w stanie pojąć. Zawsze patrzył na świat pozytywnie i nigdy nie reagował złością, dlatego też jego zachowanie wczorajszego wieczora lekko zszokowało mnie.
Zablokowałem swoją komórkę, po czym rzuciłem ją na fotel obok. Przekręciłem kluczyk w stacyjce i po chwili dołączyłem do ruchu drogowego. Do mojej głowy wtargnął obraz Alex. Zapłakanej i roztrzęsionej, takiej jaka była pierwszego dnia, gdy się ocknęła.
Włączyłem muzykę najgłośniej jak się dało, aby wypędzić z mojego umysłu te wspomnienia. Nie chcę zaprzątać sobie nimi głowy akurat teraz, kiedy mam niemałe problemy.
Droga pod mój dom minęła mi w zaledwie kilkanaście sekund. Podjechałem pod wyznaczone miejsce, po czym zaparkowałem swój samochód. Delikatny uśmiech wkradł się na moje usta, kiedy dostrzegłem mojego przyjaciela opierającego się o maskę własnego samochodu.
Nie witając się z nim uprzednio, podszedłem i zamknąłem go w uścisku. Lekko zaskoczony moich zachowaniem po chwili odwzajemnił uścisk i ochoczo potarł moje plecy.
- Jesteś moim przyjaciel. Popierdolonym, ale moim - powiedział, a ja mogłem wyczuć triumfujący uśmieszek na jego ustach. - Nigdy bym się tego po tobie nie spodziewał, ale to nie zmienia faktu, że jesteś dla mnie jak brat i nigdy nie zostawię cię w potrzebie.
Z bólem wymamrotałem ciche dziękuję, jak gdyby słowo te paliło mój przełyk. Zaśmiał się na moje zachowanie, po czym kluczykiem zablokowałem samochód i weszliśmy do środka.
Dziwnie było wrócić do mieszkania, które było puste. Nie było tu tańczącej czy śmiejącej się Alex, takiej jakiej za każdym razem spotykałem, gdy wracałem do domu.
Rzuciłem niedbale kluczyki na szafkę w kuchni, po czym zagłębiłem się w niej i wyjąłem z lodówki piwo. Świadomość, że za chwilę może zjawić się tu policja przyprawiała mnie o ból głowy, a zimna puszka zawsze działa na mnie kojąco.
Ignorując spojrzenie mojego przyjaciela udałem się do salonu, gdzie rozsiadłem się wygodnie w kanapie. Zajął miejsce na fotelu na przeciwko i wlepił swój wzrok we mnie, powodując krępujące uczucie.
- Czemu się tak gapisz? - spytałem, biorąc kolejny łyk zimnego płynu.
- Po prostu... - zaczął. - Nie wiem i nie jestem w stanie pojąć jak bardzo lekkomyślny byłeś posuwając się do czegoś takiego. Rozumiem twój ból z powodu utraty ojca i tego wszystkiego, ale porwanie? Nie mogłeś spróbować porozmawiać z nim raz jeszcze?
Nie jestem twoim ojcem i już nigdy nim nie będę. Mam nową rodzinę, a ty jesteś tylko wspomnieniem w mojej głowie. Dla twojego własnego dobra radzę ci nie zbliżać się ponownie do mnie, ani tym bardziej mojej rodziny.
- Dobrze wiesz jak potraktował mnie ostatnim razem - warknąłem, łącząc usta w cienką linię.
- Minął rok, do cholery! - uderzył dłońmi o swoje kolana. - Czemu chociaż do niego nie zadzwonisz?
- Zadzwonić? - zaśmiałem się ironicznie na jego pomysł. - Mam dzwonić do kogoś, kto zostawił mnie, gdy byłem jeszcze dzieckiem? Ludzie jak on się nie zmieniają.
- A ty? - spytał, unosząc brwi. - Zastanowiłeś się kiedykolwiek co ta dziewczyna musi czuć?
- Kto? Alex?
- A kto? Justin wyrządziłeś jest najgorszą krzywdę! Ona ma dopiero siedemnaście lat, odciąłeś ją od rodziny, przyjaciół, szkoły i dawnego życia. Czemu ona ma płacić za grzechy twojego ojca?
Skupiłem swój wzrok w ziemi. Doskonale wiedziałem, że Fredo ma rację. To co zrobiłem tej dziewczynie było czymś okropnym, ale świadomość jej utraty sprawiała, że nie byłem w stanie zrobić nic innego.
- Już jest za późno - wzruszyłem obojętnie ramionami.
- Nie jest za późno. W każdej chwili możesz dać jej wrócić do domu, a ty zaczniesz żyć tak, jak żyłeś przed nią.
- I mam czekać, aż pierwsze co zrobi to wyda moje nazwisko i adres? Nie wydaje mi się.
- Myślę, że Alex jest dość mądrą dziewczyną i gdybyś poprosił ją o dyskrecję, nie wydałaby cię.
- Ty w ogóle słyszysz co mówisz? - wrzasnąłem, wstając ze swojego miejsca. - Gdybym dał jej wrócić, policja nie dałaby jej spokoju dopóki by nie powiedziała kto ją porwał i gdzie była przetrzymywana. Nagłośniliby to całe gówno w telewizji, a moje życie skończyłoby się w tym samym czasie, kiedy ona opuściłaby Stratford. Nie ma mowy, nigdzie nie wraca. Nie teraz.
- To jak długo masz zamiar ją przetrzymać? Aż razem osiwiejecie i będzie nawzajem odwiedzać się domu starców? Justin to jakieś gówno, musisz z tym skończyć zanim będziesz miał większe problemy. Skoro Paula już o tym wie, to możesz być przekonany, że wkrótce dowie się o tym połowa miasta.
- Nie powie nikomu jeśli pozbędę się Alex z domu - mruknąłem z frustracją,
- I co? Chcesz żeby mieszkała teraz u twojego stukniętego znajomego nie wiadomo ile, kiedy ty będziesz udawał że nic się nie stało? - zaśmiał się w moją twarz, a ja głośno przełknąłem ślinę.
- Nie wiem co zrobię, ale póki co nie mam wyboru.
Fredo pokręcił z niedowierzaniem głową, kiedy w tym samym czasie rozległo się pukanie do drzwi. Wymieniliśmy spojrzenia, po czym poczułem jak moje dłonie zaczynają się pocić, a puls przyspieszać.
Chłopa kiwnął głową na drzwi, po czym usiadł na kanapie. Mieliśmy przygotowany plan. Plan, który miał uratować moją dupę przed całym syfem, w który wpakowałem się z dniem, gdy porwałem Alex. Raz jeszcze przełknąłem głośno ślinę, po czym swoje korki skierowałem do drzwi.
Drżącą dłonią chwyciłem za klamkę, po czy nacisnąłem na nią. Moim oczom ukazało się dwoje mężczyzn ubranych w policyjne uniformy. Jeden miał około dwudziestu pięciu lat i był około tego samego wzrostu co ja. Miał brązowe włosy, które niesfornie upadały na jego czoło. Wyglądał jak gdyby był nowy w swojej robocie. Drugi natomiast miał ponad czterdzieści lat, był nieco grubszy i znacznie niższy od swojego partnera. Jego głowę pokrywała łysina, a nad ustami formował się zabawny wąs.
- Pan Bieber? - odezwał się po chwili młodszy, na co skinąłem głową. - Jestem oficer Parks, a to mój przełożony oficer Delgado. Mamy do pana parę pytań, można?
- W jakiej sprawie? - uśmiechnąłem się sztucznie, kłamiąc centralnie w oczy chłopaka.
- Możemy wejść? - powtórzył swoje pytanie. - Na dworze jest na minusie.
Przewróciłem oczami, po czym uchyliłem szerzej drzwi, aby policja mogła wejść do środka. Ustali w korytarzu, po czym zaczęli doszczętnie ilustrować cały mój dom. Od kuchni po salon, w którym siedział Fredo. Mój przyjaciel kiwnął lekko głową w ich kierunku, jednak byli oni tak zajęci pochłanianiem mojego pokoju, że nawet tego nie zauważyli.
- W czym mogę pomóc? - spytałem, opierając się o blat w kuchni. Oficer Delgado jak dobrze pamiętam posłał mi złowrogie spojrzenie, po czym ze swoim partnerem ruszyli w moim kierunku.
- Nie spodziewał się pan nas? - spytał, poprawiając dłonią swój wąs, na co lekko zachichotałem. - Coś pana śmieszy, panie Bieber?
- Nie i nie. Nie spodziewałem się policji w moim domu z tak rana.
- Doprawdy? - skrzyżował swoje ramiona i wlepił we mnie wzrok. - Bo coś mi mówi, że kojarzy pan panienkę Alex Russo. Taka niewysoka brunetka, zielone oczy, bardzo ładna siedemnastoletnia dziewczyna. Ponad sześć miesięcy temu została porwana i do tej pory jej nie odnaleziono.
Przełknąłem głośno ślinę. Starał się mną manipulować, a ja musiałem zrobić wszystko, aby trzymać się ustalonej kwestii.
- Bardzo mi przykro, ale pierwsze słyszę - wzruszyłem ramionami. - To wszystko? Bo jestem zajęty.
- Nie panie Bieber, to nie wszystko. To było dopiero pierwsze pytanie.
- To jest ich więcej? - mruknąłem znudzony.
- Bystry chłopak - uśmiechnął się złowieszczo, po czym ruszył w kierunku mojego przyjaciela.
Jego młodszy partner nie odzywał się, a jedynie notował coś w swoim policyjnym notesie. Miał przy sobie krótkofalówkę oraz broń. Mimo wszystko i tak wyglądał na nowicjusza.
- Ładnie pan się tu urządził, to pana mieszkanie? - spytał, chodząc po salonie i ilustrując każdy jego fragment.
- Tak, ale wcześniej należało do mojej babci - odpowiedziałem szczerze.
- Co z nią?
- Zmarła rok temu.
- Moje kondolencje.
- Dziękuję.
Przewróciłem oczami na jego bezsensowne pytania. Jest tutaj, aby wypytywać mnie o Alex czy mój życiorys?
- Nie ma pan innego członka rodziny?
- Nie rozumiem tych pytań, przepraszam - pokręciłem przecząco głową, a on kiwnął swoją w kierunku oficera Parks'a, a ten zapisał coś w notesie.
- A pan jest kim? - spytał, zmieniając swój wzrok na Fredo.
- Alfredo Flores, ale mówią mi Fredo - uśmiechnął się delikatnie.
- Nie pytałem o twoje przezwisko, panie Alfredzie.
Przyjaciel posłał mi pytające spojrzenie, a ja jedynie wzruszyłem ramionami. Modliłem się w duchu, aby ich wizyta dobiegła końca.
- W dalszym ciągu twierdzi pan, że nie wie kim jest Alex Russo?
- Mówiłem, że nawet nie wiem kim jest ta dziewczyna - skłamałem, patrząc prosto w jego oczy.
- Dobrze, więc ją panu pokażę - uśmiechnął się i zwrócił się do swojego partnera. - Parks, pokaż tą gazetę.
Westchnąłem głośno. Znowu ta pieprzona gazeta, która przynosi mi same nieszczęścia.
- Poznajesz? - warknął, przysuwając mi magazyn do twarzy.
- Nie - odpowiedziałem oschle, po czym odepchnąłem jego dłoń. - I nie rozumiem waszego najścia w moim domu.
- Uparty z pana chłopak, panie Bieber - uśmiechnął się i ponownie przejechał po swoim wąsie.
Zacisnąłem swoją szczękę, czując rosnącą we mnie złość. Rozsiadł się w fotelu, po czym założył nogę na nogę.
- Parks, chodź tutaj - nakazał, a chłopak zjawił się po chwili obok niego. - Pokaż naszemu przyjacielowi zdjęcie z kamery.
Moje oczy rozszerzył się delikatnie, kiedy zdałem sobie sprawę o jakie zdjęcie mu chodzi. Fredo patrzył na mnie pustym wyrazem twarzy o niczym nie wiedząc. Nie miałem czasu zdradzić mu wszystkich szczegółów. Poczułem jak moje serca przyspiesza, kiedy chłopak wyjął pomięte zdjęcie i wręczył mi je.
Zmarszczyłem brwi i odebrałem je. Na fotografii byłem ja i Alex na stacji, kiedy kazałem jej wracać do domu. Wychwycili fragment z nagrania, kiedy akurat rozmawialiśmy na uboczu. Moja twarz jest doskonale widoczna, ale Alex stoi bokiem, przez co nie widać dokładnie jej buzi.
- Jak się nie mylę to zaginiona jest brunetką, a ta tutaj jest blondynką, więc nie rozumiem tego zamieszania - odpowiedziałem na jednym tchu, wręczając zdjęcie policjantowi. - Po drugie widać tylko mnie, ona stoi bokiem.
- Twierdzi pan, że jestem idiotą? - wstał i podszedł do mnie. - Doskonale wiem, że kolor włosów się różni, ale dziewczyna z metra jest zaginioną!
Zaśmiałem się pod nosem.
- Nie twierdzę tak, ale sam się pan stawia w takim świetle. Po co miałbym rozmawiać z kimś, kogo nie znam? - uniosłem pytająco brew.
- Niech pan się lepiej liczy ze słowami - wskazał na mnie palcem. - Po drugie gdybyś jej nie znał, nie ucieklibyście razem za rękę.
Zamilkłem na chwilę. Nie miałem pojęcia co mu odpowiedzieć, aby w dalszym ciągu brnąć w swoje głupie kłamstwa. Kiwnął coś do swojego młodszego aspiranta, a ten jak gdyby na zawołanie wyciągnął swój notes i zaczął notować w nim moje słowa.
- A więc? - odezwał się po chwili, wyrywając mnie tym samym z zamysłów. - Czemu uciekaliście?
- No dobrze uciekaliśmy, ale ta dziewczyna nie była tą, której szukacie! - wyrzuciłem ręce w powietrze, kiedy zebrałem odpowiednie siły, aby się w końcu odezwać.
- Sierżant West, który został wezwany na miejsce twierdził, że pasowała identycznie do portretu zaginionej, więc niech pan przestanie kłamać. Przypominam, że za fałszywe zeznania również można trafić do więzienia.
- Do więzienia? - zaśmiałem się nerwowo. - Czemu mam iść za coś, czego nie zrobiłem?
- Nie twierdzę, że pan pójdzie, ale radzę przestać kłamać, bo i tak nic nam nie umknie. Teraz jeśli pan pozwoli, rozejrzymy się po pańskim mieszkaniu.
Posłałem pytające spojrzenie swojemu przyjacielowi, kiedy zostaliśmy już sami w salonie. Przez całą rozmowę nie odezwał się, a jedynie się przysłuchiwał. Z każdą minutą czułem jak moje serca przyspiesza. Fredo wstał i podszedł w moim kierunku, po czym położył na moje ramię swoją dłoń.
- Jeśli zabrałeś każdą jej rzecz to nie martw się, będzie dobrze - powiedział ciepłym głosem, aby dodać mi otuchy. - Jeśli jednak nie, to nie martw się, będę cię odwiedzał i wysyłał paczki na święta.
- Nie bawi mnie to - warknął, zrzucając jego dłoń. - Jeśli znajdą chociaż jedną jej rzecz to już po mnie.
Usiadłem na kanapie, po czym schowałem swoją twarz w dłoniach. Nie sądziłem, że Paula będzie w stanie narobić mi takich problemów. Nawet nie sprawdziła czy pozbyłem się Alex, ona po prostu ich tutaj wezwała. Teraz przeszukują moje mieszkanie, aby znaleźć coś, co będzie wystarczającym dowodem do zamknięcia mnie. Westchnąłem głośno, po czym wyjąłem swój telefon. Pete odebrał po chwili.
- Co jest Bieber? - spytał, a ja mogłem wyczuć uśmieszek na jego twarzy.
- Co z Alex? - powiedziałem najciszej jak potrafiłem, po czym rozejrzałem się, ale jedynie Fredo krzątał się w kuchni.
- A co ma z nią być? Koleś, wyjechałeś ode mnie jakąś godzinę temu i już dzwonisz?
- Pytam co z nią, więc mi odpowiedz! - warknąłem, nieco głośniej.
- Śpi jak aniołek - zaśmiał się.
- Obudź ją... - zacząłem, ale szybko zakończyłem połączenie, kiedy dwójka policjantów zeszła po schodach.
- Panie Bieber... - zaczął starszy. - Przeszukaliśmy pańskie mieszkanie.
- I? - odpowiedziałem znudzonym tonem.
- Zastanawia nas kogo jest ta damska bluzka.
Wyjął zza siebie jedną z bluzek Alex. Nie mam pojęcia skąd ją wziął, byłem pewien, że ukryłem wszystkie jej ubrania. Zamrugałem kilkukrotnie, aby przetworzyć nowe informacje w mojej głowie.
- M-mojej dziewczyny - wyjąkałem po chwili. - Zostawiła ją jak u mnie nocowała.
- Doprawdy panie Bieber? Pan nadal chce się z nami bawić? - zaśmiał się w moje oczy. - Skoro jest pana dziewczyny, to będzie ona wstanie tu zaraz przyjechać i potwierdzić to?
- Myślę, że nie. Wyjechała na święta z miasta - skłamałem ponownie.
- Poprosimy o adres, udamy się tam.
- Takie zamieszkanie o kawałek szmaty? - uśmiechnąłem się nerwowo, po czym wolną dłonią przejechałem po swoim włosach.
- Pan chyba nie zdaje sobie z wagi tej sprawy! - uniósł lekko głos. - Ponad pół roku temu zaginęła młoda dziewczyna, jej rodzina odchodzi od zmysłów! Jest pan widziany w pobliżu niemal identycznej, jeszcze znajdujemy damską bluzką w pańskim mieszkaniu, do cholery jasnej! - przeklął. - Do tego nie chce pan podać adresu swojej "dziewczyny" - powiedział, kładąc akcent na słowo dziewczyna. - Przykro mi, ale nie mamy wyboru.
Rozszerzyłem swoje oczy.
- Wyboru na co? - spytałem, nie wiedząc o czym mówi.
- Jest pan zatrzymany pod zarzutem porwania Alex Russo.
Przepraszam za dwa dni spóźnienia, ale nie miałam siły tego kończyć:(
Mam nadzieję, że nowy rozdział się wam spodoba i skomentujecie go tak ładnie jak poprzedni.
Miłego dnia! :)
PS. Nie sprawdzałam, mogą być literówki i te sprawy.
O ja, ale się porobiło, mam nadzieję że wszystko się wyjaśni i będą żyć długo i szczęśliwie ;***
OdpowiedzUsuńGenialny <3
OdpowiedzUsuńSuper <3 nie mogę się już doczekać następnego rodzialu
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Nie mogę się doczekac dalszej części tej sprawy :)
OdpowiedzUsuńNie no nie spodziewalam sie tego. Myślałam, ze mu się uda, albo ze ta jego Paula nie będzie na tyle głupia by na niego donieść. No bez przesady. Szkoda mi go. A co do Alex, to ona na pewno spała? Czy moze ten czarnoskóry palant coś jej zrobił? Skoro Justina zabrali to ona tam ma u niego teraz siedzieć? Biedna.
OdpowiedzUsuńStrasznie się wciągnęłam czekam na kolejny :3
Nie :( nie mogą go zabrać !!! Co będzie z Alex ? :c czekam na nn 👍
OdpowiedzUsuńo ja pierdole.. ale się porobiło! boże co z Alex! do następnego!
OdpowiedzUsuń@PALVMCCANN
jesteś najlepsza <3333
OdpowiedzUsuńczekam na następny!
<3
OdpowiedzUsuńO kurwa. Źle, bardzo źle. Chcę już kolejny ♥
OdpowiedzUsuńJapierdole! Oni nie mogą go aresztować! Proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę dodaj next! Rozdział boski!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAaa, Cudowny. Tak długo czekania, ale się opłacało, haha. A rozdzialik super. Trzymasz w napięciu! Nie mogą aresztować Justina, co bez niego zrobi Alex.. Czekamy na następny. Ily x
OdpowiedzUsuńNIE NIE NIE:( nie mogę go aresztować! A rozdział cudowny!!
OdpowiedzUsuńnie wiem co mam napisać.Zacznę od tego ,że denerwuje mnie kolega Justina jak on mógł uderzyć Alex rozumiem ,że jej nie lubi no ale.. on przegiął.Rozdział jest cudowny nie sądziłam ,że Paula mogła go wydać.Mam nadzieje ,że coś się stanie i Justin wyjdzie z więzienia i będzię mógłbyć z Alex
OdpowiedzUsuńJakie zwroty akcji :o Strasznie martwi mnie Alex, ten Pete jest jeszcze gorszy niż Paula. Mam przeczucie, że Justin się z tego jakoś wykręci i obym miała rację, czekam na kolejny x
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem, co mam napisać, haha.
OdpowiedzUsuńZupełnie mnie zaskoczyłaś tym zwrotem akcji... Nie spodziewałam się policji u niego tak szybko. Oby Fredro coś wymyślił, bo inaczej on pójdzie siedzieć ;o
Może Alex tak nagle wróci i go wypuszczą? Kurde, teraz będę o tym ciągle myśleć XD
Czekam na kolejny, ten był cudowny :*
http://too-easy-love.blogspot.com/
Mogli powiedzieć że porwał ją ktoś inny a on kilka tygodni temu pomógł jej uciec od tego kogoś ale nie mogła wrócić do domu bo ten ktoś ma wtyki w policji i może obserwować jej dom
OdpowiedzUsuńJakby chcieli się dowiedzieć czegoś o tym kimś mogłaby powiedzieć że był em niski, umięśniony miał gęstego wadą i meksykański akcent ale za każdym jak się do niej zbliżał, miał na głowie kominiarkę
Chyba Oglądam za dużo filmów:')
Wąsa* :)
Usuńoby Justin się z tego jakos wykrecil..
OdpowiedzUsuńa co do rozdziału,swietny:D
fajnie by bylo jakby byly dluzsze:)
O cholera.. Już w momencie gdy Fredo mówił "Jeśli zabrałeś każdą jej rzecz to nie martw się, będzie dobrze", miałam przeczucie, że jednak coś znajdą :/ Boże nie wiem jak ja wytrzymam teraz do kolejnego :( Zresztą nie wiadomo co się z Alex stało teraz, no co Ty dziewczyno robisz?! :D
OdpowiedzUsuń@asielolo
Nie! Nie! Nie! JESZCZE JEDNO JEBANE NIE! On nie może trafić za kratki, rozumiesz?! Cholera jeszcze ta akcja na początku rozdziału z Alex! Czekam na następny...
OdpowiedzUsuńProsze niech go nie aresztuja blagam jezu... Poryczalam sie jak glupia jak pomyslalam ze justin pojdzie siedziec a co z Alex.. Blagam nie rob tego!
OdpowiedzUsuńJa pierdziele, Jus, uciekaj!:(((
OdpowiedzUsuńUuu ale się porobiło....
OdpowiedzUsuńSię porobiło :(( Mam nadzieję że Justin wyjdzie z tego cało a Alex nic się nie stanie :(
OdpowiedzUsuńKocham to ♥
OdpowiedzUsuńjprdl ale się dzieje
OdpowiedzUsuńmógł klamac ze to jakiejś dziewczyny na jedną noc czy cos...
oni nie mogą go zamknąć
n i e
Justin jest zatrzymany ?!?!? nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
OdpowiedzUsuńO rety! Nie wiem co masz zamiar napisac dalej, ale czuje że to bedzie równie szokujące jak ten rozdzial! Czekam na nastepny <3
OdpowiedzUsuńO mój boże! Justin nie może być aresztowany!!!
OdpowiedzUsuńjak zwykle super
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
Kiedy następny? *o* Ps.Cudowny
OdpowiedzUsuńAle sie porobiło..Świetny, czekam nn :*
OdpowiedzUsuńBerry, jesteś okrutna
OdpowiedzUsuńŁamiesz mi serce tym ff ale i tak je kocham
Jghuskssbssiwkejiwie taki cudowny 😍
OdpowiedzUsuńO boże, biedna Alex :o I co teraz z nią będzie? No i... Co będzie z Justinem? Dodawaj szybko kolejny!
OdpowiedzUsuńBardzo proszę wszystkich czytelników COLLISION (collision-fanfiction.blogspot.com) o głosowanie na Blog Miesiaca, to tylko moment dla Was! http://spisfanfiction.blogspot.com (należy zjechać na sam dół strony).
PS czy mogłabyś polecić to pod nowym rozdziałem? Odwdzięczę się jak tylko będziesz chciała.