9.01.2015

{22} "Też to lubię"

Justin's POV

- To chyba jakieś żarty panowie - zaśmiałem się nerwowo, kiedy słowa policjantów trafiły do mojego umysłu. - Nie macie prawa aresztować mnie tylko dlatego, że moja dziewczyna nie jest w stanie tu przyjechać i potwierdzić swojego noclegu. To chore.

- Chore to jest to co pan zrobił, panie Bieber. Pojedziemy na komendę, gdzie złoży pan swoje zeznania. Pobyt pana zależy tam tylko i wyłącznie od czasu, w jaki zjawi się pańska kobieta.
- Ja również uważam, że to chore. Nie macie konkretnego dowodu, że to on jest porywaczem - wtrącił się mój przyjaciel, który od dłuższego czasu milczał.

- Również i pan może zostać zatrzymany pod zarzutem utrudniania pracy policji - warknął starszy mężczyzna, powodując wrzenie w moich żyłach.
- Tylko mówię - odgryzł się Fredo, unosząc dłonie w geście obronnym.

Potarłem swoje oczy z nadzieją, że to co się dzieje przede mną jest tylko głupim snem. Byłem przekonany ich wizyty i węszenia, ale nie spodziewałem się tego, że będą chcieli mnie zatrzymać. Przez moje kłamstwo o dziewczynie jestem teraz prawdę mówiąc skończony. Nie znam nikogo, kto byłby w stanie złożyć fałszywe zeznania tylko po to, aby uratować moją żałosną dupę.

Jednak bardziej niż sobą martwiłem się tym, co dzieje się teraz u Alex. Jest tam dopiero parę godzin, ale znam Pete'a i znam jego chore gierki, kiedy się czegoś naćpa. Widziałem ten błysk w jego oku, kiedy pojechałem do niego z prośbą, aby przenocował moją blondynkę.

I tak, ona nie jest moją oficjalną dziewczyną, ale te całe gówno, które jest między nami daje mi prawo tak o niej myśleć. Nie jestem też w stanie dokładnie określić tego, co łączy mnie z tą dziewczyną. Nie jest to miłość, bo świadomość tego, że mój ojciec stał się jej, odpycha mnie od niej.

Nie wiem też co Alex myśli o mnie. Ona i jej humorki są strasznie popieprzone. Czasami mam wrażenie, jakby miała ochotę umrzeć w moich ramionach, a chwilę po tym zachowuje się tak, jak gdyby chciała uciec ode mnie raz na zawsze.

Druga opcja zdecydowanie mniej mi się podobała. Te kilka miesięcy Alex w moim domu sprawiły, że zajebiście się do niej przyzwyczaiłem. Nie mam na myśli początków naszej "znajomości", bo kiedy przypomina mi się to, że zabrałem jej delikatnej osobie dziewictwo, mam ochotę zrobić sobie cholerną krzywdę, która bolałaby mnie sto razy mocniej niż ją, kiedy dodatkowo byłem w stanie ją zgwałcić.

Stałem się przez nią cholerną cipą. Jeśli kiedykolwiek ktoś spytałby mnie jakiś rok temu czy przejmowałbym się uczuciami jakiejś dziwki, z pewnością zaśmiałbym mu się w twarz i skończył z jakąś przypadkową dziewczyną w łóżku.

Z nią początkowo było to samo. Myślałem o niej jako o obiekcie, który mogę w każdej chwili pieprzyć. Po to było to całe gówno. Porwałem ją po to, aby ten skurwiel cierpiał, a ona razem z nim, dając mi w ten sam sposób przyjemność.

Świadomość, że była dziewicą i nigdy nie miała chłopaka imponowała mi jeszcze bardziej. Nigdy nie miałem okazji być pierwszym dla dziewczyny, a ona dała mi tą błogość. Przez pierwsze dni pobytu jej w Stratfrod, leżałem w swoim wielkim łóżku i myślałem o niej. Myślałem o tym, jaką frajdę miałbym z tego, gdybym zaczął ją pieprzyć. Parę dni po tym spełniłem swoją fantazję.

- Panie Bieber? - oficer z wąsem, wyrwał mnie z mojego pół-snu. - Ręce do tyłu.

Westchnąłem głośno i zrobiłem to o co mnie poproszono. Poczułem zimny metal dociśnięty do moich nadgarstków i cholerny ból, kiedy zacisnęły się wokół nich. Czułem się w tej chwili jak pierdolony kryminalista, który chociażby napadłby na sklep.

Starałem się ignorować ten cały ból i skupić swoje myśli na tym, co mogłoby mi pomóc się wydostać. Nie było nic. Byłem w tej chwili skończony i wiedziałem to.

Alex's POV

Kiedy pulsowanie w mojej głowie ustąpiło, a Pete zniknął za drzwiami pokoju, który obecnie zajmowałam, ułożyłam się w pozycji embrionalnej i z płaczem starałam się zasnąć.

Nie uderzył mnie ponownie. Zostałam posadzona na niedużym łóżku jego siostry i nakazał mi słuchać. Miałam dane trzy zasady.

Pierwsza: Mam nie wchodzić do jego pokoju.

Druga: To co dzieje się w jego mieszkaniu, zostaje w jego mieszkaniu.

Trzecia:  Mogę korzystać z łazienki, kiedy chcę, bo podobno Justin dużo mu za mnie zapłacił.

Czułam się źle, że byłam traktowana jako obiekt, za który można było płacić, ale obawiam się, że gdyby nie pieniądze, nie widziałabym wody przez dwa dni.

Obudziłam się, kiedy na dworze było ciemno, więc prawdopodobnie spałam kilka godzin. O moje uszy odbił się dźwięk stukanego szkła czy niekontrolowanych wybuchów śmiechu. Chciałam iść to sprawdzić, ale przypomniała mi się zasada numer jeden: nie wchodzić do jego pokoju.

Czując silną potrzebę skorzystania z ubikacji, wygramoliłam się z łóżka. Miałam na sobie jedynie krótkie spodenki i bluzkę na ramiączka, na której narysowany był jakiś zwierzak. Czy ja faktycznie mam siedemnaście lat? I czemu Justin wybrał dla mnie bluzkę jak dla pięcioletniej dziewczynki?

Poczułam ulgę, kiedy wychyliłam głowę z pokoju, a drzwi od czterech ścian chłopaka były zamknięte. Postanowiłam nie wchodzić mu w drogę. Planowałam siedzieć całe dnie w pokoju i wychodzić tylko wtedy, kiedy będzie jakaś potrzeba, jak teraz.

Mój nos od razu wyczuł zapach papierosów, a odgłos stukanego szkła skojarzył się z butelkami piwa. Przewróciłam oczami na to, jak bardzo nisko upadł Pete. Może to jego rodzinne problemy wprowadziły go do takiego stanu? Ale przecież Justin też nie miał rodziny, a mimo wszystko nie był narkomanem. Bo nie była, prawda?

Zamknęłam pośpiesznie za sobą drzwi i pozbyłam się uczucia pełnego pęcherza. Odkręcił kran w umywalce i przemyłam swoją twarz, aby pozbyć się z niej resztek snu. Zastanawiało mnie czemu Justin nie dzwonił. Oznajmił, że nie przyjdzie tu przez dwa dni, ale byłam przekonana, że chociaż zadzwoni. Zaczęłam czuć jakąś cholerną pustkę i zawiedzenie w środku, kiedy zaczęłam myśleć o tym, że policja to głupia wymówka i zostałam tu przywieziona po to, aby mógł ode mnie odpocząć.

Ale gdyby tego chciał, to nie jechałby za mną na stację i nie błagał o powrót. Ten chłopak jest popieprzony. Jest popieprzony niesamowicie, ale to jedynie sprawia, że mam ochotę rzucić się na jego szyję i podziękować mu za wszystko co do tej pory dla mnie zrobił.

Właśnie w tej chwili nie zapragnęłam niczego bardziej, niż czuć jego silne ramiona owinięte wokół mojego drobnego ciała. Chciałam, aby pocierał swoją dłonią moje plecy, a w efekcie mruczałabym z przyjemności. Chciałam, aby powiedział cokolwiek do mojego ucha, żeby jego ciepły oddech uderzył o moją spragnioną teraz skórę.

Zamiast tego jestem w domu kogoś, za kim nie przepadam ze wzajemnością. Rozcięcie na mojej skroni nadal delikatnie piekło, kiedy przejechałam w tym miejscu dłonią. Miałam nadzieję, że rana zagoi się do czasu, gdy Justin mam nadzieję wróci po mnie.

Delikatnie nacisnęłam na klamkę i opuściłam łazienkę. Rozejrzałam się raz jeszcze po ciemnym korytarzu i dostrzegłam smugę światła, która wydostawała się z pokoju czarnoskórego chłopaka. Zignorowałam to i czym prędzej udałam się kuchni, aby zrobić sobie jakąkolwiek kolację.

Zegarek wiszący po środku ściany wskazywał godzinę dwudziestą pierwszą z minutami. Wygląda na to, że przespałam prawie cały dzień. Kiedy w końcu odnalazłam czystą szklankę, podstawiłam ją pod kran i nalałam sobie wody.

Następnie dostrzegłam jabłko, które wyglądało apetycznie, a że mój wygłodniały brzuch dawał o sobie znać, skusiłam się na nie. Zdążyłam wziąć gryza, kiedy w wejściu kuchni pojawiła się jakaś osoba. Zmrużyłam swoje oczy, aby być w stanie się jej lepiej przyjrzeć.

Chłopak był tej samej karnacji co i Pete, jednak miał pogodniejszy wyraz twarzy. Jego muskularna budowa ciała była wyeksponowana ciasnym, białym podkoszulkiem. Miał na sobie czarne dżinsy, a na jego szyi znajdował się srebrny łańcuch, który wyglądał na dość ciężki.

Wpatrywaliśmy się w siebie przez kilka sekund, aż wyjęłam jabłko z moich ust, na co chłopak delikatnie uśmiechnął się.
- N-nie wiedziałem, że Pete ma jakąś laskę na noc - wymamrotał, a ja od razu byłam w stanie wykryć stan, w jakim się znajdował. Zdradzały go też jego zaczerwienione i lekko przymrużone oczy.

- Nie jestem jego laską na noc - odpowiedziałam lekko oburzona na dobór jego słów. - Jestem na noc, ale nie dla niego.
- To kim ty do cholery jesteś? - zaśmiał się, kiedy tak samo jak ja nalał sobie wody do szklanki i wziął z niej dużego łyka. - Hm?

- Alex - mruknęłam, nie mając ochoty na rozmowę. - Jestem dziewczyną Justina.
- Biebera? - jego oczy rozszerzyły się, jak gdyby imię mojego "chłopaka" szokowało go.
- Mhm - wzięłam kolejnego gryza, a w drzwiach obok chłopaka stanął Pete.

- Czemu kurwa nie powiedziałeś, że w tym domu jest laska Biebera? - wyrzucił, na co Pete lekko zachichotał. - I czemu ten idiota zostawia swoją dziewczynę w domu znajomego?
- Zamknij się Taylor - uderzył go w tył głowy, na co lekko jęknął z bólu. - Justin miał do załatwienia jakąś sprawę i nie mógł zabrać ze sobą Alex.

- I dlaczego ona ukrywa się gdzieś w tym domu, a nie dołączy do nas? - spytał, nadal pocierając tył swojej głowy. Pete wypuścił głośno powietrze.
- Dopiero wstałaś, prawda?

Skinęłam delikatnie głową. Nie miałam ochoty na rozmowę z nim, nawet jeśli teraz udaje pozornie miłego. Chciałam wrócić do pokoju jego siostry, aby móc spędzić tam resztę nocy, ale poczułam ucisk na moim nadgarstku, przez co warknęłam odwracając się.
- Czego? - rzuciłam oschle, kiedy dwie pary oczu wpatrywały się we mnie.
- Zadziorna - zaśmiał się Taylor jak dobrze pamiętam, a Pete jedynie przewrócił swoimi oczami.

- Justin dzwonił.
- Kiedy? - uśmiech od razu wtargnął na moje usta.
- Jakiś czas temu, jak spałaś - wzruszył ramionami.
- I nie obudziłeś mnie?
- Chciałem, ale rozłączył się i nie dzwonił do tej pory.
- Daj mi do niego oddzwonić.

Mruknął jakieś niezrozumiałe przekleństwa pod nosem, po czym wyciągnął swój telefon i wręczył go mi. Zmarszczyłam brwi, kiedy na tapecie dostrzegłam gołą kobietę, która urozmaicała ekran swoimi nagim biustem, w rezultacie czego zgarnęłam od nich delikatny chichot.

Zignorowałam ich dziwne poczucie humoru, po czym szybko weszłam kontakty i wybrałam numer Justina. Przyłożyłam telefon do ucha i z uśmiechem czekałam, aż usłyszę jego głos. Nic.

Oderwałam telefon, aby sprawdzić czy faktycznie się z nim połączyłam. Po chwili było słychać sygnały, ale chłopak nie odbierał. Pete stał oparty o blat i przyglądał się mi, szepcząc coś swojemu znajomemu do ucha.

- Pewnie tą sprawą do załatwienia była jakaś dziwka, którą pojechał pieprzyć - Taylor zaśmiał się w moją stronę, przybijając piątkę z Pete'm. - Tacy jak on się nie zmieniają.
- Czemu on nie odbiera? - warknęłam poirytowana, kiedy po raz trzeci próbowałam się z nim połączyć.
- Mnie pytasz? - Pete połączył swoją dłoń na piersi. - Pewnie pieprzy jakąś inną i oddzwoni jak już dojdzie.

Oboje na nowo wybuchli śmiechem, na co w drzwiach stanął kolejny chłopak. Jęknęłam w duchu na świadomość, że jestem pod jednym dachem z trzema osobnikami płci męskiej, którzy dodatkowo są zjarani.
- Kto to kurwa jest? - rzucił oschle w moją stronę dość gruby chłopak. Wyglądał okropnie. Jedyne co różniło go od dwóch chłopaków, z którymi jestem już kilka czasu w kuchni to kolor skóry. Był biały jak ja czy Justin. Jego ciało opinała bluzka, a brzuch wyglądał jakby mógł zabić. Śmierdział piwem połączonym z narkotykiem i papierosami.

- Laska Biebera - zachichotał Taylor, a mój wzrok skierował się na niego. - Justin pojechał pieprzyć inną i musiał się pozbyć jej na noc. Grubas się zaśmiał.
- Bieber ma laskę? - zmarszczył brwi i spojrzał na mnie. - Nie wyglądasz na dziewczynę w jego typie.
- Mimo wszystko nią jestem, a wam trzem gówno do tego - warknęłam oburzona, na co cała ich trójka na nowo się zaśmiała.

- Serio jestem zadziorna - Taylor uniósł sugestywnie brwi. - Jednak ta piżamka nie pasuje do twojego charakteru - wskazał wzorkiem na bluzkę, którą zdobiły jakieś zwierzątka.
- To co noszę, też nie jest twoją sprawą - skrzyżowałam ramiona, chcąc ukryć tą żałosną piżamę. - Chcę zadzwonić do Fredo.

- Przykro mi kochanie, ale nie jestem z nim blisko i nie mam jego telefonu - powiedział ironicznie Pete, po czym wzruszył swoimi ramionami.
- W takim razie chcę wracać do domu Justina - odpowiedziałam pewna siebie.
- Po raz drugi mi przykro, ale mam cię nie wypuszczać dopóki po ciebie nie przyjedzie.
- Naprawdę gówno mnie obchodzi co mówił, chcę wracać.
- I może mam ci teraz wyczarować samochód, który odwiezie cię do jego domu, albo prosto do jego łóżka? Nie wydaje mi się - zachichotał, zdobywając uznanie ze strony swoich znajomych.

- W takim razie chcę wracać do pokoju - odburknęłam i nie czekając na ich odpowiedź, starałam się opuścić kuchnię - Mógłbyś się łaskawie przesunąć? - odezwałam się do chłopaka, który swoim ciałem blokował całe drzwi. - Dziękuję.

Szybko udałam się do pokoju, rezygnując nawet z jabłka, które miało być moją kolacją. Rzuciłam się na łóżko i ponownie usadowiłam się w pozycji embrionalnej. Nie miałam pojęcia dlaczego Justin nie odbierał tego pieprzonego telefonu. Jedyne co chciałam to usłyszeć jego głos i słowa, że zaraz po mnie będzie. Nie chciałam tu być ani chwili dłużej,

Fredo's POV

Minęło parę minut odkąd Justin w kajdankach został wyprowadzony ze swojego mieszkania. Moje myśli skupiały się głównie na tym co mam zrobić, aby pomóc swojemu przyjacielowi w potrzebie.

W pierwszej chwili chciałem chwycić za telefon i powiadomić Alex o całej sytuacji. Z drugiej strony nie chciałem jej niepotrzebnie męczyć, a wiedziałem, że gdyby dowiedziała się o areszcie Justina, chciałaby wracać.

Krążyłem bez celu po mieszkaniu, chcąc wymyślić odpowiedni plan. Nie mogłem myśleć. Mój umysł był totalną pustką. Zastanawiałem się co w tej chwili czuje mój przyjaciel. Doskonale wiedzieliśmy, że każde jego słowo było kłamstwem, ale nigdy bym nie pomyślał, że zostanie zatrzymany.

Jedna, pierdolona bluzka wysłała jego żałosną dupę do więzienia. Zasłużył na to. Nie powinien mu wcale pomagać. Alex chorowała na syndrom sztokholmski i dobrze to wiedziałem. Powinna już dawno uciec, kiedy miała okazję. Mimo wszystko ona jest koło jego boku i wspiera go w tych chorych decyzjach. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że im dłużej się to ciągnie, tym większe problemy ten idiota może mieć.

Jestem człowiekiem, przy którym na serio trzeba się natrudzić, aby wprowadzić mnie w stan złości. Jednak ta dwójka robiła to idealnie. Całe te porwanie, cała ta sprawa z policją i wszystkim innym jest jakimś gównem. Zastanawiam się gdzie Justin miał głowę, gdy porwał tą bezbronną dziewczynę.

Z moich ust wylatywała mieszanka przekleństw. Lubiłem Alex, bardzo. Nie rozumiałem tylko tego, co czuje do mojego przyjaciela. Na pewno nie mogła zakochać się w kimś, kto wyrządził jej tak cholerną krzywdę. A może mogła i pokazała przez to jak bardzo płytka w uczuciach była.

Wyrzuciłem kolejną dawkę przekleństw i opuściłem to cholerne mieszkanie. Nienawidziłem Justina za to, co mi zrobi, ale mimo wszystko moim pierdolonym obowiązkiem było mu pomóc. Wiedziałem, że to co teraz robię jest chore, ale brakuje mi pomysłów.

***

Zatrzymałem swój samochód. Wyłączyłam radio i zgasiłem silnik. Moje serce waliło jak oszalałe, chociaż nie miało ku temu powodów. Zatrzasnąłem za sobą drzwi i ruszyłem do przodu.

Nacisnąłem na dzwonek i czekałem. Czekałem, aż drzwi się otworzą i uchylą mi osobę, z którą muszę porozmawiać. Minęło parę sekund, aż usłyszałem kroki, po czym postać wychyliła się ze środka.

- Ty? - Paula spytała totalnie będąc zdziwiona moimi odwiedzinami. Cóż, ja sam byłem. - Czego twoja czarna dupa może chcieć w moim mieszkaniu?
- Zamknij się i daj mi wejść - warknąłem, po czym wślizgnąłem się do środka.

- Masz chwilę, niedługo wychodzę - usiadła na kanapie, po czym skrzyżowała swoje nogi. Nie wyglądała uwodzicielsko, choć wiedziałem, że miała taki zamiar. Przewróciłem oczami.
- Skończ swoje pierdolone gierki. Po co to zrobiłaś? Po co wezwałaś policję do domu Justina?

Jej oczy rozszerzył się, a następnie wybuchła śmiechem.
- Te pytanie to jakiś żart, prawda? Bo przysięgam, że rozbawiło mnie do łez. Ten skończony idiota zasłużył na to by skończyć w pierdlu za to, co zrobiłem tej suce!
- Skoro jest taką suką dla ciebie, to po jaką cholerę chcesz jej pomóc? - warknąłem poirytowany.
- Nie chcę jej pomóc, nawet o tym nie myślę. Chcę, żeby Justin zapłacił za swoje głupie zachowanie.

- A mi się wydaje, że jest inny powód - uniosłem brew. - Jesteś zazdrosna o to, że Justin znalazł kogoś, z kim jest w stanie się związać. Nienawidzisz Alex i chcesz, aby została sama, czyż nie?
- Zazdrosna o nią? Ona nawet nie jest jego dziewczyną i jestem pewna, że nie umie zająć się odpowiednio jego kutasem.

Wybuchłem śmiechem.
- Czy ty słyszysz w ogóle co ty mówisz? Doniosłaś na niego, bo brakowało ci jego kutasa w twojej buzi? Jesteś jakąś pieprzoną nimfomanką czy jakimś innym popierdoleńcem?
- Nie mieszaj do tego nimfomanii - odpowiedziała, po czym wstała z kanapy i zrzuciła z siebie niewidzialny pyłek. - Po prostu czasami zastanawiam się co ma ona, a czego nie mam ja - postukała palcem o swoją brodę, na co przewróciłem oczami.
- Może godność? - uniosłem ramiona i dłonie. - Ona nie myśli tylko o tym, co ma w spodniach w przeciwieństwie do ciebie. To jest ta różnica między tobą, a Alex.

- I przyszedłeś tu tylko po to, aby truć mi dupę? - odpowiedziała znudzona. - Bo jeśli tak, to mam ważniejsze rzeczy na głowie.
- Nie. Przyszedłem tu z prośbą.
- Prośbą? - odpowiedziała unosząc brwi. - To może być ciekawe.

Nienawidziłem jej.
- Pomożesz Justinowi wyjść z więzienia - rzuciłem, starając się unikać z nią kontaktu wzrokowego.
- S-słucham? - powiedziała, udając kaszel. - Mam mu pomóc? Powiedz, że ta prośba i cała twoja wizyta u mnie jest tylko jakimś chorym żartem z twojej strony. Nie mam zamiaru mu w niczym pomagać. To co zrobił było chore i dobrze o tym wiesz. Nie wiem jednak czemu nadal go bronisz. Powinien dostać dożywocie albo nawet wylądować na krześle elektrycznym. Mówisz na mnie nimfomanka, a on sam zachował się jak stary zboczeniec, który porwał małoletnią dziewczynkę do swojego domu.

- Alex nie jest małą dziewczynką. Jest zaledwie młodsza od siebie o dwa lata.
- Kogo to kurwa obchodzi! - warknęła oburzona. - Nie chcę mieć z Justinem nic wspólnego.
- Wiedziałem, że mój przyjazd tutaj jest tylko stratą czasu - rzuciłem, po czym z hukiem zamknąłem za sobą drzwi,

Wsiadłem do samochodu i potarłem dłońmi o swoje skronie. Dobrze wiedziałem, że ta suka nie zgodzi się pomóc, a mimo wszystko przyjechałem tutaj i zmarnowałem czas.

Wyciągnąłem po chwili telefon, aby sprawdzić godzinę. Dochodziła dwudziesta. Nie było teraz nic, co mógłbym zrobić. Zrezygnowany odpaliłem samochód i ruszyłem w kierunku domu mojego przyjaciela.

***

Budzik zadzwonił o równej dziewiątej. Zerwałem się szybko z łóżka, po czym udałem się do łazienki. Wykonałem poranną toaletę, zjadłem śniadanie, ubrałem się i byłem gotowy do wyjścia. 

Jutro jest wigilia. Dom ani trochę nie wprowadza nastroju świąt Bożego Narodzenia, ale nie mam czasu teraz, aby się tym martwić. Justin spędził noc w więzieniu i jestem pewien, że nie ma ochoty być tam ani chwili dłużej.

Długo przed snem zastanawiałem się nad tym, co mam zrobić. Justin naprawdę powinien być wdzięczny, że ma kogoś takiego jak ja. Pomacałem się po przednich kieszeniach i kiedy wyczułem już kluczyki, opuściłem dom.

Pomysł, na który wpadłem był jeszcze bardziej głupi niż ten, który obejmowałem poproszenie Pauli o pomoc. Jednak nie miałem nic do stracenia, chciałem i musiałem mu pomóc. Po drugie, nie chciałem, aby Alex musiała przebywać w domu tego popieprzonego chłopaka.

Zaparkowałem równo w wyznaczonym miejscu na parkingu. Pogoda dzisiaj była okropna. Całą noc padał śnieg, przez co ziemia pokryta była grubą warstwą białego puchu. 

Wygramoliłem się z samochodu i ruszyłem przed siebie. 
- Anna Dobson to który gabinet? - spytałem starszą kobietę w recepcji, która uniosła swój wzrok znad komputera i spojrzała na mnie.
- Numer siedem, ostatnie drzwi po lewo. Jest pan umówiony? 

Nie dając kobiecie odpowiedzi, ruszyłem do wskazanego pokoju. Nie kwapiłem się, aby pukać. Wszedłem, na co drobne ciało kobiety lekko podskoczyło.

Stała tam w kurtce i czapce, widocznie dopiero zaczyna pracę. Oblizałem swoje wargi i delikatnie zamknąłem drzwi, kiedy jej wzrok nadal był wbity przeze mnie.
- Na początek to przepraszam za nagłe wtargnięcie - uśmiechnąłem się delikatnie. - Po drugie dzień dobry. 
- Dzień dobry? - odpowiedziała niepewnie. - Wybacz, ale nie jesteś raczej moim pacjentem, więc co cię do mnie sprowadza?

- Justin Bieber - stwierdziłem, po czym przejechałem dłonią po swoich włosach. - Ten chłopak mnie tu sprowadza.
- Justin? - uniosła pytająco brew. - Ominął dwie wizyty u mnie. 
- Możliwe, ale ja nie w tej sprawie. 

- Och, więc co się stało? - uśmiechnęła się, po czym usiadła na fotelu. - Masz jakąś wiadomość od niego dla mnie?
- Głupio mi o tym mówić, ale wie pani o nim tak dużo, że nie mam nic do stracenia.
- Nie rozumiem? - zaśmiała się nerwowo.

- Potrzebuję pani pomocy, naprawdę - zacząłem. - Justin zrobił coś głupiego i ma teraz przez to problemy. Wczoraj zabrała go policja i jeśli mi pani nie pomoże to może zostać tam na dłużej.
- W jaki sposób miałabym mu pomóc? - zmrużyła swoje oczy. - I co on takiego zrobił?
- Jedyne co pani musi to udawać jego dziewczynę.

Justin's POV

Jeśli miałbym wybierać jedne z najgorszych nocy w moim życiu, ta na pewno byłaby w pierwszej trójce. Nie wspomnę o tym, że miałem na sobie pierdolone kajdanki przez prawie dwie godziny, to dodatkowo moja cela była zimna jak skurwysyn.

Łóżko (o ile można je tak nazwać) było zimne, że miałem co chwilę napady dreszczy. Przydzielili mnie do chłopaka, który jak się dowiedziałem zrobił parę napadów na sklepy. Spytał mnie czemu ja tu jestem, więc okłamałem go tak samo jak policję. Powiedziałem, że jestem tu przez pomyłkę i prędzej czy później stąd wyjdę. Cóż, miałem taką nadzieję.

Zastanawiałem się nad tym, czy Fredo robi cokolwiek, aby mnie stąd wydostać. Myślałem także o Alex. O mojej małej, bezbronnej dziewczynce, która skazana jest na mojego idiotycznego znajomego. 

Nie chciałem niczego innego, niż móc stąd wyjść i pojechać prosto do domu Pete'a, aby ją zabrać z powrotem do domu. Jednak utkwiłem w tej pieprzonej celi i nie było nic, co mógłbym zrobić.

Na samym początku, gdy mnie tu przywieźli, zaprowadzili mnie do jakiegoś małego pomieszczenia, w którym świeciła jedynie jedna żarówka. Musiałem zmrużyć swoje oczy, aby móc cokolwiek dostrzec. Czułem się jak pierdolony kryminalista.

Zadawali mi masę pytań. Byłem tym wszystkim zmęczonym. Trzymali mnie tam przez około godzinę, po czym uwolnili moje obolałe nadgarstki od tego żelaznego gówna i zaprowadzili do celi. 

Modliłem się w duchu, aby zjawił się Fredo i powiedział, że jestem wolny. Jednak życie to nie bajka, a ja mam pierdolonego pecha.

Obudziłem się, kiedy jakiś policjant ustał nade mną i potrząsał moim ciałem. Na nowo jestem wezwany na przesłuchanie. Mam tego dość. Powiedziałem im wszystko co miałem do powiedzenia już wczoraj, więc po jaką cholerę chcą przesłuchiwać mnie raz jeszcze?

Wymamrotałem parę przekleństw pod swoim nosem, po czym podniosłem się z łóżka i pozwoliłem, aby te pieprzone kajdanki ponownie zamknęły się wokół moich nadgarstków.

Ruszyłem przed siebie, ubrany w tradycyjny, więzienny uniform, który obejmował pomarańczowy, łączony strój. Czułem się jak klaun bez makijażu i peruki, dosłownie.

- Panie Bieber - powitał mnie ten sam policjant co wczoraj, na co westchnąłem. - Dobra wiadomość. - Dobra wiadomość? - powtórzyłem jego słowa, unosząc brew. Nie wiedziałem o czym mówi. - Jaka dobra wiadomość?
- Pojawiła się pańska dziewczyna parę minut temu i potwierdziła swoje alibi. Przyznała, że spała u pana, a bluzka należy do niej. Jest pan wolny.

Rozszerzyłem swoje oczy do granic możliwości. Kim kurwa jest moja dziewczyna?
- D-dziękuję - wymamrotałem niepewnie, po czym podniosłem się ze swojego miejsca, ale głos policjanta zatrzymał mnie.
- Jednak pamiętaj, że jesteś pod pełną kontrolą. Nie wierzymy ci w tej sprawie do końca, ale na chwilę obecną nie mamy dowodów, abyś był tu przetrzymywany.
- Dobrze - uśmiechnąłem się, po czym opuściłem pomieszczenie.

Policjant, który mnie tutaj przyprowadził, zdjął moje kajdanki i kazał opuścić budynek. Zebrałem swoje rzeczy, po czym przebrałem się w nie i oddałem uniform. Szedłem w kierunku drzwi, kiedy damskie chrząknięcie wypełniło moje uszy, na co moja głowa od razu odwróciła się.

Co do cholery?

- Justin - zaczęła, a jej idealnie wyskubana brew była uniesiona w łuk. - Myślę, że masz mi dużo do powiedzenia.
- C-co pani tu robi? - zaśmiałem się, podchodząc bliżej jej drobnej osoby.
- O to samo spytałam twojego przyjaciela, który wparował z samego rana do mojego gabinetu z prośbą, abym uratowała twój tyłek.

- Nie rozumiem - pokręciłem głową.
- Twój przyjaciel powiedział mi, że zostałeś zatrzymany pod zarzutem porwania. Wiem także, że jest to prawda. Ale nie martw się, jestem tu po to, aby ci pomóc. Podałam się za twoją dziewczynę, przez co jesteś na chwilę obecną zwolniony, ale masz się pilnować. Do tego opuściłeś jedną wizytę u mnie i jutro będziesz siedział o godzinę dłużej. Muszę przyznać, że byłam zszokowana twoim posunięciem, ale jestem lekarzem i zrobię wszystko co w mojej mocy, aby dowiedzieć się co siedzi w twojej główce.

Uśmiechnęła się do mnie, a ja nie mogłem zrobić nic innego jak rzucić się na nią. Przez chwilę była zszokowana moim zachowaniem, ale już po chwili odwzajemniła mój uścisk.
- Nie wiem jak pani dziękować, pani Dobson - powiedziałem szczerze, nadal mając ją w swoich objęciach.
- Po prostu przyjdziesz do mnie po świętach. Mamy sobie dużo do wyjaśnienia - odsunęła się ode mnie i skierowała do drzwi. - Twój przyjaciel pojechał po jakieś świąteczne zakupy, więc muszę odwieźć twój tyłek pod dom, chyba, że chcesz zrobić sobie dłuższy spacer przez miasto.

***

Nigdy nie tęskniłem za swoim domem tak, jak robiłem to teraz. Mógłbym uklęknąć i zacząć całować podłogę, gdyby nie fakt, że była brudna, bo nikt nie miał czasu na jakiekolwiek porządki.

Dom był pusty, co oznaczało, że Fredo nadal nie wrócił. Pierwsze co chciałem zrobić to zadzwonić do Pete'a i sprawdzić co dzieje się z Alex. Gdy już odnalazłem swój telefon, który byłem zmuszony zostawić, odblokowałem go i dostrzegłem trzy nieodebrane połączenia.

Zacząłem czuć stres, że cokolwiek mogło stać się mojej blondynce. Szybko nacisnąłem zieloną słuchawkę przy jego imieniu i oczekiwałem głosu po drugiej stronie.
- Bieber, a jednak pamiętasz jeszcze o swojej ukochanej - zaśmiał się, gdy tylko odebrał telefon.
- Nigdy nie zapomniałem - odpowiedziałem oschle. - Daj mi ją do telefonu.
- Nie mogę.
- Nie możesz? - spytałem, unosząc lekko głos. - Jak to kurwa nie możesz?
- Nie ma jej.
- Jak to jej nie ma? O czym ty w ogóle mówisz, Pete? 
- Twój przyjaciel odebrał ją parę minut temu. Powiedział, że sam nie byłeś w stanie. 
- Fredo?
- Jakkolwiek ma, odebrał ją z trzydzieści minut temu. 
- Mam nadzieję, że mówisz prawdę - warknąłem, po czym zakończyłem połączenie.

Rzuciłem swój telefon na wolne miejsce obok, po czym pochyliłem głowę do tyłu i zamknąłem swoje zmęczone powieki. W duchu dziękowałem mojemu przyjacielowi, że wyręczył mnie w zakupach i zrobił to za mnie. Jedynym problemem jest to, że w dalszym ciągu nie mamy choinki.

Westchnąłem głęboko, kiedy podniosłem się i swoje kroki skierowałem ku strychowi. Rzadko kiedy tam zaglądam, zwyczajnie nie mam potrzeby. Mam tam upchane wszystkie starocie, które jedynie zajmowały miejsce w mieszkaniu na dole.

Wspiąłem się po drabince na górę. Po omacku odszukałem światła, które momentalnie rozbłysnęło się powodując lekki szok dla moich oczu. Zamrugałem kilkukrotnie, aby przyzwyczaić się do jasnego blasku.

Wymruczałem kilka przekleństw, które były słyszalne tylko dla moich uszu i czym prędzej zacząłem przeszukiwać stare zakurzone pudła, aby znaleźć to, czego szukałem. Nieuniknione było to, że parę razy kichnąłem, kiedy kurz dotarł moich nozdrzy.

Odkopywałem po kolei stare kartony, ale nie byłem w stanie znaleźć tego, po co tu przyszedłem. Usiadłem zrezygnowany i potarłem dłonią po swojej twarzy, kiedy moim oczom ukazał się album ze zdjęciami.

Poczułem dziwny ucisk w żołądku i niepokojące myśli. Nie byłem pewien czy chcę oglądać to, co znajduje się w jego wnętrzu. Mimo wszystko jakaś część mnie chciała wrócić do przeszłości, w efekcie czego chwyciłem kolekcję zdjęć i otworzyłem ją.

Na pierwszej stronie byłem jak zgaduję ja sam. Małe dziecko, które leży w negliżu na kocu. Pod spodem również byłem ja, na rękach mojej matki. Niekontrolowanie zacisnąłem pięści. Nie mogłem tego oglądać. 

Przerzucałem kolejne strony, a gdy byłem w połowie zobaczyłem to, powodowało wrzenie w moich żyłach. Ten skurwiel trzymający mnie za rączkę, gdy uczyłem się chodzić. Uśmiech jest na jego twarzy, gdy patrzy na mnie z góry.

Nie mogłem dłużej tego znieść. Rzuciłem albumem z całej siły i słyszalny był tylko dźwięk, kiedy uderza o ścianę i upada. Wszystkie zdjęcia, wszystkie moje wspomnienia były teraz w totalnej rozsypce. Zupełnie jak ja sam obecnie.

Przez chwilę zastanawiałem się co u mojej mamy. Czy jeszcze pamięta, że ma syna, czy znalazła sobie nowego faceta, a nawet czy ma nowe dziecko. Znając ją, nie zdziwiłbym się gdyby chodziła teraz z brzuchem, albo siedziała w pieluchach.

Naprawdę chciałbym zmienić moje uczucia co do niej, ale nie byłem w stanie. Nie umiałem myśleć o niej jak o kimś, kto poświęcił lata, aby mnie wychować. Gdyby faktycznie kochała mnie tak, jak kochała na początku, nigdy nie wyrzuciłaby mnie na ulicę. Nie potrafiłaby pozbyć się swojego dziecka i nie kontaktować się z nim przez ponad pięć lat.

Czasami jest mi zajebiście przykro, kiedy myślę sobie o tym, że nie mam ani ojca, ani matki. Przez prawie większość swojego życia byłem sam, nie nauczyli mnie niczego, co pomogłoby mi w przyszłości. Do wszystkiego doszedłem sam, nie licząc mojej świętej pamięci babci, która dała mi dach nad głową.

I w tym momencie zapragnąłem iść na cmentarz i porozmawiać z nią. Jednak nie mogłem. Czekałem, aż Fredo przyprowadzi tu Alex. Postanowiłem, że gdy znajdę czas, wybiorę się tam jutro.

Zrezygnowany opuściłem strych, kiedy usłyszałem trzask zamykanych drzwi. Zbiegłem ile sił w nogach nie mogąc doczekać się zobaczenia dziewczyny, która jako jedyna jest w tej chwili w stanie poprawić mój jakże chujowy humor.

Jej oczy zaświeciły się na mój widok, a usta uformowały w dużym uśmiechu. Miała tu być jutro, a stała teraz przede mną i nie chciałem, aby kiedykolwiek musiała już opuszczać to mieszkanie.

- Zostawię was samych - odezwał się Fredo mijając mnie i po chwili znikając na schodach.

Stałem i wpatrywałem się w nią, jak gdyby była jakimś okazem w muzeum. Nie miała na sobie ani grama makijażu, była uczesana w koka, a pojedyncze pasma włosów opadały na jej twarz. Miała dresy i za dużą bluzkę. I gdyby ktoś mnie spytał czy taka mi się podobała, nie wahałbym się nad odpowiedzią.

Staliśmy w ciszy przez dłuższą chwilę, jakby każde z nas bało się odezwać. Co jakiś czas stąpała z nogi na nogę, jak gdyby stresowała się. 
- Alex? - zacząłem, a jej głowa od razu się uniosła. - Dlaczego milczysz?

Nadal stała nieruchomo nie odzywając się, więc zrobiłem kilka kroków jej stronę, a ona automatycznie cofnęła się, wywołując mnie zdziwienie.
- Czy coś się stało? Twoje milczenie mnie boli.

Pokręciła przecząco głową.
- Więc czemu milczysz? - podszedłem do niej tak blisko, aby nie była w stanie się cofnąć. - Powiedz mi o co chodzi i proszę, nie kłam.

Jej wzrok był pusty. Przez chwilę pomyślałem, że się czegoś naćpała, ale potem doszedłem do wniosku, że nie wiem o czym rozmawiała z Fredo, gdy tutaj jechali.
- Co ci powiedział? - spytałem, łapiąc za jej nadgarstek. - Co ci takiego powiedział Fredo, gdy tu jechaliście?
- On nic mi nie powiedział - wzruszyła ramionami.
- Więc jest ktoś, kto ci coś powiedział? - spytałem, unosząc jej podbródek.

Ponownie wzruszyła ramionami, na co głośno westchnąłem.
- Alex, o co tutaj chodzi? - warknąłem nieco groźnie, kiedy jej zachowanie zaczynało mnie irytować.
- Po prostu nie wiem co jest prawdą, a co nią nie jest - zaczęła, na co zmarszczyłem brwi, a ona kontynuowała. - Dzwoniłam do ciebie, a ty nie odbierałeś. Potem Taylor i ten gruby chłopak mówili, że zostawiłeś mnie u Pete'a po to, aby pojechać do innej dziewczyny i ją pieprzyć.
- Co? - zaśmiałem się nerwowo. - Powiedzieli ci to?

Wzruszyła  ramionami.
- Uwierzyłaś w te gówno? Że zostawiłbym cię u niego po to, aby pieprzyć się z inną dziewczyną?
- Nie, wiem ty mi powiedz - odpowiedziała nieco pewniej siebie. - Ale myślę, że gdyby tak nie było, odebrałbyś ten zasrany telefon.

Teraz byłem całkowicie pewien, że Fredo nie powiedział jej o moim noclegu w areszcie. Sam nie byłem pewien czy mam jej powiedzieć prawdę, czy okłamać.
- Jak możesz myśleć, że byłbym w stanie ci coś takiego zrobić - pokręciłem głową. - Dobrze wiesz, że jedyną dziewczyną w moim życiu jesteś teraz ty.

- Czemu nie odbierałeś? - spytała, krzyżując swoje ramiona i ignorując moje wyznanie w jej stronę.
- Nie mogłem, przepraszam - wymamrotałem, a wolną dłonią przejechałem po swoich włosach.
- Czemu nie mogłeś? - nalegała, co jedynie mnie denerwowało.
- Bo nie mogłam no kurwa Alex daj sobie na spokój z tymi pytaniami - przewróciłem oczami.

- Widzę, że nie mamy o czym rozmawiać - pokręciła głową i minęła mnie, celowo przy tym uderzając o moje ramię. 

Moje usta opuścił jęk irytacji połączony z mieszanką przekleństw. Dziewczyny są naprawdę popieprzone, a w szczególności Alex. Weszła szybko po schodach. Zlekceważyłem stojące w progu zakupy i czym prędzej pobiegłem za nią na górę.

- No kurwa mać! - wrzasnąłem, uderzając pięścią o drzwi, kiedy zamknęła je przed moim nosem. - Co jest z tobą, do cholery?!

Odpowiedziała mi cisza. Po chwili odwróciłem swoją głowę, kiedy Fredo opuścił pokój gościnny i szedł w moim kierunku.
- Skoro postanowiliście przenieść waszą rozmowę na górę, pójdę na dół - powiedział, po czym nie czekając na moją odpowiedź zniknął na schodach. 

Zignorowałem jego osobę i ponownie uderzyłem w drzwi.
- Nie możesz zamykać się w moim domu, a do tego w moim pokoju! - powiedziałem zdenerwowany, kiedy ponownie zacząłem walić o drzwi niczym wariat.

Po chwili otworzyły się, ukazując w nich rozzłoszczoną dziewczynę.
- Skoro kurwa masz Bieber taki problem z tym gównem, daj mi odejść. 
- Nie? - zaśmiałem się, po czym wszedłem do środka i zamknąłem za sobą drzwi. - Nie dam ci odejść.

- Więc po co te całe gówno między nami? - usiadła zrezygnowana na łóżku.
- Jakie gówno masz na myśli? - spytałem, unosząc pytająco brew.
- Nas. Czasami zachowujemy się jak prawdziwa para, a po chwili kłócimy się tak, jakbyśmy się nienawidzili. Nie wiem na czym stoimy, to chyba dla mnie już zbyt wiele.

- A na czym byś chciała stać? - usiadłem obok, a ona westchnęła. - Czego ode mnie oczekujesz? Że wyznam ci miłość i będzie między nami tak jak w bajce?
- Nie - spuściła głowę w dół. - Ale nie lubię, kiedy jest między nami tak, jak jest teraz. Wolę kiedy jesteś kochanym Justinem, który często przytula mnie i mówi te wszystkie miłe rzeczy, które tak bardzo lubię słuchać. 

- Czego lubisz słuchać? Powiedz konkretnie - szepnąłem, a wolną dłonią zacząłem jeździć po jej ramieniu. - Powiedz mi wszystko co lubisz ode mnie słyszeć.

Zamknęła oczy, jak gdyby rozkoszowała się moim dotykiem. Zbliżyłem swoją twarz do jej i po chwili zacząłem delikatnie całować jej szyję.
- Lubię, kiedy robisz to, co robisz teraz - wyjąkała, mając w dalszym ciągu zamknięte oczy. 
- Też to lubię - wychrypiałem do jej ucha, po czym lekko je przygryzłem, zdobywając od niej jęk. - To też lubię.
- Proszę... - powiedziała, po czym położyła dłoń na mojej. 
- Prosisz mnie o co? - oderwałem się od jej ucha tylko po to, aby zacząć składać mokre pocałunki na jej ramieniu.

- Abyś był taki, jaki jesteś teraz - wymruczała, a podniecenie w moich spodniach dawało o sobie znać. Nieświadomie położyła swoją dłoń na moje przyrodzenie. Delikatny rumieniec wdał się na jej policzki, kiedy natychmiast ją zabrała. Zachichotałem lekko. 
- Nie musisz jej zabierać - powiedziałem, po czym na nowo umieściłem tam jej dłoń. - Chcę żebyś poczuła jaki jestem dla ciebie. 

Przygryzła nerwowo swoją wargę, ale nie zabrała dłoni jak uprzednio. Trzymała ją tam, a jej ciepło powodowało, że byłem bardziej niż podniecony.
- Chciałbym cię teraz rozebrać, rzucić na to łóżko i pieprzyć tak mocno, że zostawiłabyś czerwone ślady na moich plecach.

Alex jęknęła delikatnie, kiedy wolną dłoń umieściłem na jej piersi, po czym wsunąłem się pod stanik. 
- Czy to jest to, co lubisz? - spytałem, kiedy zacząłem całować ją zaraz obok ust. 
- W-w pewnym sensie - wyjąkała delikatnie.
- W pewnym? - uszczypnąłem jej sutek.
- Tak, to jest to co lubię - jęknęła, a jej ciało wygięło się drobny łuk. 

- Wystarczy mnie poprosić, Alex. Mogę dawać ci przyjemność jeśli to jest to, czego ode mnie oczekujesz. 
- Nie mam na myśli seksu - powiedziała, po czym zabrała swoją dłoń. - Mam na myśli twoje słowa, które czasami brzmią tak, jak gdybyś był w stanie coś kiedyś do mnie poczuć.
- Alex o czym ty mówisz? - powiedziałem, unosząc brew.
- Myślę, że mam syndrom sztokholmski. 

Zmrużyłem swoje oczy nie będąc do końca świadomym tego, co do mnie mówi. Chyba to zauważyła, bo zaczęła kontynuować.
- Nie wiesz co to jest prawda? - westchnęła, lekko uśmiechając się.
- Nie - odpowiedziałem szczerze i pokręciłem głową. 
- Jest coś, co mnie strasznie martwi - złączyła usta w cienką linię i spojrzała w moje oczy.

- Co takiego, Alex? Powiedz mi - nakłaniałem ją, a dłonią przejechałem po jej głowie i zatrzymałem się na ramieniu. 
- Myślę, że się w tobie zakochałam. 

Co?



To jest chyba najdłuższy rozdział w historii opowiadania, serio. Nie wspomnę już, że pisałam go prawie cały dzień, gdzie zaczęłam o 13, a skończyłam przed 22.
Mam nadzieję, że przypadnie wam on do gustu, a jego długość nie zniechęci was do czytania :>
Nie chcę wymuszać tych komentarzy, ale w poprzedniej sondzie zagłosowało ponad 100, że czekają na rozdział, a gdy już go dodam to komentuje jakaś garstka stałych czytelników,
których swoją drogą uwielbiam i dziękuję ♥♥♥

To chyba tyle co do rozdziału, w komentarzach zostawcie opinię.
Przypominam, że tłumacze nowe, świetne opowiadanie, na które również możecie zajrzeć, bo jest warte czytania, a dodałam już 5 rozdziałów! 

Oprócz tego poproszono mnie o pomoc, więc pomagam.
Zagłosujcie na opowiadanie Collision,
wystarczy, że wejdziecie tutaj i zjedziecie na sam dół, po czym wybierzecie w/w opowiadanie.
Z góry dziękuję miśki! 

PS. Tradycyjnie nie sprawdzałam...:)

45 komentarzy:

  1. pierwsza!!!!!!!! :)
    zaraz przeczytam bijacz

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki cudowny rozdział ♥ ; *

    OdpowiedzUsuń
  3. jaki cudowny rozdział. Szkoda ze Justin nie dowiedział się co Pete zrobił Alex. No i ten pomysł z lekarką Justina. No bomba. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu przenajsłodszy KOŃCÓWKA AJSCGASCJKVASFC BERRY DLACZEGO NAM TO ROBISZ teraz muszę czekać kolejny tydzień :(((((

    OdpowiedzUsuń
  5. Hagsgsfaagafabshsh wkońcu razem ❤️❤️❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękujemy, że taki długi ❤ Jest cudowny a zwłaszcza ta końcówka, aww >>>>>>

    OdpowiedzUsuń
  7. Końcówka najlepsza <3 kocham twoje opowiadania *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu, to jest genialne haha<3
    Kocham ten rozdział, za wszystko. Wiedziałam, że Fredro cis wymyśli, mądry z niego chłopak. Martwię się tylko teraz o Paule, bo pewnie jeszcze nie raz coś zrobi....
    Justin, błagam niech on będzie zawsze taki cudowny, jak na końcu. Mam nadzieję, że on jej teraz nie odtrąci. Zakochała się w nim, jeju... Zakonczyłaś w najgorszym momencie haha.
    Dobrze, że Justin nie był długo w więzieniu, bo nie wytrzymałabym tego.
    Nie wiem w sumie co jeszcze napisać....
    Cudowne!!!<333 Czekam na kolejny, no haha:*

    OdpowiedzUsuń
  9. to jest takie zajebiste! kurczę kocham te opowiadanie! o mój boże ona się w nim zakochała lel w sumie wiedziałam to hahahahha
    czekam na kolejny rozdział!
    @PALVMCCANN

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju Bery ja chyba nie wytrzymam czekajac caly tydzien na nowy rozdzial, ten jest cudowny i bede go teraz przezywala jak glupia az do nastepnego.... Moglabym czytac Twojego bloga caly czas i czytam kazdy rozdzial niekoniecznie piszac komenatrze, sorki.. Wiec pisz kolejny rozdzial hahah powodzenia! ����

    OdpowiedzUsuń
  11. O jeju jeju jeju!!!!! Super! Ale policja może go obserwować i nie będzie za dobrze jak zobaczą u niego Alex:/
    Do następnego nie wytrzymać chyba
    Zabijasz, Berry!

    OdpowiedzUsuń
  12. o jeju:( najlepszy rozdział
    justin w końcu wyznał co czuje
    jeju teraz chce seksu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Teraz chce seksu";)... oj vienna HHAAHh

      Usuń
  13. super:(
    mam nadzieje ze bedzie miedzy nimi oki a jus nie bedzie juz takim bioplarnym dupkiem!
    buziole Bers xx

    OdpowiedzUsuń
  14. SUPER ROZDZIAL. MI PASUJA TAKIE DLUGI XOXO

    OdpowiedzUsuń
  15. SUPER ROZDZIAL.

    OdpowiedzUsuń
  16. Boże dziewczyno jesteś niesamowita...Rozdział jest super, chyba przeczytam go jeszcze raz. Mam nadzieję, że kolejny rozdział dodasz nie długo. ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Napisz dla mnie książkę.Teraz.

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowny ! I ta końcówka ! :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Omg świetny !!! Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  20. Tak! Nareszcie! Przyznała się do tego <3
    Czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jeju swietny!!!
    Dluzsze sa o wiele lepsze!!!!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Kocham haha <3
    Jeju, to straszne że Justin ię nie zakocha :((((((((((((((((((((((((((((((((((((

    OdpowiedzUsuń
  23. Boże jakie piękne zakończenie :* czekam nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. OMFG na początku w ogóle sie nie spodziewałam się ,że ona mu to powie myślałam ,że to on jej to powie jako pierwszy ale CHOLERA! powiedziała mu to ! będę czekać bo strasznie ciekawi mnie jak on na to zareaguje

    OdpowiedzUsuń
  25. OMG JEZU NAJWSPANIALSZE
    jestes taka kochana ze to piszesz:(

    OdpowiedzUsuń
  26. O boże, boże!! Nie mogę doczekać się na kolejny rozdział :( <3

    OdpowiedzUsuń
  27. proszę matko boska abyś napisała to jak najszybciej:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Matko.....�� ciekawe co justin na to.

    OdpowiedzUsuń
  29. Boże, kocham to opowiadanie, jest świetne. Już nie mogę doczekać się nowego rozdziału ;d Mam nadzieje ze Jus powie ze też ją kocha ;o
    W wolnym czasie zapraszam na moje opowiadanie z Justinem http://i-am-not-giving-up-on-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  30. Napisz następny rozdział dzisiaj Proszę :))

    OdpowiedzUsuń
  31. Jeju najlepszy rozdział na świecie

    OdpowiedzUsuń
  32. Koochaam♥
    Najlepszy..:3
    Kiedy nast? ;c
    Dodawaj je częściej ;'(

    OdpowiedzUsuń
  33. Dawaj następne częściei bo umieram

    OdpowiedzUsuń
  34. Ooo cudowny :) i to zakończenie :D ciekawe jak Justin zareaguje ;-; czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Kiedy następny rozdział? Tyle już czekamy :-(

    OdpowiedzUsuń
  36. O jezu "0" Zaczęłam ti dzisiaj czytać i omg *0* Nienawidzę cię za to, że skończyłaś w takim momencie -,- Weź już dodaj następny. Widzę , że długo nie dodawałś rozdziału. Jeśli będzie jakaś obsuwa czy coś mogła byś nam napisać lub coś takiego ? DODAWAJ NASTĘPNY ROZDZIAŁ , BO JAK NIE TO CIĘ ZNAJDĘ -,-

    OdpowiedzUsuń
  37. Dodaj ten pieprzony rozdział ty chultaju jeden

    OdpowiedzUsuń
  38. Boże :o Nie chciałabym siedzieć sama z trzema obcymi facetami w domu jednego z nich. Plus... Boję się ciemnoskórych xD To tym bardziej hahaha Są przerażający. Alex jest bardzo odważna jakby nie patrzeć. A Justin strasznie kochany. Udana para z by z nich była, gdyby tylko naprawdę byli razem. Rozdział jest naprawdę baaaaaardzo długi i czytało się go przyjemnie i szybko.

    Bardzo, bardzo Ci kochana dziękuję za polecenie mojego opowiadania <3 Dopiero teraz miałam okazję wszystko ogarnąć.

    www.collision-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  39. Kiedy nastepny rozdzial?? Czeekam, pliss ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  40. Jest to jedyny blog o JB który czytam,jakoś twój zaciekawił mnie najbardziej:)
    zycze weny i czekam na nast:)
    mogłabys mnie informować o nast rozdziałach u mnie na blogu?
    lucyandneymar.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Followers